Kilka dni temu minęło 20 lat od ukazania się książki, która zmieniła postrzeganie sportu, a dla wielu – postrzeganie całego świata. I nie ma w tym przesady. Michael Lewis 17 czerwca wydał “Moneyball: The Art of Winning an Unfair Game”. To powieść o tym, jak Billy Beane, menedżer drużyny baseballowej, dzięki współpracy z analitykiem danych Paulem DePodestą, który ukończył ekonomię na Harvardzie, budują zespół z zawodników tanich, gdzie indziej niechcianych i niedocenianych. Osiem lat później powstał film pod tym samym tytułem, w którym główną rolę zagrał Brad Pitt.
Zespół z małych budżetem może dokonać wielkich rzeczy
Beane był menedżerem generalnym Oakland Athletics – drużyny z baseballowej MLB, która w sezonie 2002 miała trzeci od końca budżet na płace w całej lidze. Trzeci od końca, czyli 27 drużyn płaciło wtedy swoim zawodnikom więcej. Najbogatsi, New York Yankees czy Boston Red Sox, wydawali trzy lub prawie trzy razy więcej niż drużyna z Oakland. Athletics nie mieli szans, aby konkurować o największe gwiazdy ligi. Najlepszym tego dowodem był los trzech kluczowych postaci drużyny, którym skończyły się kontrakty. Ani Jason Giambi, ani Johnny Damon, ani Jason Isringhausen nie zostali w Oakland. Pierwszy przeszedł do Yankees, drugi – Red Sox, a trzeci – St. Louis Cardinals. Ale mimo takiej straty Oakland okazali się rewelacją sezonu. Ustanowili rekord wszech czasów w postaci 20 zwycięstw z rzędu i awansowali do play-off, gdzie przegrali w I rundzie z Minnesota Twins.
Piękny sen skończył się w brutalny sposób, ale metoda, którą kierował się Beane w budowaniu drużyny zrobiła furorę. Książka “Moneyball” okazała się bestsellerem, a system, który zbudował menedżer Athletics skopiowały inne drużyny. Ten system opierał się na zaawansowanych statystykach zawodników i obserwacji ich zachowań w trakcie meczu.
Sabermetryka podbiła świat baseballu
Statystyki były co prawda nieodłączną częścią baseballu od lat, ale z czasem analitycy uznali, że te podstawowe są niewystarczające i zaczęli szukać zaawansowanych wzorów i modeli, które będą dawać całościowy obraz wartości dokonań zawodnika i jego przyszłych możliwości. Tak narodziła się SABRmetryka (SABR od skrótu Society for American Baseball Research) później uproszczona na łatwiejszą w wymawianiu sabermetrykę.
I właśnie z jej zdobyczy korzystali Beane i DePodesta, gdy wybierali zawodników do składu. Nie potrzebowali gwiazd. Potrzebowali zawodników, którzy statystycznie lepsi są od ligowej średniej. “Moneyball” pokazała epokową zmianę – przy wyborze zawodników przestał się już liczyć nos trenera ani doświadczenie i przeczucia tzw. skautów. Ważne były statystyki, wzory i modele matematyczne.
Athletics i Beane szybko stracili swoją przewagę. Sabermetrykę zaczęły stosować inne zespoły. W 2004 r. to ona pomogła Red Sox przełamać klątwę Babe Rutha. Drużyna z Bostonu wygrała wtedy pierwsze World Series od 1918 r., gdy największy baseballista wszech czasów opuszczał klub i przenosił się do Yankees. Od 2003 r. pracował w Bostonie Bill James, twórca terminu sabermetryka i jeden z najbardziej innowacyjnych jej praktyków.
Inne dyscypliny też odkryły, że moneyball działa
Królami “moneyball” w ostatnich sezonach są Tampa Bay Rays, którzy rokrocznie w tabeli budżetów na płace są w ogonie, ale od czterech lat kwalifikują się do play-off. W 2020 grali nawet w World Series, w których w walce o mistrzostwo ulegli Los Angeles Dodgers. Tu warto przypomnieć, że w MLB trudniej awansować do play-off niż w NHL czy NBA, bo premiowanych jest tylko 10 drużyn, a nie 16 jak w ligach hokeja czy koszykówki. A Rays w dodatku o awans rywalizują w swojej dywizji z dwoma z trzech najbogatszych klubów ligi – Yankees i Red Sox.
Sposób prowadzenia drużyny opisany w “Moneyball” przeniknął także do innych dyscyplin sportu. Zyskać przewagę konkurencyjną próbują w ten sposób kluby w futbolu amerykańskim, koszykówce, piłce nożnej, czy krykiecie. DePodesta pracuje dziś jako specjalista do spraw strategii w drużynie NFL Cleveland Browns, a Beane jest współwłaścicielem dwóch klubów piłkarskich: angielskiego Barnsley i holenderskiego AZ Alkmaar.
Donald Trump zagrał w moneyball i wygrał
Ale na sporcie efekt, jaki wywarł moneyball na świat, się nie kończy. W 2013 r. republikanin John Brigeland i demokrata Peter Orszag napisali wspólnie artykuł do magazynu “The Atlantic” pod znamiennym tytułem: “Czy rząd może grać w moneyball?”. Obaj – ponad podziałami, bo pierwszy pracował w administracji prezydenta George’a W. Busha, a drugi Baracka Obamy – postulowali, by rząd wydawał pieniądze na podstawie analiz danych. Twierdzili, że tylko jeden na sto budżetowych dolarów jest wydawany w ten sposób, a cała reszta na podstawie: “intencji, inercji, przeczuć, układów i osobistych relacji”.
Gdy Donald Trump w 2016 r. wygrał wybory, jego zięć Jared Kushner twierdził, że też grał w moneyball, – Zadaliśmy sobie pytanie, w których stanach uzyska lepszy wzrost z inwestycji w głosowaniu elektorskim – powiedział dziennikarzom już po wyborach. – Zapytałem się, jak możemy przekazać przesłanie Trumpa do tych konsumentów jak najmniejszym kosztem.
W San Antonio Kushner stworzył centrum zbierania i przetwarzania danych o wyborcach, w którym pracowało sto osób. W rezultacie Trump prowadził kampanię tylko tam, gdzie miał szansę wygrać z Hillary Clinton. I choć wydał prawie dwa razy mniej pieniędzy niż rywalka, to on został nowym lokatorem Białego Domu.
Dane stały się fetyszem. Moneyball w każdej dziedzinie życia
Gdy w 2007 r. Anne Milgram została prokuratorem generalnym stan New Jersey, jej pierwszym postulatem była “moneyballizacja” wymiaru sprawiedliwości. Dziś łatwo można znaleźć w internecie jej krótki wykład pod tytułem: “Dlaczego inteligentne statystyki są kluczowe w walce z przestępczością?”. Dla “The Atlantic” napisała zaś artykuł: “Moneyballizacja wymiaru sprawiedliwości”.
Futurolożka Julia Rose West napisała w magazynie “The Slate”, że “prawdziwym efektem ‘Moneyball’ jest nasza fetyszyzacja danych”. I dalej: “Mamy moneyball dla startupów, sprzedaży, szkolnictwa wyższego, mediów cyfrowych, wydawców książek, opieki zdrowotnej, restauracji, filmów z Hollywood, muzyki, lobbystów, profesorów, prawników, zasobów ludzkich, wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych, a nawet techniki uważności”.
“Moneyball” stał się symbolem dla niemal każdego rodzaju strategii, która wykorzystuje analityczny sposób myślenia do rozwiązania problemu przy maksymalnym wykorzystaniu ograniczonych środków finansowych. Słowo stało się wytrychem. – Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nikt nie był do tego tytułu entuzjastycznie nastawiony – powiedział Michael Lewis w rozmowie z serwisem The Athletic. – A Bill James był do tego nawet wrogo ustosunkowany. Twierdził, że to ch****y tytuł.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS