A A+ A++

W XXI wieku dziesięć razy zdarzyło się, że triumfator Ligi Mistrzów kilka miesięcy po podniesieniu tego trofeum podnosił również Złotą Piłkę. Gdyby w redakcji France Football ludziom nie spadł na głowę sufit, przez co odwołano zeszłoroczny plebiscyt, takich przypadków mielibyśmy jednaście, bo każdy inny werdykt niż nagrodzenie Roberta Lewandowskiego byłby żartem. Czy w tym roku jest szansa na kolejny indywidualny laur dla triumfatora Champions League? Tak, ale chyba tylko wtedy, jeśli elektorzy dojrzeją do tego, by nagrodzić kogoś takiego jak N’Golo Kante. 

Z całym szacunkiem do Havertza, Mounta, Pulisicia czy nieskutecznego, ale pożytecznego Wernera – bardziej ofensywnie usposobionych piłkarzy The Blues chyba od razu można skreślić z listy potencjalnych kandydatów. Nie mówimy oczywiście, że żaden z nich nie otrzyma nawet nominacji, nic z tych rzeczy. Ale jeśli chodzi o końcowe zwycięstwo czy miejsce na podium, dziś trudno to sobie wyobrazić. Zwycięstwo Chelsea w tegorocznej edycji LM to raczej triumf defensywy niż pochwała ofensywnych poczynań, co pokazuje choćby pewien niepozorny fakt:

  • w pierwszym półfinale z Realem Madryt piłkarzem meczu był N’Golo Kante,
  • w drugim półfinale z Realem Madryt piłkarzem meczu był N’Golo Kante,
  • w finale z Manchesterem City piłkarzem meczu był N’Golo Kante.

Defensywny pomocnik. Mający udział przy bramkach (choć sam żadnej w tym sezonie nie strzelił), jakby odważniejszy w grze do przodu niż jeszcze jakiś czasu temu, ale wciąż defensywny pomocnik.

Czy można z tym wyborem MVP finału dyskutować? Oczywiście, że można. Zwycięską bramkę zdobył Havertz, a mógł dołożyć asystę. Kluczowe interwencje w defensywie zaliczali Rudiger, Azpilicueta, imponować mógł James. Ale czy można dyskutować z tym, że w całej fazie pucharowej, która zakończyła się zdobyciem trofeum, to właśnie gwiazda Kante świeciła najjaśniej? O to trudniej. Zdecydowanie trudniej. Pierwszy krok w kierunku Złotej Piłki został postawiony.

Drugim – nie uda się ukryć – będzie Euro. N’Golo Kante oczywiście jedzie z Francją na mistrzostwa Europy. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że zagra w wyjściowym składzie. Nie da się kłócić z tym, że jego drużyna będzie głównym faworytem do końcowego triumfu. W przypadku pozytywnego rozstrzygnięcia dla Francji i w przypadku dobrej gry samego Kante (co jest niewiadomą o tyle, że za nim wymagający sezon), w zasadzie trudno będzie wyobrazić sobie lepszą kandydaturę.

Co więc może stanąć na przeszkodzie?

Historia.

Historia, która pokazuje, że graczom tego typu trudno znaleźć uznanie w oczach głosujących. W XXI wieku Złotą Piłkę dostał tylko jeden stricte defensywny piłkarz – Fabio Cannavaro, który w 2006 roku wygrał z Włochami mundial. Możemy rzecz jasna rzucić przykładem Luki Modricia, który też jest pomocnikiem, ale jednak jego charakterystyka różni się od tej Kante dość zdecydowanie. Francuz – nawiązując do słynnego powiedzonka – nie przygrywa na fortepianie.

Ciekawy rok pod tym względem przed nami. W pewnym momencie wydawało się, że niedługo dojdzie do symbolicznej zmiany warty, bo na pole position wysunął się Kylian Mbappe, ktoś, w kim można widzieć następce Ronaldo lub Messiego. Późniejsze mecze w Lidze Mistrzów i finisz sezonu we Francji były dla niego weryfikacją, w trakcie której starszy kolega z kadry rozpychał się łokciami i dziś wydaje się, że to on ma większe szanse. Kolejne sprawdzenie układu sił 11 lipca.

Fot. newspix.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLiga Mistrzów. Ben Chilwell: LM wygrywa się wytrwałością
Następny artykułPutin rozmawiał z Łukaszenką o gospodarce, walce z pandemią i wymuszonym lądowaniu samolotu Ryanair