A A+ A++
"Newsweek": Falenta sprzedał nagrania z afery taśmowej rosyjskim szpiegom
fot. Krystian Maj / / FORUM

Taśmy Sowy wracają. Zgodnie z zeznaniami wspólnika Marka Falenty, oddał je on do dyspozycji rosyjskim szpiegom miesiąc przed wybuchem afery podsłuchowej, która zatrzęsła polską sceną polityczną – informuje “Newsweek”.

Stenogramy rozmów z warszawskich restauracji to ciekawy obraz polskiej sceny polityczno – biznesowej, której symbolem stał się lokal Sowa i Przyjaciele. Utrwalone tam zostały słowa m.in. ministrów rządu Donalda Tuska, ówczesny prezes NBP Marek Belka, obecny premier Mateusz Morawiecki czy były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Teraz okazuje się, że dostęp przed polskimi mediami i służbami mieli do nich rosyjscy szpiedzy. Jak wyglądały szczegóły tej transakcji?

Zeznania wspólnika Marka Falenty

Marcin W. w swoich zeznaniach przytacza wyjazd do Kemerowa w Rosji w maju 2014 roku. Tuż przed nim miał się kontaktować z oligarchą Igorem Prokudinem, głównym udziałowcem firmy KTK, która trzymała rękę na handlu węglem między Rosją a Polską. Co więcej, biznesmen był zaufanym człowiekiem gubernatora Kemerowa – Amana Tułajewa, który z kolei cieszył się dużą sympatią Kremla. 

Następnie Marcin W. i Marek Falenta udali się na spotkanie w centrum administracyjnym obwodu kemerowskiego. Tam, Falenta na godzinę miał zniknąć z Rosjanami. Po powrocie, jak cytuje “Newsweek”, poinformował wspólnika, że “sprzedał wszystko”. 

Miesiąc później ruszyły publikacje stenogramów we “Wprost” i “Do Rzeczy”, a więc tytułach powiązanych z Rosją, gdyż obie gazety były kontrolowane m.in. przez Związek Przemysłowy Donbasu.

Podczas procesu Marcin W., który ma status świadka koronnego, miał otrzymywać groźby od Rosjan, aby nie obciążał Falenty. Mieli go potrzebować na wolności, “by ich spłacił”. Biznesmen miał posiadać bowiem dług wobec jednej z rosyjskich firm. 

Marcin W. w swoich zeznaniach wyraźnie zaznaczył, że to nie Rosjanie zlecili założenie podsłuchów i nagrywanie. 

Prokurator nic nie zrobił?

Jak się okazuje, prokurator prowadzący śledztwo odnośnie podsłuchów, nie podjął “wątku rosyjskiego”. Nikt zapytał Marcina W. o jego wcześniejsze zeznania, m.in. podczas badania wariografem. Te i inne postępowania związane z aferą taśmową prowadzi prokuratura regionalna w Gdańsku. To o tyle zaskakujące, że kieruje nią Teresa Rutkowska-Szmydańska, którą szybko awansował Zbigniew Ziobro. 

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Ziobro pytany był o doniesienia. Na pytanie dlaczego prokuratura nie badała ewentualnego wątku
szpiegowskiego w tej sprawie, odparł, że “prokuratura bada wszystkie
doniesienia, które mają choćby cień wiarygodności w tych sprawach”.
“Taki wątek jest prowadzony i stąd być może dziennikarze do tego
dotarli, że jest on wydzielony do odrębnego postępowania” – zaznaczył
Ziobro.

“Natomiast wnioski – jeśli by się z tego jakieś nasuwały, wypływały –
to takie, że w okresie rządów Platformy Obywatelskiej, Donalda Tuska,
rosyjskie służby mogły tutaj hasać, jak chciały i nagrania, jeśli to by
była prawda, posiadałaby strona rosyjska, głównie przecież polityków PO,
którzy przecież chadzali z wielką chęcią do tamtej znanej ekskluzywnej,
snobistycznej restauracji” – stwierdził Ziobro.

“Przecież mnie tam pan nie znalazł nigdy chyba, na żadnym nagraniu.
To nie jest przypadek. Czy polityków PiS, obecnych tu innych polityków
Solidarnej Polski” – stwierdził. Skoro tak – wskazywał Ziobro – “to
znaczy, że to Donald Tusk ma tym bardziej problem”.

“Po pierwsze jest to rzecz kompromitująca dla niego, że w okresie,
kiedy rządził, te służby były tak słabe, iż Rosjanie mogli tutaj sobie
zupełnie swobodnie poczynać, podejmować działania. A po drugie – to
znaczy, że Rosjanie mają być może kompromitujące materiały dotyczące
Donalda Tuska i jego środowiska, bo to jego koledzy byli tam regularnie
nagrywani” – powiedział minister sprawiedliwości.

Były zastępca ABW w latach 2007 – 2012 pułkownik Paweł Białek ocenił w “Newsweeku”, że “możemy mieć do czynienia z potężną aferą szpiegowską, dlatego brak reakcji prokuratury w zakresie weryfikacji zeznań Marcina W. dotyczących potencjalnego działania obcych służb specjalnych przeciwko rządowi RP jest głęboko niepokojący”. 

Marek Falenta był jedną z zatrzymanych osób pod zarzutem montażu urządzeń podsłuchowych. W 2016 roku został skazany na dwa i pół roku więzienia, ale obrona wniosła o odroczenie wykonania kary ze względu na zły stan zdrowia. Następnie Sąd Okręgowy ten wniosek odrzucił, a w styczniu 2019 roku Sąd Apelacyjny zdecydował, że biznesmen ma trafić do więzienia. Ten jednak wybrał ucieczkę z kraju i na mocy Europejskiego Nakazu Aresztowania został zatrzymany w Hiszpanii i przewieziony do Polski. Sąd Najwyższy nie zgodził się na kasację wyroku, a Andrzej Duda go nie ułaskawił.

Posłowie KO chcą informacji nt. “rosyjskiego wątku w sprawie podsłuchowej”

W poniedziałek konferencję prasową w związku z publikacją “Newsweeka” zorganizowali posłowie KO. Poseł Marcin Kierwiński ocenił, że “w kontekście publikacji +Newsweeka+ wiele wskazuje na to, że (prezesowi PiS) Jarosławowi Kaczyńskiemu w zdobyciu władzy mogły pomóc rosyjskie służby specjalne”. “To już samo w sobie powinno być wystarczającym pretekstem dla prokuratury, by podjąć działania w tej sprawie” – dodał.

Tymczasem – jak ocenił poseł KO – prokurator generalny, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro “w tej sprawie jest kompletnie wycofany”. Jak zauważył, prokuratura “nie wyodrębniła wątku szpiegowskiego do odrębnego śledztwa, nie toczy się praktycznie żadne postępowanie”. “Czego tak bardzo obawia się PiS, sam Ziobro i (prezes PiS) Jarosław Kaczyński, że w sprawie tak zasadniczej dla polskiego bezpieczeństwa wolą tę sprawę zamiatać pod dywan?” – pytał.

Kierwiński zapowiedział, że klub KO na następnym posiedzeniu Sejmu będzie domagać się informacji prokuratora generalnego na temat “rosyjskiego wątku w sprawie podsłuchowej”. “Będziemy domagać się pełnej informacji, co przez ostatnie 7 lat zrobiono w tej sprawie, w jaki sposób zeznania, których dysponentem jest prokuratura, były przez prokuraturę analizowane” – zaznaczył.

Wiceszef PO Tomasz Siemoniak mówił z kolei, że publikacja tygodnika pokazuje coś, “czego mogliśmy się od dawna domyślać”. “Rosja, mimo że od 30 lat nie ma bezpośrednich wpływów w Polsce, stara się na wszelkie sposoby wpływać na sytuację, bezpieczeństwo Polski, także na polską politykę” – zauważył. “Ta dziennikarska praca, która została wykonana po prostu zatrważa. Bo okazuje się, że prokuratura, czyli rządzący, dysponują zeznaniami wskazującymi jednoznacznie na szpiegowskie wątki w tej sprawie i jednak tych wątków nie podejmują. Czy to jest tak, że rządzący uważają, że skoro afera podsłuchowa pomogła im w dojściu do władzy, to nie nie należy jej badać, badać wpływów Rosji w Polsce?” – pytał Siemoniak. (PAP)

Autorka: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka

aw

Źródło:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł​W schronisku na Paluchu postanie pawilon dla starszych psów
Następny artykułDo końca października br. planowane jest ogłoszenie przetargu