A A+ A++

Zdaniem wielu analityków pozostanie na takim poziomie do końca pierwszego kwartału 2021 roku. Wtedy być może nastąpi redukcja stóp procentowych. Decyzja w największym stopniu będzie zależeć od prognoz zawartych w ‘Projekcji Inflacyjnej NBP”, z którą członkowie RPP zapoznają się za kilka tygodni.

Inflacyjna niespodzianka

Najmocniejszy argumentem przemawiającym za obniżeniem stóp jest zaskakująco duży spadek inflacji. Ostatnio zmalała ona z 3 do 2,3 proc. Jak podkreślają analitycy mBanku, inflacja znalazła się nieoczekiwanie poniżej celu NBP i pozostanie tam w całym pierwszym kwartale. Mimo to – jak twierdzą -do redukcji stóp w tym okresie wcale nie musi dojść.

Bardzo możliwe, że bank centralny i Rada Polityki Pieniężnej nie będą forsować scenariusza obniżania stóp w sytuacji, gdy złoty pozostaje względnie słaby wobec walut obcych, zwłaszcza wobec euro. W wywiadzie udzielonym kilka dni temu prezes NBP Adam Glapiński zasugerował, że obniżka stóp będzie pożądana w wypadku powrotu złotego do umacniania się lub w razie gwałtownego pogorszenia się sytuacji epidemicznej w kraju.

ZOBACZ: Inflacja zmalała pod koniec 2020 roku. Dużo płaciliśmy za energię, mało za paliwa

Przypomnijmy, że przez większą część czwartego kwartału 2020 roku złoty należał do największych beneficjentów fali pozytywnych informacji o gotowych już szczepionkach na COVID-19. Podsycały one skłonność inwestorów do podejmowania ryzyko na rynkach globalnych, w tym także na polskim.

Jednak w drugiej połowie grudnia nadzwyczajne umacnianie się złotego zostało zahamowane przez interwencyjne działania Narodowego Banku Polskiego na rynku walutowym. Ostatnio oficjalnie mówił o nich prezes Glapiński, a ich skalę eksperci z Citi Handlowego oceniają na 7 miliardów dolarów.

NBP nie chce mocnego złotego

Za sprawą działań interwencyjnych kurs euro pod koniec grudnia poszybował do 4,62 zł, czyli zbliżył się do kilkunastoletnich maksimów z jesieni 2020 roku. Ustanawiano je, gdy panicznie obawiano się wpływu drugiej fali koronawirusa na kondycję gospodarki.

Od początku roku euro potaniało o około dziesięć groszy. Dziś za wspólną walutę płaci się 4,52-4,53 zł. Gdy NBP zrezygnował z interwencji rynkowych, złoty wzmocnił się. Nadal jest jednak na tyle słaby, by spełniać oczekiwania banku centralnego. Prawdopodobnie z chwilą, gdy euro będzie zbliżać się do granicy 4,50 zł, NBP znów postanowi interweniować, by osłabić polską walutę.

Niektórzy ekonomiści za podstawę prognoz o możliwym obniżeniu stóp procentowych w najbliższym czasie uznają wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej (w tym Adama Glapińskiego) z końcówki grudnia 2020 roku. Wynikało z nich, że obniżenie stopy referencyjnej do zera i utrzymywanie jej na tym poziomie przez okres kryzysu byłoby wskazane.

ZOBACZ: Rynek walutowy. NBP gra na osłabienie złotego

Mirosław Budzicki z PKO BP zwraca uwagę na fakt, że rynek w pełni wycenił już taką właśnie obniżkę stopy referencyjnej. Zgadza się jednak z innymi ekonomistami, że dla NBP kluczowy jest kurs euro.

W jego ocenie, o ile obniżka stóp procentowych prawdopodobniej zostanie oddalona co najmniej do marca, o tyle nie można wykluczyć kolejnych wizyt NBP na rynku. Fakt ten sprawi, ze kurs euro powinien stabilizować się na koniec pierwszego kwartału 2021 roku w okolicach preferowanych przez RPP, czyli 4,50 zł.

W kolejnych miesiącach roku, złoty może nieco bardziej się umacniać. Sprzyjać będzie temu osłabienie dolara oraz poprawa wyników gospodarczych, zarówno w kraju jak i na świecie, wynikająca z wyraźnie lepszej sytuacji epidemicznej – twierdzi analityk PKO BP.

Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…

Jacek Brzeski

Czytaj więcej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGdzie nie będzie prądu? Tauron podał listę miejscowości
Następny artykułOpublikowała na Facebooku zdjęcia “pustych” szpitali. Grzywna dla Brytyjki