A A+ A++

Kolejna porcja niezbyt optymistycznych wiadomości w sprawie Lonzo Balla. Obrońca nadal ma odczuwać ból i dyskomfort w lewym kolanie, którego operację przeszedł na początku tego roku. Z tego powodu coraz mniej prawdopodobne jest, że 24-latek zdąży wrócić do gry przed startem nowego sezonu.

Nadal nie wiadomo, kiedy do gry wróci Lonzo Ball. Według ostatnich doniesień portalu ESPN obrońca najprawdopodobniej opuści obóz treningowy przed nowym sezonem i raczej nie będzie gotowy do powrotu na start rozgrywek. To złe wiadomości dla fanów Chicago Bulls, tym bardziej że Ball w swoim debiutanckim sezonie w Wietrznym Mieście okazał się bardzo ważnym członkiem drużyny. Swój ostatni mecz w barwach Byków zagrał jednak w połowie stycznia.

W tamtym momencie Bulls mieli bilans 27-13, lecz po kontuzji Balla – a także przy problemach zdrowotnych kilku innych graczy, w tym m.in. Alexa Caruso – wszystko się posypało. Zespół prowadzony przez trenera Billy’ego Donovana od połowy stycznia wygrał już tylko 19 z 42 pozostałych spotkań sezonu zasadniczego, a potem bez większej walki, urywając tylko jeden mecz, odpadł w pierwszej rundzie fazy play-off NBA w pojedynku z drużyną Milwaukee Bucks.

24-latek dołączył do Bulls latem ubiegłego roku i szybko okazał się świetnym nabytkiem. Notował średnio 13.0 punktów, 5.4 zbiórek oraz 5.1 asyst na mecz przy ponad 42-procentowej skuteczności rzutów za trzy. Wraz ze wspomnianym Caruso nadał też Bykom nową defensywną tożsamość. Na razie nie jest znana nawet przybliżona data jego powrotu do gry, a kolejne wizyty u specjalistów nie dały jak do tej pory pożądanych efektów w procesie rehabilitacji zawodnika.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWeronika Puchalska trenuje z Developresem
Następny artykułWejścia do parku w Koźlu teraz strzeże „Napoleon”. Nowy koziołek dołączył do gromadki