A A+ A++

Derrick White bezapelacyjnie był jednym z kluczowych elementów Boston Celtics w drodze po tegoroczne mistrzostwo NBA. W stanie Massachusetts nikt nie wyobrażał sobie drużyny bez tego doświadczonego obrońcy, więc tylko kwestią czasu było ogłoszenie informacji o przedłużeniu z nim umowy.


Boston Celtics to chyba jedyna drużyna obecnej NBA, która mogła przystąpić do tegorocznego offseasonu z poczuciem, że właściwie nie musi robić nic więcej, jak tylko postarać się utrzymać obecny skład bez żadnych strat. Czy można się dziwić? Podopieczni Joe Mazzulli w minionym sezonie zdecydowanie zaimponowali. Nie tylko okazali się najlepsi w rozgrywkach zasadniczych, ale też fazę play-off skończyli z zaledwie trzema porażkami w czterech rundach.

Ponieważ większość zawodników zajmujących czołowe miejsca w rosterze miało już ważne kontrakty na kolejny sezon, właściwie Celtom pozostały już tylko drobne, kosmetyczne poprawki. Mam tu na myśli zapewnienie sobie dalszej współpracy z jednym z najbardziej niedocenianych zawodników składu, Samem Hauserem, oraz podkoszowym z Portugalii, Neemiasem Quetą. Pierwszy z wymienionych posiadał w kontrakcie opcję drużyny w wysokości 2,1 miliona dolarów, z której C’s skorzystali. Drugi, według doniesień Shamsa Charanii z The Athletic, związał się z drużyną dwuletnią umową o łącznej wartości około 4,5 miliona dolarów.

Wprawdzie Queta w samym sezonie zasadniczym zaliczył tylko 28 występów w barwach Bostonu, to jednak ewidentnie Brad Stevens coś w tym chłopaku widzi. W kuluarach mówi się, że choć w postseasonie większą rolę odgrywali bardziej doświadczeni Luke Kornet i Xavier Tillman, to jednak Portugalczyk ma większy potencjał, więc być może już jesienią będzie dostawał swoje szanse na zaprezentowanie go.

– Wszyscy zdają się zapominać, że był taki odcinek sezonu, gdy on (Queta) dostawał swoje minuty i wygrywał dla nas mecze… Wkraczając w tę część rozgrywek, wykonał świetną robotę, dzięki czemu mogliśmy skończyć tam gdzie chcieliśmy. On codziennie wykazuje się dużą cierpliwością i rozumie, że jego czas nadejdzie, ale nie chcemy pozwolić, by popadł w zapomnienie – chwalił swojego podopiecznego mniej więcej miesiąc przed play-offami trener Mazzulla.

Wszystkich związanych ze świeżo upieczonymi mistrzami bardziej interesowało jednak to, kiedy dojdzie do podpisania nowej umowy z Derrickiem White’em. Jak poinformował w poniedziałek Adrian Wojnarowski z ESPN, obie strony doszły do porozumienia w sprawie czteroletniego kontraktu wartego 125,9 milionów dolarów. Ponieważ była to maksymalna kwota, którą obrońca Celtics mógł otrzymać tego lata, w ostatnim roku wpisana jest dodatkowo opcja zawodnika.

Niektórych może zdziwić, czemu Derrick nie zdecydował się zaczekać i za rok związać się z organizacją umową gwarantującą mu wyższe zarobki. Zgodnie z wchodzącą w życie nową umową telewizyjną, również i kwoty możliwych do podpisania kontraktów ulegną przedłużeniu. Wygląda po prostu na to, że White, w przeciwieństwie do wielu zawodników w dzisiejszych czasach nie myśli portfelem. Czuje się dobrze w tej ekipie, robi to co kocha, osiąga sukcesy, a pieniądze ewidentnie są dla niego sprawą drugorzędną. Zresztą nie jest wykluczone, że w przyszłości podpisze jeszcze większą umowę.

Czekając, ryzykowałby ponadto, że może za rok Celtics będą mieli inny pomysł na budowę składu, w którym dla niego mogłoby już nie być miejsca. Tymczasem na dany moment jest ulubieńcem trybun, jednym z najcenniejszych graczy drużyny i elitarnym zadaniowcem. To było do przewidzenia, że po takim, zakończonym mistrzowskim tytułem sezonie, dostanie propozycję nowego kontraktu. Przystając na nią, zapewnił sobie dalszy udział w spodziewanych sukcesach drużyny, będącej już teraz głównym faworytem do obrony trofeum.

Odkąd został przejęty w 2022 od San Antonio Spurs, 29-latek był jednym z głównych filarów drużyny. Swoją bezinteresownością i postawą na parkiecie i poza nim dorzucił cały stos cegieł do udanej kampanii. Podpisanie nowego kontraktu w tym właśnie momencie wydaje się bardzo rozsądnym rozwiązaniem dla obu stron. Celtics w ten sposób zapewniają sobie usługi właściwie całego mistrzowskiego składu na sezon 2024-25. Jeśli White, w samym tylko postseasonie osiągający średnio 16,7 punktu, 4,3 zbiórki, 4,1 asysty oraz 1,2 bloku na mecz, i spółka nie osiądą na laurach, to może być początek kolejnej z wielkich bostońskich dynastii.

Co dalej? Wydaje się, że kwestią czasu jest zaproponowanie nowej umowy (najprawdopodobniej supermaxa) innej gwieździe drużyny, Jaysonowi Taytumowi. Potem pozostaną już tylko drobne korekty składu, w rodzaju ściągnięcia kilku zawodników na umowach minimalnych do zwiększenia głębi składu. Wiele więcej w Bostonie zrobić nawet nie mogą, bowiem osiągnęli już drugi apron, ale wydaje się, że nawet nie ma takiej potrzeby.

CZYTAJ WIĘCEJ O RUCHACH TRANSFEROWYCH:


PROBASKET na WhatsAppie

Czy wiesz, że PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!

Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, że jednokierunkowa, dlatego, że nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, że to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo ciekawe rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.

Dla nas ważne jest też to, że chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeśli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Бріджертони”: що відомо про особисте життя головних героїв культового серіалу
Następny artykułЗбірна Франції стала п'ятим чвертьфіналістом футбольного Євро-2024