A A+ A++

Boston Celtics znakomicie rozpoczęli tegoroczne Finały NBA. Wygrali oba mecze na własnym terenie i są na dobrej drodze, by odprawić z kwitkiem Dallas Mavericks. O ile, rzecz jasna, problemem nie do przeskoczenia nie okaże się kontuzja jednego z ich czołowych zawodników, Kristapsa Porzingisa.

Łotewski podkoszowy doznał urazu łydki 29 kwietnia w czwartym meczu pierwszej rundy fazy play-off, w której jego Boston Celtics mierzyli się z Miami Heat. Kontuzja okazała się poważniejsza, więc Kristaps Porzingis musiał opuścić również kolejne dwie serie – przeciwko Cleveland Cavaliers oraz Indiana Pacers. Na szczęście jego koledzy stanęli na wysokości zadania, dzięki czemu środkowy mógł jeszcze zaznać smaku gry w tegorocznych Finałach NBA.

W pierwszym meczu przeciwko Dallas Mavericks Porzingis był jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników ekipy trenowanej przez Joe Mazzullę. Swój imponujący – szczególnie biorąc pod uwagę kilkutygodniową przerwę od gry – występ zakończył z 20 punktami i trzema blokami na koncie. Niestety, biednemu zawsze wiatr w oczy. To niesławne powiedzenie znalazło odzwierciedlenie w spotkaniu numer dwa, w którym Kristaps nagle zaczął utykać po próbie zablokowania rzutu Kyrie’ego Irvinga pod koniec trzeciej kwarty.

Według informacji podanych przez Davida Aldridge’a z The Athletic, środkowy Celtics doznał rozdarcia troczka przyśrodkowego, w wyniku którego w lewej nodze koszykarza doszło do uszkodzenia ścięgna mięśnia piszczelowego tylnego. Dziennikarz przyznał, że ta rzadko występująca w świecie sportu kontuzja nie ma nic wspólnego z poprzednim urazem Łotysza.

Celtics poinformowali już, że ich zawodnik będzie gotowy do gry „na dniach”, tymczasem sytuacja wcale nie musi wyglądać tak różowo. Choć tego typu uraz niekoniecznie musi wymagać operacji, to w jego przypadku rekonwalescencja trwa zazwyczaj około 12 tygodni. W związku z tym wiara w organizacji, że ich środkowy będzie dostępny do gry już w kolejnym meczu może być tylko myśleniem życzeniowym.

Nieco inaczej do sprawy podchodzi trener Mazzulla. – To poważna kontuzja. Pozwolimy samemu Kristapsowi podjąć decyzję, czy będzie czuł się na siłach zagrać – stwierdził w rozmowie z dziennikarzami.

Sam zainteresowany jest dobrej myśli i już zapowiedział, że „zrobi wszystko co w jego mocy, żeby pomóc drużynie”. Pytanie tylko czy nie powinien raczej na spokojnie poddać się rehabilitacji. Wprawdzie tej klasy zawodnika – tym bardziej w pełni sił – na pewno by ekipie z Bostonu brakowało, to jednak w trwającym postseasonie pokazali już niejednokrotnie, że i bez niego na parkiecie potrafią wygrywać. Może więc lepiej, żeby Łotysz nie zmuszał się do gry, czego skutkiem może być potencjalne pogłębienie urazu. Biorąc pod uwagę jego dotychczasową historię kontuzji, nie jest mu to do niczego potrzebne.

Czy Kristapsa Porzingisa zobaczymy jeszcze w tegorocznych Finałach NBA? Odpowiedź na to pytanie możemy poznać już w nocy z środy na czwartek. Mecz numer trzy zacznie się o godzinie 2:30 czasu polskiego.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Wiśniewie odbyły się III Lekkoatletyczne Mistrzostwa Przedszkoli (foto, wideo)
Następny artykułJulia Kielak: Poziom był naprawdę fajny