A A+ A++

LeBron James i Los Angeles Lakers ograli po dogrywce New Orleans Pelicans 120:117, zapewniając sobie tym samym drugie zwycięstwo w sezonie. Nie był to jednak piękny mecz, a Jeziorowcy wyszarpali wygraną w ostatnich sekundach spotkania. James wyznał, że przez ostatnie trzy dni nie wychodził z łóżka, był tak chory.

LeBron James nie wyglądał dobrze, po meczu wyjawił powody, dla które wyglądał nieco gorzej niż w zwykle. Lider Los Angeles Lakers przez ostatnie kilka dni zmagał się z pewnego rodzaju wirusem. – Bywało lepiej. Dzisiaj po raz pierwszy od niedzielnego spotkania wyszedłem z łóżka. Opuściłem imprezę halloweenową. Tak szybko, jak stąd wyjdę, wrócę pod kołdrę – przyznał James na pomeczowej konferencji prasowej.

Jeszcze przed meczem dziennikarze spekulowali, że to stopa miała być problemem 38-letniego koszykarza. Przez większość meczu LBJ nie tryskał energią. Nie atakował w sposób, do którego przyzwyczaił kibiców. Grał raczej wolno, starał się oszczędzać.

W meczu z New Orleans Pelicans gospodarze wyszli w drugiej kwarcie na dwucyfrowe prowadzenie. Gdy James miał problemy z utrzymaniem tempa, w jego buty postanowili wejść Loonie Walker IV i Russell Westbrook. Lakers jakoś udało się utrzymać prowadzenie do przerwy. W drugiej połowie stracili przewagę, a uratował ich rzut w ostatnich sekundach czwartej kwarty oddany przez Matta Ryana.

Walker skończył zawody z 28 punktami, Anthony Davis dał dużo w obronie, zbierając z tablic 16 piłek i blokując cztery rzuty. James skończył zawody z 20 punktami, trafiając dziewięć z 23 rzutów z gry, w tym zero z siedmiu prób zza łuku – dodał do tego 10 zbiórek i osiem asyst.

James będzie miał mniej więcej 48 godzin na odpoczynek, zanim jego Lakers podejmą Utah Jazz, którzy z bilansem 6-3 są jedną z niespodzianek wciąż młodego sezonu NBA. Później Lakers zagrają w niedzielny wieczór z Cleveland Cavaliers.

***

Jeremy Sochan znakomicie rozpoczął karierę w NBA. Po początkowych problemach w ataku, skrzydłowy San Antonio Spurs prezentuje się coraz solidniej. Zdecydowanie gorzej mają się Los Angeles Lakers, którzy na początku rozgrywek wyglądają okropnie przede wszystkim w ataku. Niewiele wskazuje na to, by ten stan rzeczy się zmienił. W najnowszym odcinku podcastu PROBASKET LIVE Michał Pacuda mówi też o tym, dlaczego szkoda mu Bena Simmonsa.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułProgram PO WER – druga wielka grecka przygoda uczniów Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Orzyszu.
Następny artykułPodsumowanie kwesty