Znakomita część sympatyków NBA prawdopodobnie zapomniała już o Gabe’ie Vincencie, który od początku sezonu wystąpił w jedynie pięciu spotkaniach. Rozgrywający przeszedł w grudniu operację i choć wydawało się, że może opuścić resztę sezonu, to obecnie zapowiada powrót do gry.
Pierwsze cztery lata swojej profesjonalnej kariery Gabe Vincent spędził w Miami Heat. Po imponujących występach w zeszłorocznej fazie play-offs, gdzie notował średnio 12,7 punktu oraz 3,5 asysty na mecz, rozgrywający przeniósł się do Los Angeles Lakers. Jeziorowcy podpisali z rozgrywającym trzyletnią umowę wartą 33 miliony dolarów, ale już pierwsze tygodnie nowego sezonu wskazały, że mogła być to błędna inwestycja.
Vincent wystąpił w czterech pierwszych spotkaniach rozgrywek zasadniczych, w których nie pokazał się jednak z dobrej strony. Trafiał on wówczas jedynie 39,3% wszystkich rzutów, w tym katastrofalne 7,1% za trzy (1/14). LAL odnotowali wówczas bilans 2-2 i już wtedy jasne było, że nie nie będzie to dla nich łatwy sezon.
Na początku listopada Lakers poinformowali o problemach zdrowotnych Vincenta, który borykał się wówczas z wysiękiem w kolanie. Początkowo 27-latek miał pozostawać poza rotacją do końca miesiąca, ale jego powrót do gry był regularnie przekładany.
Vincent wystąpił jeszcze w jednym meczu w grudniu, ale nie można uznać tego za powrót z prawdziwego zdarzenia. W starciu z Chicago Bulls rozgrywający spędził na parkiecie niespełna 14 minut i zdobył wówczas tylko trzy punkty, a kilka dni później podjął decyzję o poddaniu się operacji kolana.
Powrót Vincenta stanął pod znakiem zapytania i przez pewien czas wydawało się, że nie zobaczymy go już w grze w tym sezonie. Zgodnie z doniesieniami Marca Steina rozgrywający może już wkrótce wrócić do pełni sprawności i ma zamiar ponownie wybiec na parkiety NBA, o ile na drodze znów nie stanie mu zdrowie.
Lakers zajmują obecnie dopiero 9. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej i wiele wskazuje na to, że jeżeli myślą o grze w play-offach, to będą musieli przejść najpierw przez fazę play-in. Na ten moment nie wiadomo, czy 27-latek będzie w stanie wesprzeć swój zespół w walce o czołową ósemkę Zachodu, czy jednak tak jak w przypadku Christiana Wooda musi liczyć, że jego zespół zdoła zawitać tam bez jego wsparcia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS