A A+ A++

Od tygodni spekuluje się, że Kyrie Irving po wejściu na rynek wolnych agentów podpisze nową umowę z Dallas Mavericks. Jak to jednak z Irvingiem bywa, w jego przypadku nic nie jest takie oczywiste. W czwartek okazało się, że rozgrywający zamierza porozmawiać także z Phoenix Suns, choć ci przynajmniej na ten moment nie mają za bardzo możliwości, by go pozyskać.


On chyba nigdy nie przestanie zaskakiwać. Kyrie Irving już za kilkanaście godzin zostanie wolnym zawodnikiem i choć wszyscy spodziewają się, że podpisze on nowy kontrakt z Dallas Mavericks, to ostatecznie niczego nie można być wcale pewnym. Otóż w czwartek Chris Haynes doniósł, że Irving jako wolny agent zamierza także spotkać się z Phoenix Suns:

31-latek ma do tego oczywiście pełne prawo. W barwach Suns gra przecież m.in. Kevin Durant, a więc jego bardzo dobry przyjaciel. Z drugiej jednak strony, na ten moment Słońca nie mają w zasadzie możliwości, by pozyskać rozgrywającego, chyba że ten zgodzi się na kontrakt minimalny. Ekipa z Phoenix po pozyskaniu Bradleya Beala już w ogóle nie ma żadnych wolnych środków. Co więcej, wydaje się, że przekroczy drugi próg apron, co dodatkowo utrudni jej budowanie zespołu w kolejnych latach.

A przecież Suns oddali większość swoich wyborów w drafcie za wspomnianego Duranta. Resztę tego, co mieli, wysłali do Waszyngtonu, gdy w połowie czerwca sięgnęli po Beala. A choć możliwa byłaby transakcja sign-and-trade z udziałem Irvinga, to jednak na taką przystać musieliby Mavs. I tutaj można wrócić do rozmów, jakie Mavericks i Suns mieli odbyć w dzień draftu NBA na temat wymiany DeAndre Aytona. Środkowy w takim scenariuszu mógłby trafić do Dallas właśnie w zamian za Irvinga.

Pytanie jednak, czy to w ogóle ma sens dla Suns, skoro w zespole jest już aż trzech zawodników z ogromną łatwością zdobywania punktów. Wydaje się, że Słońca potrzebują teraz odpowiedniego zbalansowania drużyny, a nie kolejnego znakomitego strzelca, jakim niewątpliwie jest Kyrie. Warto też dodać, że dla Suns pozyskanie jakiegokolwiek gracza w transakcji sign-and-trade będzie równoznaczne z brakiem możliwości przekroczenia pierwszego progu apron w przyszłym sezonie, co może okazać się problematyczne.

Wszystko to może być więc tylko i wyłącznie gra ze strony Irvinga, gdyż według ostatnich doniesień Mavs nadal wahają się, co do długości oraz wartości nowego kontraktu dla rozgrywającego. W interesie zawodnika jest więc stworzenie choćby wrażenia, że ma on jakieś inne opcje. Spotkać się z Irvingiem mogą też chcieć Houston Rockets, którzy będą mieli sporo pieniędzy do wydania, lecz wydaje się, że dla nich opcją numer jeden jest Fred VanVleet, szczególnie że do Teksasu nie wróci już chyba James Harden.


Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŚmierć na pasach
Następny artykułMenedżer IT musi rozwijać się razem z zespołem