James Harden poszedł Sixers na rękę i zgodził się na mniejszy kontrakt, by zapewnić włodarzom klubu większą swobodę finansową w dalszych działaniach na rynku. Marc Stein sugeruje jednak, że zawodnik prędzej czy później odrobi sobie to, co „straci” w najbliższych miesiącach i to wciąż w barwach Philly.
Po porozumieniu z kierownictwem Philadelphia 76ers James Harden zgodził się na odrzucenie wartej 47 milionów dolarów opcji zawodnika i podpisanie zdecydowanie mniej lukratywnej umowy. Na jej mocy obrońca zarobi w przyszłym sezonie 33 miliony, a po zakończeniu rozgrywek może skorzystać z nowej opcji zawodnika. Ta z kolei zagwarantuje mu kolejne 36 milionów.
Ruch ten miał zapewnić Sixers swobodę podejmowania działań na rynku transferowym. Rotację zespołu z Miasta Braterskiej Miłości wzmocnili De’Anthony Melton, Danuel House, Trevelin Queen i P.J. Tucker. Nie wiadomo w dodatku, czy Daryl Morey – dyrektor ds. koszykarskich Philly – powiedział już ostatnie słowo.
Dziennikarz Marc Stein w jednym ze swoich tekstów podważył jednak poświęcenie Hardena, który miał rzekomo zasugerować, by „Sixers podpisali, kogo trzeba, a on weźmie resztki”. Zawodnik ma za sobą stosunkowo przeciętny sezon (jak na swoje możliwości), w którym notował 21,0 punktów, 10,5 asysty, 7,1 zbiórki oraz 1,2 przechwytu na mecz, ale podkreśla, że na tym etapie kariery priorytetem jest dla niego mistrzowski pierścień.
Stein sugeruje, że Harden mimo wszystko doczeka się sowitej wypłaty od generalnego menadżera Eltona Branda i wspomnianego Moreya, z którym przez lata pracował w Houston Rockets.
– W pewnych zakątkach ligi panuje podejrzenie, że Harden musiał zgodzić się na taki układ, bo otrzymał gwarancję „mrugnięciem oka” na temat swojej przyszłości, czyli obietnicę od [Daryla] Moreya, który pozwoli Hardenowi odzyskać to, co zostawił na stole w tegoroczne lato, poprzez odrzucenie opcji zawodnika i podpisanie nowego, pięcioletniego kontraktu w wieku 34 lat – czytamy w tekście Steina.
Tego typu rozwiązanie nie jest niemożliwe. Jeśli zeszłoroczne problemy Hardena rzeczywiście wywołane były niedoleczonym urazem, a w nadchodzącym sezonie wróci do swojej optymalnej dyspozycji, odrzucenie opcji zawodnika i podpisanie wieloletniego, supermaksymalnego przedłużenia wydaje się prawdopodobnym rozwiązaniem, które włodarze Sixers mogliby łatwo wytłumaczyć. To jednak oznaczałoby, że 38-letni James zarabiałby prawdopodobnie w granicach 50-60 milionów dolarów (Nikola Jokić, który podpisał z Denver Nuggets największy w historii kontrakt, w piątym roku jego trwania otrzyma 61,4 miliona).
Jeżeli natomiast Harden wzniesie się na wyżyny swoich możliwości i pomimo gry u boku Joela Embiida nawiąże do swoich najlepszych lat, kiedy to rokrocznie znajdował się wśród kandydatów do tytułu MVP, ofertę lukratywnej umowy może otrzymać nie tylko od Sixers. Warto pamiętać, że Harden trafił do Filadelfii po tym, jak odrzucił trzyletnią umowę wartą 161 milionów dolarów od Brooklyn Nets. Wiele będzie zależeć nie tylko od gry 32-latka, ale i sukcesu zespołu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS