A A+ A++

W trakcie meczu numer dwa finałów NBA miała miejsce kontrowersyjna sytuacja z udziałem Jaylena Browna i Draymond Greena. Po niegroźnym spięciu pomiędzy koszykarzami, sędziowie postanowili przeanalizować sytuację na powtórce. Ważył się losy Greena, który miał już na swoim koncie jedno przewinienie techniczne.

Ostatecznie jednak sędziowie uznali, że w całym zamieszaniu żaden z koszykarzy nie przekroczył przepisów do stopnia, który wymusiłby decyzje o podwójnym faulu technicznym. Gdyby taka decyzja została podjęta, Draymond Green musiałby opuścić parkiet, co mogłoby znacząco wpłynąć na szanse Golden State Warriors w pozostałej części spotkania. Zespół z San Francisco ostatecznie pokonał Boston Celtics i doprowadził w serii do remisu, a Green – jak zwykle – stanowił głównie wsparcie defensywne. 

Nie da się jednak ukryć, że nawet po otrzymaniu pierwszego faulu technicznego, Green nie zmienił swojego podejścia i przez resztę meczu prowokował sędziów do odgwizdania mu drugiego “dacha”. Jaylen Brown w rozmowie z dziennikarzami zaznaczył, że rywal “próbował ściągnąć jego spodenki”, ale zawodnik Boston Celtics zdaje sobie sprawę, że Green jest typem zawodnika, który zrobi wszystko, co w jego mocy, by jego zespół wygrał mecz. Czasami oznacza to balansowanie na granicy wyrzucenia z parkietu. 

Green w ostatniej rozmowie z ESPN stwierdził, że sędziowie traktują go preferencyjnie. – To finały NBA, a ja mam swój honor – zaczął weteran rotacji GSW. – To nie tak, że z konieczności [sędziowie] traktują mnie inaczej. Uważam, że zasłużyłem na to, by być traktowany specjalnie. Podoba mi się to, żyję z tym. Nigdy jednak nie pozwolę na to, by ktoś stał mi nad głową. Jestem mężczyzną, a moje dzieci oglądały ten mecz z trybun. Nie gram w tego typu gierki, więc cokolwiek ma się wydarzyć, to się wydarzy – dodał.

Co zatem konkretnie Green w swojej wypowiedzi sugeruje? Zawodnik Warriors na przestrzeni wielu lat przyzwyczaił sędziów do pewnych standardów, które sam wyznacza. Przez to ci mają wobec niego nieco więcej cierpliwości, niż w podobnej sytuacji mieliby wobec innego koszykarza. Trudno się z tym kłócić, bowiem widać to gołym okiem. Green zatem poniekąd wychował sobie sędziów i teraz czerpie z tego korzyści, bowiem ci zdają sobie sprawę, że niektóre jego zachowania są dla niego naturalne. 

Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułIga Świątek: Po powrocie z Paryża rozpiera mnie energia. W godzinę posprzątałam pół domu
Następny artykułOkoło 80 tys. zł zebrano podczas aukcji WTZ w Proszówkach