Opera mydlana z LeBronem Jamesem w roli głównej trwa w najlepsze. Już wkrótce dowiemy się, jaką decyzję w sprawie swojej przyszłości podejmie 39-latek i gdzie wyląduje Bronny James. Rich Paul — agent wspomnianej dwójki — przekonuje, że wspólna gra nie jest już dla nich priorytetem.
Wciąż nie wiemy, w barwach którego klubu w trakcie sezonu 2024/25 występować będzie LeBron James. Wiele wskazuje na to, że skrzydłowy pozostanie w Los Angeles Lakers, ale jego świta w dalszym ciągu próbuje przekonać wszystkich dookoła, że 39-latek nie podjął jeszcze decyzji i wszystkie opcje wchodzą w grę.
James ma przed sobą trzy możliwości. Pierwsza z nich to wykorzystanie opcji zawodnika w swoim kontrakcie na kolejny rok, jednak to wydaje się najmniej prawdopodobne. Druga to odrzucenie wspomnianej opcji i standardowe przedłużenie swojej umowy o trzy lata. Trzecia to zakończenie negocjacji z Lakers i wykorzystanie jednej z zewnętrznych propozycji. Istnieje również możliwość zakończenia kariery, ale nic nie wskazuje na to, by 39-latek miał już teraz powiedzieć „dość!”.
Zanim poznamy decyzję Jamesa, o jego sytuacji raz jeszcze, tym razem w zdecydowanie bardziej bezpośredniej tonacji, wypowiedział się jego agent Rich Paul. CEO grupy Klutch Sports informuje, że połączenie sił z synem nie jest już dla LBJa priorytetem. Zarówno on, jak i Bronny myślą obecnie wyłącznie o opcjach, które indywidualnie będą dla nich najkorzystniejsze.
– LeBron nie myśli już o konieczności gry z Bronnym. Jeżeli z nim zagra, to zagra. Jeżeli nie, to nie. Nie ma żadnej umowy, że jeżeli Lakers wybiorą Bronny’ego z numerem 55, to on [LeBron] przedłuży kontrakt. Gdyby tak było, zmusiłbym ich do wyboru [Bronny’ego] z numerem 17. Nie potrzebujemy takiego wpływu. Lakers mogą wybrać Bronny’ego, a LeBron wciąż może wtedy nie podpisać z nimi umowy. LeBron nie pójdzie też do Phoenix na minimalnym kontrakcie. Możemy już teraz zmiażdżyć ten pomysł – powiedział Paul w rozmowie z ESPN.
Sugestie mówiące o możliwym dołączeniu LeBrona do Phoenix Suns już od początku wydawały się nieco irracjonalne. Na ten moment sześciu najlepiej opłacanych zawodników na sezon 2024/25 będzie kosztować ekipę z Arizony ponad 191,5 miliona dolarów.
Słońca musiałyby wykorzystać opcję „sign-and-trade”, ale żeby zachować trzon zespołu zdolny do walki o najwyższe laury, to najprawdopodobniej Bradley Beal miałby trafić w tej wymianie do Lakers, na co Jeziorowcy — po wielce rozczarowującym sezonie Suns i Beala — z pewnością by nie przystali.
Raz jeszcze może się jednak wydawać, że słowa Richa Paula to jedynie próby zniechęcenia konkurencji do wyboru Bronny’ego, by ten mógł bez problemów trafić do Lakers z 55. wyborem, dzięki czemu Lakers będą mogli wykorzystać swoją „siedemnastkę” na zawodnika, który realnie wzmocni ich rotację. Nie wiemy, co dzieje się za kulisami, ale po dwóch dniach Draftu media będą z pewnością pełne nowych doniesień.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS