Czy praca zdalna zmieni nasz świat na zawsze?
Pisałem poprzednio o pracy zdalnej, jej plusach i minusach z pozycji jednostki, która w taki sposób pracę wykonuje. Popatrzmy jednak szerzej, jakie będą konsekwencje dla nas wszystkich. Niektóre firmy już ogłosiły, że powrotu do biur nie będzie nigdy. Dzięki pandemii menagerowie zrozumieli, że utrzymanie powierzchni biurowych, ich oświetlanie i ogrzewanie, dbanie o bezpieczeństwo i zaspokajanie potrzeb socjalnych pracowników w biurze jest po prostu nieopłacalne. Tą samą pracę mogą korpoludki i pracownicy mniejszych firm wykonywać we własnym domu. Jeszcze parę lat temu nie byłoby to możliwe. Dziś jednak dzięki postępowi technologii jest jak najbardziej.
Już od paru lat budowa i utrzymanie własnej infrastruktury serwerowej stały się aberracją. Dużo wygodniej i praktyczniej jest skorzystać z usług chmurowych. Dziś praktycznie każdy “pracownik umysłowy” jak mawiano za komuny używa do pracy oprogramowania. A temu oprogramowaniu jest absolutnie obojętne czy korzysta poprzez sieć firmową z serwerów fizycznie istniejących w firmowej serwerowni, czy poprzez internet z wirtualnymi serwerami, albo tylko usługami udostępnianymi w gigantycznych data center. Fizyczne “podłączenie” pracownika do sieci firmowej nie jest potrzebne! Fizyczna obecność pracownika w firmie to dodatkowy koszt łatwy do wyeliminowania! Pracownicy, którzy dziś jeszcze łączą się poprzez VPN z siecią firmową, wkrótce będą się łączyć z którymś z centrów obliczeniowych i nawet różnicy nie zauważą, chyba że na plus, bo wzrośnie tempo reakcji oprogramowania.
Jakie będą tego konsekwencje? Po pierwsze dziś puste, ale ciągle dzierżawione powierzchnie biurowe pozostaną puste na zawsze. Developerzy, którzy zainwestowali gigantyczne środki w budowę gigantycznych biurowców szybko zbankrutują. Ale nie tylko oni mają problem. Kto dziś inwestuje wyłącznie własne środki nie posiłkując się kredytem? Gdy kredytobiorcy staną się niewypłacalni, sektor bankowy otrzyma kolejne bezlitosne uderzenie. Niewykluczone, że dla wielu może to być nokaut.
Ale nie tylko wielcy ucierpią. Za obsługę “city” wzięły się małe firmy kateringowe, sprzątające, ochroniarskie. Jaki czeka je los?! Małe firmy mają potężne kłopoty, ale jednocześnie są bardziej elastyczne coś wymyślą, żeby obsługiwać zdalnych pracowników w ich domach. Tylko koszty będą zdecydowanie większe.
Transport publiczny stał się dziś jeszcze bardziej nieopłacalny niż kiedykolwiek. Potężnie zredukowano liczbę pociągów dowożących pracowników do aglomeracji i uczniów do szkół. Pociągi wożą zawirusowane powietrze? Zredukowanie liczby pociągów to wprawdzie jest redukcja kosztów, ale maszyniści, konduktorzy stracili nadgodziny. Ta sytuacja jest prawdopodobnie przejściowa. Powodów, żeby przyjechać do dużego miasta zapewne nie zabraknie i pociągi się zapełnią.
Czy handel jeszcze kiedyś wróci do galerii handlowych? Czy nauczeni wygodnego kupowania on-line będziemy stać w korkach i szukać miejsc na parkingu, by oddać się niepohamowanej żądzy kupowania dóbr konsumpcyjnych? Kupowanie w sklepie to rytuał, więc handel stacjonarny ma jeszcze szanse na odrodzenie. Z drugiej strony zatowarowanie sklepów, czynsze to potężne wydatki. Handel on-line to dużo mniejsze koszty – nawet przy “darmowych” wysyłkach i zwrotach. Klient nauczony już kupowania w necie może do sklepu nie wrócić, chyba po to żeby odebrać zamówienie internetowe.
Świat się gwałtownie zmienia! Kto korzysta?
Niewątpliwym beneficjentem pandemii są firmy kurierskie i kurierzy. To gołosłowne stwierdzenie nie poparte liczbami, ale czy trzeba udowadniać “oczywistą oczywistość”? Obawiam się, że beneficjentem nie jest nasza narodowa Poczta Polska zajmująca się głównie roznoszeniem awizo. Gdy mam możliwość wyboru zawsze wybieram dostawę przez inną firmę, ale każdy sądzi po sobie być może ze względów “patriotycznych”, inni postępują inaczej. Ale z PP konkuruje również ostro rodzimy kapitał oferujący jakże wygodne paczkomaty. “Dobra zmiana” usiłowała tę firmę wykończyć odbierając jej przesyłki sądowe, ale ślepy los – pandemia pomógł.
Innym beneficjentem są platformy dostarczające jedzenie “na wynos”. Ileż to razy zajęty pracą nie pomyślałem o przygotowaniu sobie obiadu? Myślę, że nie jestem wyjątkiem. Drogo, nieekologicznie (masa śmieci z opakowań), ale jakże wygodnie!
Jednocześnie praca zdalna powoduje, że stajemy się głodni kontaktu z innymi ludźmi. Dziś życie towarzyskie kwitnie w podziemiu. Jeśli wirusa w końcu szlag trafi to restauratorzy, właściciele pubów będą mieli żniwa. Do czasu pojawienia się następnego…
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS