Spalanie liści to już przeszłość
Czerwone, żółte, brązowe – jesienne liście mają wiele kolorów, które podczas spaceru po parku czy lesie wprawiają w zachwyt. Jednak te same liście na trawniku w ogrodzie czy na działce, to zdaniem wielu nie tylko bałagan, ale też zagrożenie dla trawy. Pokryte liśćmi źdźbła mają ograniczony dostęp do światła, a w dodatku gromadzi się po nimi wilgoć, która sprzyja pleśni i chorobom grzybowym, dlatego tak ważne jest ich usuwanie jesienią. Grabienie liści to dla wielu przykry obowiązek, szczególnie jeśli muszą go często powtarzać (unikanie grabi jest jednym z powodów, dla których wielu właścicieli działek decyduje się na iglaki). Gdy już zbierze się niemała kupka liści, dla wielu pierwszą myślą jest ich spalenie. Od pokoleń robili tak nasi dziadkowie i ojcowie, jednak obecnie za spalenie liści można dostać mandat.
Kary od 500 do 5000 złotych
Prawo polskie zabrania palenia liści jesienią, a za jego nieprzestrzeganie grożą surowe kary. Jeśli przyłapie nas na procederze policja możemy zapłacić 500 złotych, a jeśli sprawa trafi do sądu, to może on wymierzyć grzywnę do 5000 złotych. Zakaz spalania liści jest wynikiem z jednej strony dbałoci o ekologię, a z drugiej o zdrowie publiczne, gdyż wraz z dymem do atmosfery trafiają trujące substancje.
Co zrobić z opadłymi liśćmi?
Skoro nie możemy ich spalić, to pojawia się pytanie: co zrobić z liśćmi, które opadły? Legalne są dwa sposoby na ich pozbycie się. Jeden zakłada wrzucenie ich do worków na odpady biodegradowalne, a w przypadku duże ilości w wielu gminach można zgłosić potrzebę ich odbioru. Drugi, najbardziej ekologiczny sposób to kompostowanie – dzięki temu przygotujemy z nich nawóz, który użyźni rośliny. Suche liście sprawdzają się też jako okrywa do kompostownika, która zabezpieczy jego zawartość na zimę, dzięki czemu procesy kompostowania nie zostaną zatrzymane.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS