W okresie nasilonego pylenia roślin liczba infekcji koronawirusem wzrasta co najmniej o 4 proc. – wynika z badania międzynarodowego zespołu biologów i epidemiologów, opublikowanego w najnowszym numerze pisma “Proceedings of the National Academy of Sciences of the United States of America”.
Wzrost zakażeń o 40 proc.
Według autorów badania to właśnie wzrost intensywności pylenia pozwala wyjaśnić w ponad 40 procentach zmienność dynamiki zachorowań na COVID-19. Wskazali oni, że nasilenie pylenia roślin – przy określonym poziomie wilgotności i wartościami temperatury – prowadziło bezpośrednio do wzrostu liczby zakażeń.
“SARS-CoV-2 jest bardziej odporny na działające przeciwko wirusowi interferony, jeśli nadejściu fali epidemii towarzyszą wysokie stężenia pyłków w powietrzu” – ocenił zespół badawczy.
“Wniosek płynący z badania jest taki, że osoby, których dotyczy podwyższone ryzyko zakażenia powinny w okresie tym nosić maseczki ochronne z filtrem z cząstek stałych” – napisali badacze. Dodają, że dotychczas nauce “nie udało się stworzyć skutecznych środków zapobiegawczych, dotyczących narażenia na pyłki unoszące się w powietrzu”.
Największe na świecie badanie
Autorzy analiz wskazali, że ich badanie dotyczące bezpośredniego wpływu pylenia na wzrost zakażeń wirusem SARS-CoV-2 jest największym, jakie dotychczas przeprowadzono na świecie. Wyjaśnili, że dane do analiz zostały zgromadzone w 130 stacjach badawczych zlokalizowanych w 31 krajach świata, na pięciu kontynentach.
Z analizy badaczy wynika, że wskutek lockdownu i przymusowych izolacji społecznych na świecie zanotowano spadek o 50 proc. liczby infekcji, do których mogłoby dojść w okresie intensywnego pylenia roślin przy braku takich ograniczeń.
Czytaj też:
Prof. Matyja: Lockdown to teraz jedyne wyjście
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS