– Jesteśmy przerażeni. Nikt się o nas nie martwi, nikt nie dba o nasze zdrowie, a jesteśmy bezpośrednio narażeni na niebezpieczeństwo – mówi “Wyborczej” nauczycielka ze Szkoły Podstawowej w Bojanie (Pomorskie).
W czwartek, 17 września w szkole odbyła się rada pedagogiczna. Wszyscy siedzieli w jednym pomieszczeniu, bez maseczek. W grupie była nauczycielka, która w piątek źle się poczuła, a we wtorek wieczorem okazało się, że jej test na obecność SARS COVID-19 jest pozytywny.
Od środy cztery klasy, które uczyła, przeszły na zdalne nauczanie. W czwartek nadeszła informacja o kolejnej osobie zakażonej koronawirusem, tym razem chodziło o jedną z uczennic.
– Otrzymaliśmy informację, że klasa przeszła na 10-dniową kwarantannę, a wraz z nią rodzice i rodzeństwo. Ale już nie nauczyciele, którzy mieli styczność z dzieckiem – mówi kobieta. – Nauczyciele chodzą więc do szkoły, część zajęć nadal mają w klasach, część prowadzą zdalnie, ale z budynku podstawówki.
Gdy kadra pedagogiczna poskarżyła się dyrektorowi szkoły, mieli usłyszeć, że decyzję w sprawie kwarantanny podejmuje sanepid w Wejherowie, a ten uznał, że nauczycieli kwarantanna nie dotyczy.
– Jesteśmy zdenerwowani, zirytowani, ale co mamy zrobić? Dopóki ktoś nie ma objawów, stawia się w pracy. Przybywa kolejnych osób, które idą na zwolnienie. Kwestia czasu, aż będą następne pozytywne przypadki – mówi nauczycielka z Bojana. I dodaje: – W 500-osobowej szkole wszyscy mieszają się ze wszystkimi. W pokoju nauczycielskim siedzimy razem, na przerwach natykamy się na dzieci z innych klas. Nawet teraz mamy stacjonarne szkolenia ze zdalnego nauczania.
Nauczycielka narzeka, bo jedyne zabezpieczenie jej kolegów i koleżanek to maseczka i płyn do odkażania zamontowany w każdej sali. Ale już na zajęciach nie trzeba zakładać maseczek. I dzieci tego nie robią.
– Mam udawać, że jestem ze stali i wirus mnie nie dopadnie? – pyta kobieta.
Dyrektor: Wszystko zgodnie z procedurami
Skontaktowaliśmy się z Wojciechem Podgórskim, dyrektorem podstawówki w Bojanie.
– Postępujemy w tym zakresie zgodnie z procedurami – powiedział i odłożył słuchawkę.
W odpowiedzi na maila z pytaniami napisał: “Przypominam, iż dyrektor nie ma uprawnień samodzielnych do decydowanie w tej materii. Wszystkie sytuacje i okoliczności były i są uzgadniane z organem prowadzącym i PSSE w Wejherowie. Bez wyraźnych wskazań ww. PSSE nie możemy podejmować żadnych rozwiązań. Wszystkie nasze działania dotychczasowe miały wyłącznie proceduralny charakter”.
W Urzędzie Gminy Szemud usłyszeliśmy, że wszystkie decyzje podejmowane są przez sanepid.
Sanepid: Trwa dochodzenie epidemiologiczne
Ilona Bielecka z Sekcji Promocji Zdrowia oraz Higieny Dzieci i Młodzieży w wejherowskim sanepidzie, pytana przez nas, dlaczego po pozytywnym wyniku pierwszej z nauczycielek pozostali nie zostali odesłani na kwarantannę, odpowiada:
– Z informacji uzyskanych od dyrektora szkoły oraz od zakażonej nauczycielki wynikało, że osoba zakażona nie miała bliskiego kontaktu z pozostałymi nauczycielami. Nauczyciel ten prowadził w klasach pojedyncze lekcje, nie korzystał z pokoju nauczycielskiego, w szkole przebywał w maseczce, w związku z czym nie było podstaw do nakładania na pozostałych nauczycieli kwarantanny – mówi “Wyborczej”.
Po otrzymanej od nas informacji dotyczącej rady pedagogicznej w szkole, sanepid wystąpił do dyrektora o przekazanie listy nauczycieli, którzy brali w niej udział “w celu objęcia ich kwarantanną do 27 września”.
W sprawie uczennicy, która zachorowała na COVID-19, trwa dochodzenie epidemiologiczne. Sanepid jest w trakcie zbierania listów osób z kontaktu.
– Nauczyciele, po przeprowadzeniu wywiadów epidemiologicznych potwierdzających kontakt z uczniem zakażonym, zostaną niezwłocznie objęci kwarantanną – zapewnia Bielecka.
A co z dziećmi, które mocno “mieszają” się w szkole”?
– Lekcje wychowania fizycznego, religia czy informatyka to zajęcia, na które przychodzą uczniowie z różnych klas, co oznacza, że np. dzieciaki z klasy A są na zdalnym nauczaniu, ale już ci z klasy B, z którą mieli wuef – nie, bo w ich klasie nie stwierdzono jeszcze przypadków zakażenia – irytuje się nauczycielka.
Pracownica sanepidu wyjaśnia: – Może się zdarzyć, że klasa A jest na zdalnym nauczaniu, ponieważ miała kontakt z zakażonym nauczycielem, który nie uczył w klasie B i fakt spotykania się tych dzieci na innych wspólnych zajęciach nie jest istotny dla narażenia – wyjaśnia pracownica sanepidu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS