Testy przesiewowe dla nauczycieli w kierunku SARS-CoV-2 trwają od 11 do 15 stycznia. Tyle można przeczytać np. na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej, ale jak to wygląda w praktyce?
– Dyrektorzy szkół podstawowych i specjalnych przekazali imienne listy osób, które wyraziły zgodę na wykonanie testu, bezpośrednio do powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych – twierdzi Andrzej Kulmatycki, rzecznik prasowy Mazowieckiego Kuratorium Oświaty. Potwierdza to dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Płocku Romuald Ostrowski. Podkreśla: – Moim zadaniem było zebranie imiennej listy i wysłanie danych do Warszawy, aby nauczyciele mogli pojechać do któregoś z punktów drive-thru i zrobić wymazy do 15 stycznia.
Według danych opracowanych na podstawie informacji przekazanych przez szkoły do Mazowieckiego Kuratorium Oświaty na terenie Płocka i powiatu płockiego mamy:
- 863 nauczycieli klas I-III szkół podstawowych,
- 249 nauczycieli szkół specjalnych,
- 843 pracowników niepedagogicznych w szkołach podstawowych i specjalnych,
co daje w sumie 1955 osób, które mogły skorzystać z testu. Tymczasem na przygotowanych listach dotyczących Płocka i powiatu znalazło się ich ok. 1,5 tys.
Awaria systemu
Powiatowy inspektor sanitarny dopowiada: – Podzieliliśmy ok. 1,5 tys. osób na pięć grup po 300 dziennie. Ich zawiadamianie to już nie moja rola. W niedzielę była awaria i część nauczycieli nie dostała SMS-ów. Wysłano je dopiero w poniedziałek. Także drive-thru nie należą do sanepidu i nie odpowiadam za ich godziny pracy. Za wyniki odpowiadają pracownicy laboratoriów, a nie płocki sanepid.
W poniedziałek nauczycielka z jednej ze szkół w gminie Słupno (podobnie inni nauczyciele z tej szkoły) nie wiedziała ani kiedy, ani gdzie ma się stawić na badanie. Tego samego dnia z ogólnokrajowych mediów dowiedziała się, że po feriach do pracy mają wrócić nauczyciele z klas I–III, oczywiście ci, którzy będą mieli ujemny wynik badania. Zna – chociaż też są bardzo sporadyczne – przypadki, kiedy jakiś nauczyciel nie zgadzał się na test.
– Tacy twierdzą, że już przechodzili covid – dodaje. – My zaś mieliśmy dostać SMS. W tym momencie nie wiem nic oprócz tego, że mam czekać na informację, która ma nadejść z jednodniowym wyprzedzeniem. Najwyraźniej organizatorzy badań wychodzą z założenia, że skoro jest lockdown, to nikt nigdzie nie jedzie.
We wtorek nasza rozmówczyni wciąż nie miała wiadomości o teście.
– Rzeczywiście zaczęło się od tego, że padł system, który miał wysyłać SMS-y z terminem wymazu. Obdzwaniali więc dyrektorów szkół, aby jak najszybciej powiadomili nauczycieli mailowo, telefonicznie albo przez dzienniki elektroniczne, tak by zdążyli dotrzeć do wyznaczonego punktu na badania – relacjonuje nauczycielka.
Osobiście uważa, że ona, jej koleżanki i koledzy, zanim wrócą do stacjonarnego nauczania, powinni najpierw przyjąć szczepionkę na COVID-19.
Nie ma pewności
Powrót nauczycieli ogłoszono, nie czekając na wyniki testów. Jednak Romuald Ostrowski zaznacza, że i tak nie ma pewności i nigdy nie będzie, że nawet jeśli ktoś dziś zrobi wymaz i będzie miał ujemny wynik, to np. za trzy dni nie złapie koronawirusa.
– Inspektorzy sanitarni podają też takie przypadki, że ktoś został zaszczepiony, a za dwa dni wynik ma dodatni, bo albo złapał wirusa dwa dni przed pierwszą dawką szczepionki, albo w dniu szczepienia, albo dwa dni po podaniu dawki. Tak też może być – tłumaczy inspektor sanitarny z Płocka. – Teraz trwają typowe badania przesiewowe, podobnie było z małym rentgenem przy wyłapywaniu osób chorych na gruźlicę. Jeśli wychodziło coś na zdjęciu, dopiero wówczas korzystało się z dużego rentgena i na dalsze leczenie odsyłało osoby chore.
Także w tym przypadku osoby z wynikiem dodatnim nie rozpoczną pracy z dziećmi tuż po feriach.
– Pewnie, że jeszcze w drugim tygodniu ferii ten nauczyciel może złapać koronawirusa, ale to się może zdarzyć każdego dnia. O ile dziś ma się wynik ujemny, to następnego dnia może dojść do zakażenia na skutek kontaktu z inną zakażoną osobą. Pięć dni później pojawią się objawy. Oczywiście, że najlepiej byłoby zaszczepić nauczycieli, ale wpierw trzeba mieć szczepionkę, wcześniej zaszczepić osoby z grupy zero, lekarzy, personel pomocniczy w placówkach medycznych itd. – podsumowuje Ostrowski.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS