Nie jestem kosmetyczną maniaczką. Gubię się w trendach urodowych, w wolnym czasie nie chodzę po drogeriach. Ale lubię te słoiczki, lubię pięknie pachnące specyfiki, lubię te konsystencje, olejki i uczucie czystej zadbanej skóry. Naturalne kosmetyki mi to dają.
Pamiętam, gdy jakiś czas temu przeprowadzałam telefoniczny wywiad z jednym z producentów naturalnych kosmetyków. Gdy powiedziałam, jakich kosmetyków używam (byłam wtedy na etapie olejków z pestek śliwki i orzechów laskowych Ministerstwa Dobrego Mydła) usłyszałam, że idę prostą drogą ku zmarszczkom. I że moja strategia jest zła.
Moje przejęcie trwało 15 minut i nie sprawiło, że zmieniłam swój sposób na pielęgnację. I na to też zwrócił mi uwagę P. kilka dni temu. Że zmarszczki to coś bardzo naturalnego i że każdy taki mocny kosmetyk ingeruje w organizm. Zmieniamy go na siłę.
Tak, przyznaję, nie jestem kosmetycznym guru. Nie rozumiem składów, właściwości, może też jestem niecierpliwa i nie umiem poczekać na spektakularne efekty? Z drugiej strony moja skóra jest w porządku i mimo braku regularnej mocnej pielęgnacji (mam na myśli regularnego stosowania serii kosmetyków o określonym działaniu, braku wizyt u kosmetyczki itp.) nie wstydzę się chodzić bez makijażu. Moja skóra jest ok!
I dlatego naturalne kosmetyki to coś, co mnie przyciąga najbardziej. Prosty skład.
Naturalne kosmetyki a less waste
Mam wrażenie, że im więcej wiem o less waste, tym wiem mniej. Staram się w mnogości tych informacji odnaleźć swoje stanowisko. Naturalne kosmetyki to modny temat, ale dla mnie stał się interesujący stosunkowo niedawno. Wtedy, gdy zaczęłam zastanawiać się nie tylko, w jakim opakowaniu kupuję kosmetyki, ale też co w nich jest.
Kilka tygodni temu zastopowałam nasze kosmetyczne zakupy. Doszliśmy do momentu, gdy zostało wiele pustych plastikowych butelek po szamponach i płynach.
I co teraz?
Staram się żyć less waste. Piszę ,,staram”, bo nie zawsze mam okazję, siłę i motywacje, by pamiętać, by kupować tylko to, co etycznie i ekologicznie dobre.
Dziś mam dla Was kilka propozycji. Polskie marki, polskie sklepy. Łączy je minimum składników i etyka.
Po kilku dniach testowania tego kremu pomyślałam, że chyba się nawrócę i będę dbała o siebie regularnie i to bez przypominania.
Przypomniałam sobie, jakie to fajne uczucia ,,schludności”, gdy dbasz o siebie i czujesz się wtedy ze sobą dobrze. Wiesz, co mam na myśli? Zazwyczaj smaruję grubszą warstwą niż trzeba (nie mogę się powstrzymać), a potem dłużej myję zęby zanim się ubiorę, żeby warstwa kremu zdążyła się wchłonąć.
Balsam Fridge 2.4 avocado body siedzi u mnie w lodówce. Po pierwsze – bo musi, takie zalecenie widnieje na szklanym (!!! hello less waste!) opakowaniu, ale też dlatego, że zimny krem na skórze to podwójna przyjemność.
Krem jest gęsty, świeżo pachnący (imbir!). Jak wychodzę z łazienki mam wrażenie, że zbiera do kupy moją skórę. Lubię to uczucie, szczególnie latem.
- krótki termin ważności
- bez konserwantów
- nie testowany na zwierzętach
- wegański
- bez dodatku alkoholu
- w szklanym słoiczku
- bogaty w witaminy A, B, E, H, K, PP, F, nienasycone kwasy tłuszczowe, aminokwasy oraz proteiny
- olej awokado, ekstrakt z bluszczu, olejek imbirowy, ekstrakt z kakao
Nie używałam nigdy takiego kosmetyku. Myślałam, że to będzie gęsty olejek, a tu niespodzianka. Preparat, który błyskawicznie się wchłania, ma bardzo, bardzo lekką konsystencję. Jest to serum wodne. Bałam się, że zaraz będę musiała sięgać po krem nawilżający (według Shy Deer preparat można używać pod krem), ale nie czułam takiej potrzeby i między innymi dlatego tak mnie to serum zaskoczyło. Poza tym daje efekt natychmiast i nie jest to ,,chłyt” reklamowy, a wrażenie prosto z mej gdańskiej łazienki. Do tego widocznie zwęża pory!
Jest to serum do skóry odwodnionej, naczynkowej i wrażliwej. Czyli dla mojej. 🙂
- 99,8% naturalnych i certyfikowanych składników
- hipoalergiczne
- szklana buteleczka
- wysoka koncentracja składników aktywnych
- flawonoid japońskiej lukrecji, surowiec, który łagodzi podrażnioną, zaczerwienioną skórę
- bioflawonoidy cytrusowe wzmacniające ścianki naczyń krwionośnych
- bazą serum są dwa hydrolaty – z Róży Bułgarskiej oraz Kwiatu pomarańczy
- działa ochronnie na DNA komórek skóry, chroniąc je przed uszkodzeniem przez promieniowanie słoneczne.
Jestem pewna, że nie tylko ja tak mam. Szybko wchłaniam do moich codziennych nawyków rzeczy, które na przykład pięknie pachną. Zapachem przypominają lato, owocowy kompot albo zimną herbatę wypijaną w upał, gdy człowiek dziesięć razy bardziej odczuwa pragnienie.
Ten to wielkie wow. Codziennie czekam z niecierpliwością na tę chwilę, gdy wleję sobie kilka kropel na dłoń i wsmaruję w buzię. Wielka, wielka przyjemność. I wtedy nawet nie musi mnie przekonywać do masażu twarzy, bo robię to sama bez przypominania.
Nagle się okazuje, że można odświeżać twarz kilka razy w ciągu dnia. Tylko po to, by się wysmarować tym cudnie pachnącym olejkiem. Ale nie tylko o zapach chodzi, bo gdyby ten kosmetyk nie działał, to pewnie skończyłoby się na smarowaniu nim dłoni lub stóp, a on jest do twarzy. Dość szybko się wchłania (jak na olejek bardzo szybko!), a skóra po nim jest bardzo gładka.
Zaczynam stosować ten eliksir jak maseczkę na wieczór. Peeling, masowanie i róża z maliną. Boskie połączenie!
Zgadzam się z tym, co zostało napisane na stronie www produktu: redukuje zło świata!
- szklana buteleczka
- zawiera roślinną lanolinę, kompleks witamin i koenzym Q10
- zgadzam się
- nie testowane na zwierzętach
- wegańskie
- stworzone w rodzinnej atmosferze
Balsam do ust, ten ze zdjęcia, to produkt marki Fridge, ale nie trzeba go trzymać w lodówce. Można schować do kieszeni, do torebki, zostawić w aucie i w kosmetyczce. Ale ja lubię go z lodówki i sięgam po niego za każdym razem, gdy wyciągam mleko do kawy. Czyli kilka razy dziennie. 🙂 Naturalne kosmetyki, jak się okazuje, są nie tylko skuteczne, ale również smakowite!
Mówi się, że codzienna pielęgnacja to metoda małych kroków. Suma drobnych rytuałów, których konsekwencją jest zadbana skóra. Ale doskonale zdaję sobie sprawę, że mało osób super regularnie o siebie dba. Tym bardziej fajnie, gdy są kosmetyki, które dają miły efekt od razu. Nie mam cierpliwości do tego, by czekać na efekt tygodniami.
- krem robiony na zamówienie, czyli nie stoi na półce i nie czeka
- w 100% naturalny
- w szklanym słoiczku
- nie testowany na zwierzętach
- produkt ważny 3 miesiące
- na ten krem udzielana jest gwarancja
- z miodem, olejem różanym i olejkiem melisowym
Siła nawyku jest naprawdę wielka. Mydło to mydło, szampon to szampon, dziwnie się czuję używając szamponu w kostce… Natomiast zdaję sobie sprawę, że teraz trzeba wybrać między tym, co dobre, a tym, co wygodne. Wygodnie już nam było. A ten kosmetyk działa naprawdę dobrze, nie trzeba wybierać między byciem eco, a skutecznym i przyjemnym myciem włosów.
Najważniejsze, że gdy ten szampon się kończy, nie zostaje pusta plastikowa butelka…
- kosmetyk wegański
- zapakowany w papier
- naturalne detergenty – SCI (Sodium Cocoyl Isethionate) i SCS (Sodium Coco Sulfate)
- zawiera masło shea, masło kakaowe i olej jojoba, a także olej rycynowy, inulinę, czerwoną glinkę, D-Panthenol, olejki eteryczne
Nie spotkałam się jeszcze nigdy z olejem z nasion pomidora, stąd to moje zainteresowanie.
Pachnie ziemią, trochę orzechami. Jest gesty, ale jednocześnie lekki i naprawdę dobrze się wchłania. Na etykiecie napisano, że działa łagodząco na podrażnienia, więc ostatnio smaruję nim buzię, gdy ją sponiewieram peelingiem. 🙂
A następnego dnia rano skóra nie woła o wodę.
- naturalny, wegański, etyczny
- nierafinowany, zimnotłoczony
- olej z nasion hiszpańskich pomidorów
- bez sztucznych barwników, zapachów, ulepszaczy, konserwantów
- w szklanej buteleczce
Jeśli myślicie, że to preparat do płukania ust, który w sekundę odświeży oddech, to jesteście w błędzie. Ja też byłam, spodziewałam się czegoś innego. Ale może dlatego, że nie używałam wcześniej takiego olejku?
To jest kosmetyk, który wymaga od 5 do 20 minut Twojego czasu w ciągu dnia. Bo przez tyle powinno się płukać nim usta.
Ma bardzo delikatny miętowy smak, nie jest to mentolowe uderzenie, o nie!
- szklana buteleczka w tekturowym opakowaniu
- wydajny (jednorazowo używasz 1-2 łyżeczki)
- olejki eterycznych z orzecha kokosowego z pierwszego tłoczenia
- mięta
- aktywny węgiel
Nie jest to pasta do zębów, którą znam od lat. Nie ma tego wielkiego odświeżającego tsunami, ani piany.
Czy to źle? Nie, niekoniecznie.
Ta pasta do zębów w słoiczku nie pieni się specjalnie, nie ma też mocnego smaku. Ale dobrze myje zęby i jest naturalna, a o to mi właśnie chodziło.
- aktywny węgiel pochodzący ze skorup kokosa z dodatkiem olejków eterycznych z organicznej mięty pieprzowej
- wydajny (zaleca się nakładanie na szczoteczkę ilość pasty wielkości ziarnka grochu)
- szklany słoiczek i drewniana szpatułka
- wegański
Musiałam przestawić sposób myślenia, bo w głowie miałam zakodowane, że oleje do ciała to są tak naprawdę oleje do twarzy, co nie jest prawdą. Są do wszystkiego!
Ten zdecydowanie jest do wszystkiego. Do paznokci, do włosów (na końcówki rewelacyjny!), do suchych kolan i łokci, a nawet do kąpieli – wystarczy do wanny wlać kilka kropel. Podobno Włoszki używają go codziennie do całego ciała!
- zimnotłoczony, nierafinowany
- certyfikat Soil Association Organic
- szklana buteleczka
- wegański
Szczoteczki to nie naturalne kosmetyki, ale leżą blisko. 🙂
Jednym z założeń tego całego ,,less waste” jest unikanie plastiku i wybieranie produktów, które są mniej uciążliwe dla naszej. Szczoteczki zmieniamy co parę tygodni, więc co parę tygodni wyrzucamy plastik i kupujemy następny.
Oto alternatywa, bambusowe szczoteczki.
- produkt biodegradowalny
Jest różnica między myciem twarzy wodą i mydłem, a delikatnym olejkiem. Jest różnica w tym, jak czuję swoją skórę zaraz po. I jeśli 10 lat temu nie przejmowałam się tym, tak dziś, gdy mam prawie 34 lata, robi mi to różnicę. Bo zaczynam widzieć w lustrze efekt moich zaniedbań, ale i dobrych wyborów.
Olejek, którym na zdjęciu przecieram buzię, to produkt marki , napakowany składnikami, o których nigdy nie słyszałam. Ale o tym za chwilę. Bo teraz chciałabym zaznaczyć, że przynosi ulgę (zmyłam tym olejkiem makijaż, który zrobiono mi w Dzień Dobry TVN, a był naprawdę mocny, szczególnie makijaż oka) i łagodzi – nie trzeba od razu rzucać się na krem nawilżający po demakijażu. Można dać skórze pooddychać.
- szklane opakowanie!
- zawiera olej moringa (tłoczony z nasion „drzewa życia”, niezwykle bogaty w składniki odżywcze, działa przeciwzapalnie)
- substancja myjąca otrzymywana jest z orzechów drzewa kokosowego, a co najważniejsze – nie zostawia tłustej warstwy
- wegański
- nie testowany na zwierzętach
- subtelny zapach
Oto krem wyrównujący koloryt. Jest FAJNY! Dobrze się rozprowadza, skóra rzeczywiście lepiej wygląda.
Co jakiś czas piszę o tym, że rzadko się maluję. Nie zmienia to faktu, że wolałabym, by świat oglądał mnie ładną, bez zaczerwień, wyprysków i innych atrakcji. Ff fabulous face to zdrowy kompromis. Wyrównuje koloryt skóry, rozświetla, nadaje zdrowy wygląd oraz nawilża, skóra wygląda ładnie.
Dla dziewczyn, które na co dzień się nie malują i lubią naturalny wygląd buzi, ten kosmetyk będzie wystarczający. Tylko ten jeden i można wyjść z domu. 🙂
- szklana butelka typu airless
- do przechowywania w lodówce!
- wegański
- nie testowany na zwierzętach
- bez konserwantów
- połączenie kremu nawilżającego z subtelnym oddychającym podkładem
- wysokiej zawartości naturalnych glinek bogatych w minerały takie jak krzem, żelazo, magnez i wapń
- zimnotłoczony olej śliwkowy, który obfituje w kwas oleinowy, kwas linolowy, witaminę E, witaminy z grupy B i beta-karoten
Kilka zdań wczęśniej przyznałam się do tego, że moje relacje z kosmetykami nie opierają się na konsekwencji. Ale ten krem to zmienia.
Na pewno to kwestia przechowywania go w lodówce, co sprawia, ze staje się to codziennym rytuałem, choć niezamierzonym. A zimny krem na skórze to taka przyjemność, że naprawdę bardzo łatwo o nim pamiętać.
1.1 face the cream to krem przeciwzmarszczkowy. Więc dobrze, że ta cała otoczka wpływa na moją konsekwencję, bo taki krem wymaga regularności.
Pierwsze i drugie wrażenie? Bardzo nawilża. Nie łuszczy się pod makijażem, nie zostawia tłustej warstwy. Jest taki, jaki powinien być. Ma działać, zostawiać mile uczucie i ładny zapach, ale nie zostawiać tłustej warstwy na skórze. Jest, ale jakby go nie było. 🙂
- zmniejsza istniejące zmarszczki do 35% oraz zapobiega powstawaniu nowych – na podstawie testów laboratoryjnych, a nie deklaracji konsumenckich
- zawiera substancje aktywne: witamina A, C, E, nienasycone kwasy tłuszczowe – kwas linolowy, oleinowy – beta-karoten
- pakowany jest w szklaną butelkę typu airless
- wegański
- olejek różany ma działanie antyseptyczne oraz aromaterapeutyczne
- wysoka zawartość witaminy C
PS:
to marka, gdzie znajdziecie mnóstwo dobrych rzeczy. Mnie ta firma urzekła komunikacją – nie ma tam wyświechtanych sloganów reklamowych, za to dużo humoru.
Ale jednak bardziej chodzi o składniki, etykę i ekologię. Naturalne kosmetyki w ich sklepie to uczta. Wszystko pachnie tam przepięknie!
to magia. Mój lubiony zapach. Ten balsam mam w torebce od dwóch lat. Smaruje nim wszystko i jeszcze mi się nie znudził. Jest moim kosmetykiem na wyjazdach – biorę tyko ten jeden i zapominam o balsamach i kremach. pachnie jak słodycze – tym akurat smaruje się moja Córka, która ma bardzo suchą skórę na ramionkach.
Jeśli szukacie mydeł w kostkach, które wesprą Was w drodze do bardziej ekologicznego życia, znajdziecie ich tu mnóstwo. Ja lubię , a teraz mam z .
Jeśli lubicie hydrolaty, polecam !
to naturalne kosmetyki, jak się okazało, mojej znajomej z Olsztyna, Moniki. Trzymam mocno kciuki, bo naprawdę jej propozycje zrobiły na nas (mojej siostrze i mnie) wrażenie.
Na stronie Mafki jest napisane: Mafka to kosmetyki naturalne nie uznające kompromisów.
I bardzo mnie to cieszy.
to sklep internetowy, gdzie jest etycznie, ekologicznie. Bez plastiku i bez sztuczności. Założyła go Jola Baszko (do niedawna sklep miał inną nazwę – Prosty Skład), by stworzyć miejsce, gdzie będzie można kupić produkty z dobrym składem.
O słyszałam już kilka lat temu. Oczywiście zapamiętałam to, że są to kosmetyki ,,z lodówki”. Świeże, z krótkim terminem ważności, które trzyma się w lodówce.
Podobno większość składników w kosmetykach Fridge można… zjeść. 🙂
Podoba mi się hasło ze strony internetowej Fridge: Różnica między fridge a klasycznymi kosmetykami jest jak między świeżym sokiem wyciśniętym z grejpfruta a napojem o smaku grejpfrutowym przydatnym do spożycia przez 2 lata…
How cool is that? (Dosłownie i w przenośni)
Kosmetyki naturalne to nie tylko dobry skład, ale i szacunek
Szacunek do klientów, którzy w zaufaniu wklepują w siebie coś dobrego. Szacunek do środowiska, które nie jest w formie.
Można być less waste na wiele sposobów. Skoro już wydajemy krocie w drogeriach, możemy chwilę wstrzymać się z zakupami, poczytać etykiety i opinie i wybrać coś nie tylko skutecznego, ale przede wszystkim nieszkodliwego. Bo ten szampon, którego używasz, po spłukaniu leci do odpływu, a co dalej dzieje się z tą chemią? Ja nie wiem, ale myślę, ze trafia w mniejszym lub większym stopniu do gleby, do wody, z której korzystamy codziennie, a której jest coraz mniej.
Zastanawiam się też, jak wieloletnie używanie kremów, które mają w sobie substancje, których nie potrafimy zlokalizować, wpłynie za kilka lat na kondycję naszej skóry. Mojej skóry. Musiałam się na chwilę zatrzymać, poczytać, dowiedzieć się, jak działa skóra (dziękuje, !), by bez stresu stwierdzić, że równie dobrze na moją skórę będą działały oleje czy kremy bez dodatków i to nie sprawi, że zaraz moja skóra pokryje się zmarszczkami.
Less waste to minimalizm, także gdy chodzi o sprawy związane z naszym wyglądem. Tylko pamiętajcie, że ta zasada nie działa, gdy chodzi o nasze samopoczucie. Niech nasz nastrój zawsze będzie ,,na bogato”!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS