Urszula Korąkiewicz: “Pogłos” to wyraźny zapis twojej artystycznej ewolucji. Bardzo ciekawej ewolucji. Co w praktyce ta płyta zmieniła w twoim życiu?
Natalia Szroeder: Fajnie jest być dumną ze swojej pracy. To dla mnie nowość. Już niczego się nie wstydzę. Kiedyś brakowało mi pewności i odwagi, dziś kroczę z podniesioną głową.
Skąd się brała ta niepewność?
To z całą pewnością suma wielu czynników. W tej branży jest tak szerokie spectrum możliwości, tak wiele ścieżek, którymi można podążać. Ludzie, którzy pracowali ze mną, na pewno zakładali, że wybrali najlepszą z możliwych. Wyraźnie uznali, że takie tempo i taki sposób pracy będzie dla mnie odpowiedni. Tylko że ja zaczynałam karierę będąc nastolatką. Jedyne czego byłam pewna to tego, że chcę śpiewać. Więc śpiewałam.
Z perspektywy czasu myślę, że doświadczenia, które przyniosły mi moje debiutanckie lata, bardzo dobrze mi zrobiły. Dzisiaj doceniam każdy koncert, każdy moment, w którym stoję na scenie. Czuję, że to moje miejsce.
Czujesz, że dzisiaj jest ten “mityczny” twój moment? Że teraz możesz zaprezentować się przed słuchaczami w pełni?
Czuję się naprawdę spełniona. Mogę pisać, co chcę, jak chcę, tworzyć tak, jak to sobie wymarzyłam. Czuję, że mogę być wolna jako artystka, a wbrew pozorom, to nie jest oczywiste. Dzisiaj każdy najmniejszy sukces, każdy cudowny moment, każdy ukłon w stronę |Pogłosu” doceniam podwójnie. Mam w końcu to przekonanie, że to nie są pochwały na wyrost. Że miałam rację, idąc konsekwentnie swoją ścieżką. Ale cieszę się też, że mogłam posmakować funkcjonowania w show-biznesie także na tych “nie moich” zasadach, przyjrzeć się branży z różnych punktów widzenia. Z pewnością mam dzięki temu szerszą perspektywę i znacznie szerzej otwarte oczy.
Zrzuciłaś z siebie oczekiwania? Najbardziej wybrzmiało to w “Powinnam”, gdy śpiewasz: “Powinnam być jak wszyscy ci/ Co mi nieba uchylą by dobrze mi było/ Powinnam znać na pamięć was/ Ale może ja nie chcę”.
To dla mnie wciąż szczególny singiel. “Powinnam?” było pięknym rozpoczęciem nowej ery. Teraz śpiewam tę piosenkę z zupełnie innymi emocjami. Nie mam już w sobie dylematu, jaka “powinnam” być. Na początku tej przygody dopiero dochodziłam do tego wniosku, dopiero się we mnie tlił. A przez ostatnie miesiące wydarzyła się w moim życiu masa pięknych rzeczy. Doświadczyłam ogromu życzliwości i czułości. Teraz wiem, że niczego nie muszę. Ewentualnie mogę, jeśli tylko będę chciała.
Ale dopiero teraz mówisz z pełnym przekonaniem: “jestem z siebie dumna”. Wcześniej nie byłaś? W końcu na koncie miałaś już wcześniej i sukcesy i sporo powodów do dumy.
Każdy z nas ma inną definicję słowa sukces. Ale oczywiście, że byłam z siebie dumna. I naprawdę doceniam tamten czas. Pracowałam na najwyższych obrotach, moje piosenki były na szczytach list przebojów, grałam na największych telewizyjnych festiwalach, nawiązałam fantastyczne znajomości i jestem wdzięczna za wszystkie te momenty. Wiedziałam po prostu, czułam z całych sił, że to nie jest jeszcze moja meta, że to miejsce przejściowe. Czułam, że muszę szukać dalej.
Dziś moim największym sukcesem są koncerty dla zaangażowanej i uważnej widowni. To poczucie, że ludzie przychodzą posłuchać właśnie mnie, ma zupełnie inną wartość. Podobnie inaczej smakują wyróżnienia. Tegoroczne nominacje do Fryderyka (za “Pogłos. Suplement”, przyp. red.) przyniosły mi dużo radości. Przyznam szczerze, że całe życie o tym nieśmiało marzyłam.
Wspominałaś w jednym z wywiadów sprzed kilku lat, że na ten moment będziesz musiała cierpliwie odczekać i faktycznie ten moment nadszedł. Ale dostrzegło cię też środowisko szeroko pojętej alternatywy. Czułaś, że wejście w ten świat będzie dla ciebie naturalną przestrzenią czy czułaś opór przed wniknięciem w niego?
Zawsze chciałam znaleźć swoje miejsce w tej właśnie muzyce. Zaczęłam inaczej, więc dopiero, kiedy odważniej stanęłam na własnych nogach, zaczęłam głośno mówić o swoich potrzebach, udało się. Czuję, że zostałam bardzo ciepło przyjęta. Ubiegły rok był tak obfity w przepiękne muzyczne połączenia… Bardzo się z tego cieszę.
Czego cię nauczył cały ten okres związany z “Pogłosem”? Jest coś, co cię zaskoczyło?
Zaskoczeniem na pewno był cały proces twórczy. “Pogłos” to dopiero mój drugi krążek. Pierwszy, “NATinterpretacje”, tworzyły się trochę w inny sposób, jakby po omacku, bo byłam jeszcze dzieciakiem. Na pewno przy “Pogłosie” nabrałam odwagi, jeśli chodzi o pisanie tekstów. Doszłam w trakcie do wniosków, których do niedawna się nie spodziewałam. Przyszły do mnie refleksje, które w końcu mogłam z siebie wyrzucić i było to naprawdę oczyszczające. Bo wbrew pozorom “Pogłos” jest płytą koncepcyjną.
Wbrew pozorom?
Myślę, że żeby dostrzec koncept trzeba się naprawdę mocno zagłębić. (śmiech) Zdałam sobie sprawę, że mimo tego, że jestem w show-biznesie już dość długo, ludzie niewiele znają prawdy na mój temat. Przeczytałam wiele artykułów, które opierały się na domysłach, fantazjach dziennikarskich lub najprościej – tylko na czystej złośliwości.
Pomyślałam, że nadszedł czas, by zaprosić słuchaczy bliżej. Opowiedzieć im o sobie po tych wszystkich latach. I uznałam, że najbardziej wdzięcznym sposobem, jedynym słusznym, będzie wyśpiewanie tego. Ta płyta jest moim pamiętnikiem. Zapiskami z mojego życia, bez retuszu. I mimo, że od wydania albumu jesienią miną dwa lata, to dla mnie nadal jest bardzo aktualny. Praca nad tym krążkiem rozwinęła mnie na wielu płaszczyznach, myślę, że już zawsze będę miała do niego duży sentyment.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS