Natalia, jak i kiedy zaczęła się Twoja przygoda z designem, z projektowaniem?
Natalia: To jest trudne pytanie, bo można powiedzieć, że zazwyczaj zaczynamy interesować się czymś, w momencie kiedy jeszcze tego dokładnie nie umiemy. To są zawsze takie pierwsze podrygi i próby tworzenia. U mnie zaczęło się to dość wcześnie, bo moja rodzina wysyłała mnie na wszystkie możliwe zajęcia plastyczne – zarówno szkolne, jak i pozaszkolne. Także w moim przypadku był to przede wszystkim kontakt z plastyką, a w późniejszych latach naturalnie przekształciło się to w komputerowe poczynania.
To były czasy, kiedy komputery dopiero pojawiały się w domach, funkcjonowały też kawiarenki internetowe. Miało to pomóc w zorientowaniu, co dzieje się po wpisaniu adresu, jak działają i wyglądają poszczególne elementy na stronie. Zaczęłam korzystać z programów takich jak Pixel Art czy Paint, stworzyłam też swoje pierwsze animacje i pierwsze strony internetowe.
Mijały kolejne lata i przyszedł czas decyzji dotyczącej studiów. Okazało się, że to, co interesowało mnie od najmłodszych lat, można studiować. Zdecydowałam się na projektowanie graficzne i stąd potem wzięła się decyzja, żeby zająć się tym zawodowo. Dlatego też trudno odpowiedzieć mi na pytanie, kiedy dokładnie zaczęłam projektować, bo tak jak powiedziałam, to było coś, co towarzyszyło mi w zasadzie od początku, a świadome projektowanie przyszło w czasie studiów i po ich zakończeniu.
W takim wypadku można powiedzieć, że w jakiś sposób od początku przeczuwałaś, że będziesz zajmować się obszarem związanym z projektowaniem. Wiem, że swoją pierwszą stronę internetową zaprojektowałaś w 2001 roku, czyli już jakiś czas temu. Wtedy te obszary związane z UX-em, z produkt designem, z projektowaniem jeszcze były mocno raczkujące.
To zupełnie nie było tak, że byłam pewna i wiedziałam, że od początku będę się tym zajmować. To po prostu było coś, co mnie interesowało i kręciło. Zawsze lubiłam rozumieć dlaczego coś działa w konkretny sposób, więc jak zaczęłam odkrywać Internet, pierwsze gry internetowe, pierwsze animacje internetowe, to zaczęłam się zastanawiać nad tym, jak to jest stworzone, kto to robi i na jakich zasadach. W tamtym czasie nie było tak powszechnego dostępu do informacji i wiedzy jak obecnie. Funkcjonowały fora pasjonatów skupionych na jednym temacie i tam można było tę wiedzę pozyskiwać. Myślę, że u mnie to po prostu była pasja, która później przerodziła się w coś konkretniejszego. Natomiast pierwsze strony, które wtedy powstawały, były koszmarne. Funkcjonowały zupełnie inne zasady rządzące projektowaniem i tworzeniem. Mieliśmy mniejsze możliwości, widoczne chociażby w tym, że patrzyło się maksymalnie na dwie szerokości ekranu i szczerze mówiąc trochę to upraszczało sprawę. Już wtedy istniało mnóstwo edytorów wizualnych, narzędzi no-code w bardzo prostym rozumieniu, więc zaczęłam od tego, ale po czasie stwierdziłam, że to jest dość ograniczające, co z kolei pociągnęło za sobą decyzję o nauce języka HTML i innych języków skryptowych. Były to na pewno ciekawe odkrycia, ale nie było to jeszcze wtedy nic związanego stricte z projektowaniem i świadomym układaniem rzeczy na ekranie w celu osiągnięcia konkretnego rezultatu, a raczej zabawa medium i sprawdzanie dostępnych możliwości.
Gdybyś miała powiedzieć czym jest product design i kim jest product designer to powiedziałabyś że, co to jest i kto to jest?
To zależy od tego, kogo o to zapytasz. Gdybym sama miała określić to powiedziałabym, że product design to zbiór działań mających prowadzić do powstania konkretnego produktu czy konkretnej usługi. Natomiast jeżeli chodzi o product designera to nie jest tak, że jest to jedyna osoba pracująca nad końcowym produktem czy usługą, bo za to zawsze odpowiada cały zespół, którego product designer jest częścią.
Przeważnie zespół dzieli się na osoby techniczne, które podejmują decyzje dotyczące tego, jak ten produkt ma działać, ale też deweloperzy, programiści, projektanci, marketerzy, product managerowie czy też product ownerzy, którzy opracowują strategię wdrożenia produktu czy usługi. Więc jest cały zespół zaangażowany w proces tworzenia i każdy z jego członków w efekcie ma wpływ na ostateczny design. Dlatego projektanci produktu to osoby, które spinają te wszystkie strony, facylitują procesy, często dzielą się też swoją wiedzą odnośnie interfejsu i całej strony wizualnej, jeżeli oczywiście produkt taką stronę wizualną zakłada, bo nie wszystkie działają na takiej zasadzie. Wszystko tak naprawdę zależy od firmy, w której taki product designer pracuje i od przypisanego mu zakresu działań. Ciężko mówić w tym przypadku o uniwersalnej, zunifikowanej roli, więc wszystko jest zależne od środowiska pracy.
Można więc powiedzieć, że za tworzenie całego produktu czy usługi odpowiada tak naprawdę cały zespół ludzi, którzy mają w jakiś sposób rozdzielone kompetencje, a nad nimi jest osoba, która odpowiada za spięcie tych wszystkich działań prowadzących do powstania finalnego produktu. Dużo też zależy od idei projektu, od potrzeb użytkowników firmy i od tego, jak te procesy wyglądają w konkretnym miejscu. A czy mogłabyś powiedzieć, jeżeli w ogóle takie rozróżnienie jest możliwe, czym różni się UX designer od product designera? Czy ich zadania się jakoś diametralnie różnią, czy takie osoby spotykają się w jakimś punkcie procesu projektowego?
Mam wrażenie, że najczęściej mogą się ze sobą spotkać na jakiejś konferencji projektowej, żeby ze sobą porozmawiać. Odpowiedź na pytanie o to, czym się od siebie różnią kolejny raz brzmi – to zależy. Zależy od firmy, od kategoryzowania stanowisk, od oczekiwań, konkretnych działań.
Jeżeli miałabym mówić na swoim przykładzie to w jednej z firm bardzo rzadko miałam do czynienia z product designerami i UX designerami. Funkcjonowała tylko jedna z tych ról, bo ich zadania były do siebie tak zbliżone, że jedyną różnicą była nazwa stanowiska. Natomiast występują próby wydzielenia, nazwania i określenia obowiązków przypisywanych product designerom i UX designerom. Z reguły jest tak, że UX designerzy to w założeniu osoby, które przede wszystkim badają i dbają o dobro użytkowników, w związku z czym więcej uwagi skupiają na zrozumieniu potrzeb i celów użytkowników, a następnie przeniesieniu tego na rekomendacje produktowe. Natomiast jeżeli UX designer pracuje w firmie projektowej to musi brać pod uwagę również cele i potrzeby biznesowe, które, co do zasady, częściej przypisuje się product designerom.
Są też firmy, w których UX designerzy odpowiadają za obszar UI, czyli warstwę wizualną produktu. Powiedziałabym więc, że częściej jest tak, że w mniejszych firmach i mniejszych zespołach te role UX designera i product designera są tożsame. W większych firmach i bardziej rozbudowanych zespołach te stanowiska mogą być skategoryzowane i rozdzielone. Na przykład wtedy, kiedy pracuje się nad większym projektem i każda z części tego projektu jest równie istotna dla finalnego efektu. Mam jednak takie poczucie, które być może wynika z obszaru, którym ja się zajmuje i z firm, które obserwuję albo z którymi miałam styczność, że zdecydowanie częściej jest tak, że w zespołach funkcjonuje albo UX designer albo product designer. Te role się przenikają, są do siebie podobne. Wszystkie etykiety i kategorie w tym środowisku są płynne.
Dopytałam o to rozróżnienie dlatego, że kiedy przeglądam kursy w internecie to pojawiają się rozróżnienia na stanowiska – na UX designera, UI designera, researchera, UX writera etc. Przy czym później okazuje się, że idziemy do pracy i te stanowiska się przenikają, a różne kompetencje ulegają połączeniu.
Jedna z firm, w której pracowałam, doskonale to obrazuje. Mieliśmy zespół złożony z UX designerów, UI designerów, researcherów i UX writerów – bardzo mocno wyspecjalizowane osoby w konkretnych zadaniach. Z kolei w innej firmie ja sama byłam odpowiedzialna zarówno za badania, projektowanie, jak i tworzenie tekstów do interfejsów. Jeżeli chodzi o same kursy to nie traktowałabym ich jako konkretnego obrazu branży czy przełożenia na rzeczywistość. Musimy pamiętać, że te wszystkie szkolenia są nastawione na zysk, więc zostały stworzone tak, aby było je łatwo wyszukać i się na nie skusić. W sektorze IT, w ostatnim czasie, wystąpiło mnóstwo zwolnień. Sama zostałam nimi objęta. Niestety, w pierwszej kolejności rezygnacje występowały na stanowiskach badających, piszących czy odpowiedzialnych za content. Patrząc teraz na ogłoszenia to zdecydowanie więcej jest tych dla projektantów niż dla pozostałych ról, więc to też pokazuje ograniczone budżety, które nie pozwalają na zatrudnianie wielu osób o bardzo wąskich specjalizacjach. Stawia się jednak na specjalistów łączących w sobie wiele różnych kompetencji.
Pozytywnie mnie zaskoczyłaś w tym momencie tym, że stawia się jednak na taki multitasking i dużą rozpiętość tych kompetencji, bo to również pozwala się lepiej rozwinąć i znaleźć miejsce dla siebie.
Dokładnie tak. Ten multitasking bardzo się przydaje, bo jeśli masz świadomość tego, czym zajmują się inne osoby w zespole oraz masz wiedzę na temat ich kompetencji to też łatwiej jest współpracować i rozumieć wzajemnie swoje potrzeby.
Przygotowując się do rozmowy, przeglądałam Twoją stronę i moją uwagę zwrócił artykuł na temat paryskiego Disneylandu, który potraktowałaś jako przykład dobrego projektowania. Czy w takim razie projektowanie nie odnosi się tylko do produktów i usług, ale też do całych kompleksów i poszczególnych miejsc? Czy można zaprojektować wszystko?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć czy można zaprojektować wszystko. Na pewno wiele rzeczy da się zaplanować i ująć w jakimś projekcie. Dużo rzeczy można też przewidzieć, ale nie wszystkie i nie zawsze. Jeżeli mówimy o projektowaniu doświadczeń to chcemy, żeby nasze produkty lub usługi oferowały jakieś wrażenie, dawały jakieś odczucia, ale jednocześnie nie możemy zagwarantować, że one zawsze, w każdym czasie i w każdej sytuacji, spełnią konkretne oczekiwania.
My, jako ludzie, korzystamy z tych wszystkich udogodnień, które ktoś kiedyś dla nas zaprojektował ze swoimi własnymi założeniami i celami, ale też z naszymi humorami, niewyspaniem, gorszym samopoczuciem, strachem czy obawami. Nie da się w całości zaprojektować doświadczenia, biorąc pod uwagę każdy możliwy aspekt, ale można w sposób bardzo świadomy takie doświadczenia budować.
Nie tylko UX designerzy są odpowiedzialni za projektowanie, bo mamy przecież projektantów w różnych branżach i specjalizacjach. Myślę, że najlepszym przykładem jest tutaj architektura. Otaczające nas budynki, w których mieszkamy, z których korzystamy, są doskonałym przykładem na zobrazowanie sobie tego, że w projektowaniu nie chodzi tylko o to, żeby coś było ładne, ale również funkcjonalne, możliwie jak najmocniej dostosowane do potrzeb różnych grup użytkowników. Nie zawsze też jest tak, że wszystko, co nas otacza, zostało zaprojektowane z konkretną myślą. Po prostu powstało i zdarza się, że budzi wiele frustracji czy odpowiada za wiele różnych innych problemów. Niestety, częściej dostrzegamy właśnie to, co jest źle zaprojektowane, co nas drażni, a nie to, co jest zaprojektowane dobrze.
Natomiast jeżeli chodzi o sam Disneyland to z racji tego, że zajmuję się projektowaniem, w momencie, gdy doświadczam czegoś nowego to zwracam uwagę na to, jak coś jest zaprojektowane. W Paryżu najpierw miałam okazję poznać określone miejsce, spędzić tam cały dzień, a dopiero później doczytałam, jak wyglądało tworzenie tego kompleksu i dowiedziałam się, jak wiele ludzi odpowiada nie tylko za układ, ale też za doświadczenia, za wrażenia odwiedzających. Jest mnóstwo rzeczy, o których nawet nie myślimy, że mogły zostać lepiej lub gorzej zaprojektowane. Warto czasem otworzyć oczy i bardziej się czemuś przyjrzeć. Druga strona medalu w tym przypadku jest jednak taka, że trochę to odbiera radość z doświadczania.
Jakie powinny być filary pracy projektanta? Wydaje mi się, że przede wszystkim musi mieć pojęcie zarówno o technicznych stronach projektowania, ale też zdawać sobie sprawę z wagi badań użytkowników, bo przecież projektuje dla człowieka. Inne kwestie, które przychodzą mi do głowy to zorientowanie w kwestiach programowania, bo jednak kiedy stawia się stronę to trzeba wiedzieć, jak wszystko działa w kodzie, a do tego jeszcze, przynajmniej podstawowo, orientować się w psychologii i wykazywać się empatią, bo przecież, tak jak powiedziałam, projektuje się dla drugiego człowieka. Jak to wszystko połączyć i czy w ogóle się da?
Na pewno się da i na pewno są osoby, które w mniejszym lub większym stopniu to łączą. Jeżeli ktoś jest odpowiedzialny za projektowanie mniej skomplikowanych stron czy też małych sklepów internetowych to myślę, że jak najbardziej możliwe jest efektywne połączenie tych kompetencji. Natomiast mówiąc o tym w kontekście UX designerów czy product designerów to tutaj kluczowym aspektem jest próba zrozumienia tego, kim są ludzie korzystający z naszych produktów, czego oni potrzebują i czego oczekują. Z tego względu warto zwrócić uwagę na kwestie badawcze i postawić je na pierwszym miejscu, bo są one jednak kluczowe w kontekście zrozumienia motywów działania potencjalnego użytkownika.
Jako drugi filar wskazałabym nie same kwestie techniczne, ale bardziej projektowe. Jeżeli pracujemy z warstwą wizualną to istotne są kwestie związane z projektowaniem graficznym, z użytecznością, z wzorcami interfejsów, z których korzystamy i jak te wzorce działają na różnych platformach, w różnych aplikacjach. Kwestie techniczne są równie ważne, ale mam poczucie, że kiedy mamy osoby projektujące rozwiązania dla bankowości to nie są to osoby, które mają specjalistyczną wiedzę na temat działania kodu i które są w stanie to wszystko zaprogramować. Chodzi przede wszystkim o świadomość pewnych występujących ograniczeń i my nie musimy znać odpowiedzi na to, jak sobie z tymi ograniczeniami radzić. Wystarczy, że będziemy zadawać trafne pytania ludziom, którzy są w tych kwestiach wyspecjalizowani. Są osoby, które uważają, że projektanci muszą umieć stawiać strony, muszą umieć kodować. Ja mam do tego bardziej liberalne podejście i jestem zdania, że owszem, dobrze jest wiedzieć, jak to działa, ale da się projektować bez szczegółowej znajomości tych zasad. Wystarczy wiedzieć kogo, jak i o co pytać.
Osobiście mam poczucie, że często jest tak, że kiedy idzie się do pracy, gdzie wchodzi się do nowego miejsca z już posiadanym zasobem, ze swoją wiedzą to jednak się po prostu w strukturach tej firmy rozwijasz.
Dokładnie tak to wygląda. Ja sama najwięcej nauczyłam się pracując z innymi osobami, nie tylko projektantami, ale też programistami czy project managerami. Praca ma to do siebie, że spotykamy różnych ludzi, z różną wiedzą, z różnym bagażem doświadczeń i samo obcowanie z nimi jest najlepszym sposobem nauki. Najtrudniejsze w tym wszystkim jest samo rozpoczęcie i dostanie się do pracy w momencie, gdy dopiero rozpoczyna się swoją przygodę z projektowaniem. W chwili obecnej stanowisk juniorskich jest niestety bardzo mało, a jeżeli już się pojawiają to są oblegane przez setki kandydatów. Jednakże nadal uważam, że najlepszą formą nauki jest praktyka w firmie, bo to, co robimy na kursach czy na uczelni jest zupełnie czymś innym niż późniejsza praca w danym środowisku.
Gdybyś miała możliwość cofnięcia się w czasie i przejścia swojej projektowej drogi jeszcze raz to jakich błędów byś uniknęła i czego się wystrzegała? Czy w ogóle zdecydowałabyś się na przejście tej projektowej drogi jeszcze raz?
Na pewno nie zmieniłabym ścieżki, bo naprawdę lubię to, co robię, nawet pomimo zmęczenia, które się czasem pojawia. Cieszę się jednak, że wybrałam ten kierunek, bo zupełnie nie wyobrażam sobie siebie robiącej cokolwiek innego. Myślę jedynie, że niepotrzebnie szłam na studia magisterskie z projektowania graficznego. Nie miałam wtedy zbyt dużego wyboru w zakresie UX designu, więc naturalnym było kontynuowanie nauki w tym samym kierunku. Uważam, że studia magisterskie były trochę stratą czasu i może lepiej byłoby, gdybym wybrała na nich jakąś alternatywę, która mogłaby poszerzyć moje spojrzenie na kwestie projektowe, na przykład coś z obszaru tworzenia interfejsów lub obejmującego wiedzę psychologiczną. Koniec końców jestem jednak zadowolona, bo każde moje projektowe doświadczenie, udane lub nie, było dla mnie cenną lekcją i okazją do wyciągnięcia wniosków na przyszłość.
Miałam zaplanowane pytanie o to, czy do bycia projektantem niezbędne są studia, czy tę wiedzę można zdobyć na kursach, ale wygląda na to, że zdążyłaś już udzielić odpowiedzi. Obecnie, z racji tego, że ludzie mają do wyboru wiele ścieżek i dostępne są kursy na każdą specjalizację to rzeczywiście można bardzo indywidualnie wybrać i dostosować drogę kariery pod siebie. Chciałabym Cię za to zapytać czy uważasz, że jeżeli ktoś, kto do tej pory zajmował się czymś zupełnie innym i chciałby się przebranżowić w stronę IT, kierując się takim spojrzeniem, że jest to w zasadzie droga usłana różami, dobrze płatna i do tego zdalna, to czy to nie jest zbyt wyidealizowane podejście?
Praca w IT i praca zdalna wydaje nam się być idealnym, wymarzonym połączeniem, ale w praktyce okazuje się, że wcale tak różowo i beztrosko nie jest. Trzeba zaznaczyć, że nie każda osoba projektująca będzie pracowała w IT, bo firm, w których można pracować jest bardzo dużo. Można pracować w agencjach, które są po prostu firmami kreatywnymi i pracują również dla branży IT. Sam fakt, że pójdziemy w projektowanie wcale nie musi oznaczać, że będziemy mieli zatrudnienie w sektorze IT. Problemem, z którym mierzą się osoby, które chcą się przebranżowić jest ogromna ilość wiedzy i umiejętności, które trzeba nabyć i to w dość krótkim czasie, bo jeżeli chcemy zmienić profesję to zakładamy, że chcemy tego dokonać w przeciągu roku czy dwóch lat, co nie zawsze się udaje – szczególnie wtedy, gdy mamy inne obowiązki, rodzinę czy stałą pracę. Często brakuje już energii na to, żeby po godzinach czy w weekendy zajmować się rozwijaniem nowych umiejętności w tak naprawdę sztucznych warunkach, bo tak jak wspomniałam, dużo rzeczy po prostu uczymy się w pracy.
Trochę inaczej, być może nieco prościej, będą miały osoby, które na przykład kończyły studia albo miały pracę przynajmniej po części związaną z tym, czym się zajmują osoby projektujące. Mam na myśli, przykładowo, studia związane z badaniami czy z marketingiem. Takiej osobie łatwiej będzie wejść w buty product designera i zająć się badaniami niż osobie, która zupełnie od zera będzie zaczynała naukę technologii, metod badań, działania programów, które są konieczne do opanowania oraz kwestii projektowych.
W obszarach związanych z UXem i product designem jest bardzo duży napływ osób z architektury wnętrz, socjologii i psychologii, bo dla nich to dość naturalne środowisko. Natomiast wszystkie osoby, które są spoza takich branży pokrewnych, na pewno będą miały dużo więcej pracy. Dużo zależy też od naszych zainteresowań, bo ja wielokrotnie spotykałam się z osobami, które były zupełnie niezainteresowane konkretnym tematem, a szły w jego kierunku kuszone tylko i wyłącznie dobrymi zarobkami. Tutaj od razu chciałabym zaznaczyć, że kwestia finansowa w IT wcale nie jest stała i może się zmieniać. Zmienia się chociażby teraz, gdy w wielu firmach po masowych zwolnieniach widełki płacowe spadają – przynajmniej w krajach, które obserwuję. Teraz jest tak, że zarabia się duże pieniądze, ale to wcale nie znaczy, że te zarobki utrzymują się na stałym poziomie. Wszystko może się bardzo szybko zmienić i wtedy pada pytanie, czy nadal będziemy chcieli się przebranżowić, czy dalej będziemy mieć motywację i powody do tego, czy już nie. Kierowanie się tylko i wyłącznie kwestiami finansowymi jest dość zgubne i moim zdaniem niedostatecznie motywujące, bo patrząc na ilość pracy i czasu, które trzeba poświęcić – może być to zwyczajnie nieadekwatne. Jest mi trudno postawić się w takiej roli, bo tak jak wspominałam, zajmuję się tym od zawsze.
Gdybym teraz podjęła decyzję o przebranżowieniu to wiem, że byłoby dużo takich momentów i rzeczy, które byłyby dla mnie po prostu trudne. Trudno byłoby mi znaleźć w sobie na tyle energii, żeby zaczynać coś zupełnie od nowa. Niemniej, znam dużo osób, które się przebranżowiły i teraz pracują jako projektanci UX w różnych firmach i są bardzo zadowoleni. Natomiast na pewno jest cała grupa osób, które próbowały i w którymś momencie się poddały, ale może o nich nie słyszymy na co dzień aż tak często.
Myślę, że przed podjęciem decyzji trzeba wykonać rachunek sumienia i zastanowić się ile mamy czasu, ile tego czasu możemy poświęcić i czy mamy wystarczająco dużo motywacji. Na pewno łatwiej będzie pójść na kurs lub do szkoły, która nas przeprowadzi przez cały proces i po prostu wskaże palcem co i jak. Trochę więcej samozaparcia będą potrzebowały osoby decydujące się na samodzielną ścieżkę, która też jak najbardziej jest możliwa do zrealizowania, ale wymaga zdecydowanie więcej czasu.
Nawiązując jeszcze do kwestii przebranżowienia i samego rynku IT – czy uważasz, że ten rynek już w tym momencie jest przeciążony, czy w dalszym ciągu będziemy potrzebować coraz więcej specjalistów z tego zakresu?
Szczerze – nie wiem. Nie lubię się też bawić we wróżkę i wróżyć jak ze szklanej kuli przyszłych predykcji rynkowych, bo to jest zależne od wielu czynników i na pewno będzie się zmieniać. Raczej trudno określić, w którą stronę to pójdzie. Nie mam kompetencji, żeby mówić, co może być, a co nie, ale mam takie poczucie, że teraz rynek jest dość mocno przesycony osobami, które są dopiero na początku drogi. Konkurencja jest ogromna i jeżeli ktoś w tym momencie poszukuje swojej pierwszej pracy to mogą to być miesiące, a nawet lata oczekiwań na to, że coś się trafi.
Alternatywę stanowią oczywiście zlecenia i próba bycia freelancerem czy konsultantem na zlecenia. W firmach w tym momencie miejsc jest mało, ale jednak jest coraz więcej produktów i usług, które idą w cyfryzację. Digitalizujemy teraz wszystko, co się da, więc siłą rzeczy będą potrzebne osoby, które będą się tym zajmować. Jest mnóstwo rzeczy do zrobienia czy poprawienia, więc tej pracy jest i na pewno będzie sporo, ale to wcale nie oznacza, że każdy tę pracę otrzyma.
Myślę, że ta ilość ogłoszeń jest nieco złudna, bo to wcale nie sugeruje, że one są albo będą dla wszystkich. Firmy poszukują osób na bardzo konkretne stanowiska, z bardzo konkretnych specjalizacji, czasem mających nawet konkretne doświadczenia. W takim przypadku może nas zdyskwalifikować sam fakt, że nie pracowaliśmy w danej branży przez ostatnie 5 lat. Teraz jest na pewno trochę ciężej niż było przez ostatnie dwa lata, szczególnie ostatni rok dał się dość mocno we znaki, bo dużo firm, po okresie pandemicznego wzrostu, po prostu zdecydowało się na zwolnienia. Ja na pewno nie zazdroszczę w tej chwili osobom, które zastanawiają się nad przebranżowieniem i nad tym, w którą stronę pójść, bo przyznam szczerze, że jakbym była w takiej sytuacji, to sama nie wiem, co bym zrobiła i jaką decyzję bym podjęła. Myślę, że osoby, które zajmują się teraz sztuczną inteligencją, mają ręce pełne roboty – to na pewno. Jeżeli chodzi o projektantów to liczę na to, że jeszcze przez jakiś czas będziemy potrzebni i że ta praca się dla nas znajdzie.
Spotkałam się ostatnio z taką opinią, że sztuczna inteligencja i tak nie przejmie od ludzi wszystkiego. W takim sensie, że projektanci, programiści, informatycy – oni nadal będą potrzebni. Kontakt i interakcja z drugim człowiekiem, wzajemne zrozumienie będą po prostu nieodzowne. Nawet w kontekście AI, gdzie jednak nad jej rozwojem musi czuwać człowiek, musi mieć nad tym kontrolę.
Tak, dokładnie. Inna sprawa jest taka, że ciężko przewidzieć, co będzie za jakiś czas. To, jaki na przestrzeni ostatnich lat występuje postęp technologiczny, jest absolutnie niesamowite. Istniejące już narzędzia, zmieniają się, ciągle pojawiają się nowe, w związku z nimi jest zapotrzebowanie na nowe stanowiska, bo ktoś musi to wszystko zaprojektować, ktoś musi tym zarządzać, ktoś musi to utrzymywać. Dlatego mam nadzieję, że w związku z tym rozwojem i postępem, otworzą się nowe możliwości. Warto trzymać rękę na pulsie i obserwować to, co się dzieje.
Zgadzam się z Tobą w pełni, że warto obserwować rynek, warto obserwować trendy i przede wszystkim słuchać siebie, a nie kierować się jedynie tą złudną wizją tego, że będziemy mieć wygodną pracę, możliwą do wykonywania z każdego miejsca na świecie, nie będziemy się mocno przepracowywać, a do tego jeszcze dobrze zarabiać. Na koniec chciałabym jeszcze zadać pytanie o to, czy miałabyś jakieś rady dla początkujących projektantów albo, tak jak już mówiłyśmy, dla tych, którzy myślą nad przebranżowieniem?
Myślę, że cierpliwość jest bardzo przydatną cechą, zwłaszcza na początku, kiedy dopiero się uczymy i robimy swoje pierwsze projekty. Nie ma co ukrywać, że pierwsze projekty zawsze są beznadziejne i w ogóle nam się nie podobają, ale nie należy się zniechęcać, tylko próbować, testować, uczyć się, poświęcać czas i efekty przyjdą prędzej czy później. Może one na samym początku nie będą aż tak widoczne, ale po czasie będzie można je dostrzec. Warto też skonkretyzować sobie cel, do którego dążymy, czyli na przykład znalezienie pracy. Zawsze podkreślam, że należy mieć pasję do tego, czym się zajmujemy, bo wtedy trochę inaczej się na to patrzy, nauka wygląda inaczej i droga przez przebranżowienie, żeby docelowo zająć się obszarem, który nas faktycznie interesuje, jest po prostu prostsza.
W momencie, gdy mamy w sobie ciekawość i chcemy zrozumieć, dlaczego robi się coś w konkretny sposób to łatwiej jest nam podejść do tego od strony analitycznej, logicznej.
Warto czytać, interesować się, zgłębiać wiedzę, ale też mieć na uwadze, że istnieje wiele treści czysto marketingowych, które nie mają żadnej wartości edukacyjnej lub nawet powielają jakieś szkodliwe stereotypy. Jest sporo nieaktualnych badań podważających tezy, które już dawno zostały udowodnione i zatwierdzone. Choć na początku rzeczywiście trudno nam te treści „odsiać”, kiedy nie posiadamy specjalistycznej wiedzy w danym obszarze.
Dobrze też mieć z tego wszystkiego trochę zabawy i funu, bo to też się przydaje i fajnie jest, kiedy zajmujemy się czymś, co nam sprawia przyjemność. Jeżeli na przykład prowadzimy badania i potem widzimy ich wyniki, wyciągamy jakieś ciekawe wnioski to pojawia się satysfakcja i przynosi to radość z pracy. Z drugiej strony, jeżeli się męczymy, jeżeli coś nam totalnie nie wchodzi, nie rozumiemy tego i nie chcemy tego rozumieć to może być to sygnał, że nie jest to ścieżka dla nas i że może to całe projektowanie wcale nie jest takie super, jak nam się wydawało – i to też jest OK.
Nie każda osoba musi projektować, nie każda osoba będzie się nadawała do tego, żeby się przebranżowić albo zająć konkretnym obszarem na cały etat. Można zajmować się projektowaniem po godzinach, można bawić się w jakieś poboczne projekty, rysować, tworzyć i niekoniecznie na tym zarabiać. Uważam, że każdy może tego projektowania próbować, ale nie każdy będzie się zajmował tym w kontekście zawodowym.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS