Zapalenie pięty mam. Nie wiem co się w pięcie może zapalić, ale boli jak cholera. Doktor Wezół mówi, że zastrzyk potrzebny, ale się trochę bojam. Bo może boleć jeszcze gorzej. Doktor Wezół mówi tak: zastrzyk sam w sobie bolesny jest, gorzej niż w brzuch, ale pomaga. To znaczy najpierw takie nieprzyjemne rozpieranie jest, co ból pogarsza i jak się kryształki zrobią, to dalej boli jeszcze gorzej przez trochę, ale w końcu pomaga. Zapytałem ile to „przez trochę”, to się okazało, że zwykle parę dni.
A niezwykle? – pytam. To z tydzień. A mnie dopiero o trzech dni boli naprawdę, bo przedtem ćmiło. A tu tydzień. Solejuk zapytał doktora o prawdopodobieństwo. Odkąd tę maturę robi dziwne słowa i dziwne pytania się go trzymają. Wezół westchnął, sapnął, powietrze nosem wypuścił, pod nosem wymamrotał, że lekarz to nie wróżka, ani babka tym bardziej, znów westchnął i mówi: Statystyka, co to najgorsze kłamstwo w świecie jest, zwłaszcza jak je gigantne kompanie farmaceutyczne na ulotkach drukują, mówi, że 85% procent. No tąpło mną jak w kopalni. Ale okazało się, że tylko częściowo słusznie, bo 85% dobrze ma, a przetaśtane tylko piętnaście. Także zapraszam do przychodni, gdzie zastrzyki mam, tylko po trzeźwemu bo alkohol na pewno w tolerancji zastrzyku nie pomaga – powiedział Wezół. I poszedł.
A my o suchym pysku, bo przez lojalność dla mnie nikt nie pił, zaczęli rozważać czy 15% to dużo. Bo na przykład jak my by o elicie rozmawiali, to dużo, a jak o podwyżkach dla nauczycieli – to mało. To już Ajsztajn w teorii względności opisał, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Hadziuk się nagle strasznie śmiać zaczął i mówi, że nie mam wyjścia, bo obie opcje na dobre mi wyjdą. Jakem pospolitak, to boleć od razu przestanie, a jak kryształki się porobią, to będę cierpiał, a dla artysty to dobrze, bo nic tak artyście nie przełamuje niemocy twórczej, jak odrobina cierpienia. Próbowałem się nie zgodzić, że ja, żeby mieć sukces, wesołe piosenki pisać muszę, ale Hadziuk był nieugięty i mówi, że jak będą dobre, to nawet smutne się sprzedadzą.
I tak od pięty doszli my znowu do niewygodnych pytań filozoficznych. Pierwsze nawet trochu osobiste było, bo wyszła szydło z worka, że Hadziuk moich piosenek nie ceni. Ale ponieważ gust Hadziuka za dobry zapewne nie jest, skoro mu mamut na ucho nadepnął, to czy to komplement czy przygana? Drugie dotyczyło etyki lekarskiej czyli po cholerę Wezół mnie to wszystko mówił, dałby mi ulotkę, której bym nie przeczytał, więc byłby kryty, a ja bym się mniej bojał. Także pytanie wynikło czy dobry lekarz koniecznie musi być prawdomówny. A trzecie było takie, że procenty pewne tylko w alkoholu markowym są, a w życiu nigdy nie wiesz czyś mniejszość czy większość. A czwarte najważniejsze było takie, co z tą moją piętą zrobić i czy na jej stan wpływa pesymizm lekarza, co to w medycynę średnio wierzy i wszystko mu się maluje w czarnych barwach, oprócz żony oczywiście, co się bardzo jaskrawo ubiera. Pewnie dlatego, żeby to czarnowidztwo męża przeważyć.
Solejuk nagle się zaśmiał i mówi, że od prawdomównego lekarza, to gorszy tylko taki z poczuciem humoru. Michałowa mu opowiadała, że jej znajomy jak był młody, to przygodę taką miał, że chirurgię na przepuklinę pępkową musiał mieć i brzucha musieli mu kroić. Jak się położył, to lekarz pyta skąd u niego tyle mieśniów na brzuchu, a on mówi, że boks trenuje dla formy i dlatego. Ho, ho, ho – mówi lekarz – jak pan taki twardziel, to ja pana bez znieczulenia pokroję. Ten znajomy Michałowej opowiadał, że oczekiwanie na skalpel wbity w brzuch to najgorszy kwadrans w życiu był. A potem się okazało, że lekarz znieczulenie wcześniej zrobił, a teraz sobie tylko psiajucha żartował. Strasznie nas to ubawiło, tylko Japycz jakoś się nie śmiał. A potem powiedział ponuro: To ja byłem tym znajomym . I trzeba było się rozejść.
Patryk Pietrek
Drodzy Czytelnicy! Redakcja naszego portalu nawiązała kontakt z Patrykiem Pietrkiem ze wsi Wilkowyje, który zgodził się pisać do nas raz w tygodniu felietony. Pomimo tego, że nie widzimy go na szklanym ekranie, Pietrek żyje, ma się dobrze, prowadzi życie towarzyskie. Namawiać go długo nie było trzeba na pisanie, gdyż nudzi się bez telewizji, a cały czas ma dużo do powiedzenia. Miłej lektury! (dk)
Nasze Wilkowyje – Oczekiwanie (14)
Nasze Wilkowyje – Rzeczywistość równoległa (12)
Nasze Wilkowyje – co jest naprawdę śmieszne? (11)
Nasze Wilkowyje – o przyszłości (10)
Nasze Wilkowyje – Spisek antypółpolski (9)
Nasze Wilkowyje – Faceci (8)
Nasze Wilkowyje – Wizy (7)
Nasze Wilkowyje – Listy (6)
Nasze Wilkowyje – Komunizm (5)
Autor: Pałuki
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS