A A+ A++

Makabra w Dąbrowie Zielonej. Przed dwoma dniami znaleziono tu ciało z raną postrzałową głowy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że to właśnie poszukiwany na całym świecie sprawca potrójnego zabójstwa Jacek Jaworek. – Nie można powiedzieć, że odetchnęliśmy z ulgą. Dopóki nie będzie oficjalnych informacji, że Jacek Jaworek nie żyje, nie uwierzymy w to… – mówią mieszkańcy sąsiednich Borowców. To właśnie w tej niewielkiej wsi pod Częstochową przed trzema laty rozegrał się dramat zakończony zabójstwem trzyosobowej rodziny.

Spis treści

Borowce to niewielka wieś w gminie Dąbrowa Zielona, w powiecie częstochowskim, położona w środku dużego kompleksu leśnego. W sumie liczy ona ok. 40 domów. Wielu mieszkańców spędziło tu całe życie, ale są i przyjezdni. To rodziny, które kupiły domy z myślą o odpoczynku w spokojnych stronach. Niektórzy przyjeżdżają tu tylko odwiedzić najbliższych, inni mieszkają na stałe. Wieś jest niewielka, ale zadbana. Trudno uwierzyć, że w lipcu 2021 roku w tej malowniczej i spokojnej miejscowości rozegrał się rodzinny dramat, który wstrząsnął całą Polską i za którym stoi poszukiwany na całym świecie Jacek Jaworek.

Dokładnie 10 lipca 2021 roku – w domu z czerwonej cegły, jedynym takim w całej wsi – od strzałów z broni palnej zginął brat Jacka Jaworka – Janusz, jego bratowa Justyna (obydwoje mieli 44 lata) oraz ich 17-letni syn Jakub. Niektórzy sąsiedzi mówili, że słyszeli w nocy strzały. Nie spodziewali się jednak tak makabrycznego scenariusza.

Gdyby nie to, że przez długi czas przed jednym z domów w Borowcach paliły się znicze i pilnowały go jednostki policji, nikt nie pomyślałby, że w tak spokojnym miejscu na Ziemi mogło dojść do takiej potwornej zbrodni.

Podejrzanym w tej sprawie od razu był Jacek Jaworek – wówczas pięćdziesięciodwuletni mieszkaniec Częstochowy. Według Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, podczas tragicznego zdarzenia padło w sumie dziesięć celnych strzałów, w wyniku których nastąpiła śmierć wszystkich trzech osób. Prawdopodobnym motywem tej trudnej do zrozumienia zbrodni były nieporozumienia finansowe, dotyczące podziału ojcowizny.

Rozpoczęły się intensywne poszukiwania podejrzanego. Mimo że od tego momentu minęły trzy lata wciąż był on nieuchwytny. Był poszukiwany listem gończym, europejskim nakazem aresztowania i czerwoną notą Interpolu. Pod uwagę brane były dwie wersje wydarzeń. Pierwsza zakładała, że Jaworek żyje i ukrywa się gdzieś w Polsce albo za granicą, a druga – że nie żyje i jego zwłoki są w nieustalonym miejscu. Często przewijała się teoria, że w trakcie ucieczki utopił się na bagnach, a jego ciało może się nigdy nie odnaleźć. Takiego scenariusza chyba jednak nikt się nie spodziewał…

W piątek, 19 lipca, w pobliżu boiska w Dąbrowie Zielonej znalezione zostało ciało z raną postrzałową głowy. Obok leżała broń. Makabrycznego odkrycia dokonali pracownicy, który porządkowali teren znajdujący się w pobliżu szkoły.

Okoliczni mieszkańcy mówili, że nie słyszeli żadnego strzału. Tożsamość ofiary na razie – przynajmniej oficjalnie – nie jest znana. W związku z tym, że do zdarzenia doszło w pobliżu Borowców, natychmiast pojawiła się plotka mówiąca o tym, że ofiarą może być poszukiwany za potrójne morderstwo Jacek Jaworek.

W sobotni poranek serwis TVN24 poinformował, że mężczyzna, którego ciało z raną postrzałową głowy odnaleziono w Dąbrowie Zielonej to rzeczywiście Jacek Jaworek. Dziennikarz portalu ustalił, że są już nieoficjalnie wyniki badań DNA i te mają potwierdzać domysły.

Po pierwszych doniesieniach, w mediach zawrzało. Nie ma się jednak co dziwić – temat Jaworka od trzech lat działał, jak magnes. Kilka dni temu, w rocznicę zbrodni w Borowcach, ponownie pisały o nim największe portale w całym kraju. Nie inaczej jest i tym razem.

W efekcie z czasem napływały coraz to nowsze informacje – oczywiście również nieoficjalne – mające wszystkich utwierdzić w przekonaniu, że znaleziony mężczyzna to na pewno Jacek Jaworek. Poza badaniami DNA była mowa o charakterystycznym znamieniu, jakie miał na ciele poszukiwany mężczyzna. Takie samo miał mieć denat z Dąbrowy Zielonej.

Poza tym serwis miał dotrzeć do nieoficjalnych informacji z policji, a ta z kolei miała przekazać, co znajdowało się na monitoringu. Na nagraniu miało być widać, jak mężczyzna oddaje dwa strzały – drugi miał być śmiertelnym. Miał on odebrać sobie życie kilkanaście godzin przed znalezieniem zwłok. Z nieoficjalnych ustaleń reportera TVN24 wynika również, że mężczyzna prawdopodobnie został przywieziony na teren rekreacyjny samochodem. To wskazywałoby na to, że miał – być może nawet stałego – pomocnika.

Pojawiły się też informacje, że identyfikacji ciała miała się podjąć siostra Jacka Jaworka. Ta jednak nie była w stanie stwierdzić, czy to rzeczywiście jej brat. Ze szczątkowych danych, które wyciekają do mediów, wynika też, że w ciągu ostatnich lat Jaworek nie zmienił swojego wyglądu – nie zapuścił włosów, ani brody, ani wąsów. Jak to zatem możliwe, że nikt go nigdzie nie widział?

Wśród różnych teorii jest też ta mówiąca o tym, że Jacek Jaworek był za granicą, wrócił, odwiedził grób rodziny, którą zastrzelił, a następnie – targany wyrzutami sumienia – sam popełnił samobójstwo. Tylko jak wytłumaczyć fakt, że nikt go w tym czasie nie zauważył? Z nieoficjalnych informacji wynika, że na cmentarzu również pojawili się policjanci, którzy zbierali tam ślady.

Tuż po tragedii, która rozegrała się przed trzema laty w Borowcach, wieś ogarnął strach. Większość mieszkańców mówiła, że boi się opuszczać własne posesje. Tylko zza ogrodzeń wypatrywali kolejnych, policyjnych samochodów. Strach był nawet przed wejściem do otaczających miejscowość lasów. Nikt nie wiedział, gdzie Jacek Jaworek może się ukrywać i czy nagle nie zapuka właśnie do ich drzwi. Ten scenariusz, biorąc pod uwagę liczbę funkcjonariuszy, którzy przebywali wówczas na tym terenie, wydawał się oczywiście niemożliwy. Przez głowy mieszkańców i takie podejrzenia się jednak przewijały.

Dziś sensacyjne doniesienia mówiące o tym, że zwłoki znalezione w Dąbrowie Zielonej to Jacek Jaworek, przyjmują raczej z dystansem.

– Nie wierzymy, że to może być on. Byłoby to dziwne, że po trzech latach popełnił samobójstwo. Nagle pojawiły się u niego wyrzuty sumienia? Samo miejsce znalezienia zwłok też jakoś nie pasuje do tej historii – mówią.

Twierdzą też, że po sensacyjnych doniesieniach wcale nie odetchnęli z ulgą.

– Jak możemy odetchnąć z ulgą, skoro tak naprawdę nadal nic nie wiadomo? Wszystko to tylko spekulacje, domysły, a może i plotki? Dopóki nie będzie oficjalnych informacji od śledczych, że Jacek Jaworek nie żyje, nie uwierzymy w to… – przyznają.

Wydaje się jednak, że wszystko zabrnęło już za daleko, aby mogło okazać się to tylko zwykłą plotką. Zwłaszcza, że śledczy w żaden sposób nie dementują krążących informacji.

– Jeśli okaże się, że Jacek Jaworek ukrywał się przez trzy lata, a teraz popełnił samobójstwo, to nasza policja zawiodła na całej linii. Naprawdę są aż tak nieudolni, że nie byli w stanie wytropić zwykłego, szarego człowieka, który nawet nie był ponadprzeciętnie inteligentny? “Złapią” go dopiero po tym, jak sam się zabił? Przecież to kpina – przyznają.

Ich zdaniem całej tragedii, która rozegrała się w Borowcach, można było uniknąć.

– Justyna alarmowała służby, mówiła o problemach z Jackiem i nikt nie zareagował na czas. Może, gdyby reakcja była odpowiednia, to dziś byśmy tutaj nie rozmawiali na ten temat. Tak cicho i smutno się bez nich zrobiło… – dodają.

Mieszkańcy, jak i odwiedzający Borowce podkreślają, że ta tragedia odcisnęła piętno na lokalnej społeczności i wsi.

– Mimo że od tego momentu minęły już trzy lata, temat wciąż jest żywy i siedzi z tyłu głowy. Zwłaszcza, że co jakiś czas z różnych powodów media do niego wracają, a my przeżywamy to na nowo. Chcielibyśmy, żeby ta historia się wreszcie zakończyła… – podsumowują.

Odwiedziliśmy Dąbrowę Zieloną dwa dni po dokonaniu makabrycznego odkrycia. Duży teren w pobliżu znalezienia zwłok wciąż jest oznaczony policyjnymi taśmami i pilnowany przez funkcjonariuszy. Na miejscu jednak niewiele się dzieje.

Z kolei grób zastrzelonej rodziny nie wyróżnia się niczym na tle pozostałych. Jeśli na miejscu rzeczywiście pracowali funkcjonariusze, to być może zabezpieczyli ślady i odjechali. Nie ma tam bowiem śladów po policyjnych czynnościach.

Sami mieszkańcy Dąbrowy Zielonej na temat znalezionych zwłok nie wypowiadają się.

– Wiemy tyle, co przeczyta się w Internecie, usłyszy w radiu, czy telewizji. Tak naprawdę nie wiemy, w co wierzyć – krótko komentują.

Tuż po dokonaniu makabrycznego odkrycia okoliczni mieszkańcy mówili, że nie słyszeli żadnego strzału, ani nie widzieli nic podejrzanego…

Na ten moment jednak nie pozostaje nic innego, jak czekać na oficjalne stanowisko policji i prokuratury w sprawie zwłok znalezionych w Dąbrowie Zielonej. Być może pierwsze informacje będą już na początku tygodnia. Na wtorek zaplanowano sekcję zwłok. Wcześniej natomiast może poznamy przynajmniej wstępne wyniki badań DNA.

Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl

Polecane oferty

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWszystko, co trzeba wiedzieć o Kamali Harris
Następny artykułУ США третій день скасовують понад тисячу авіарейсів через глобальний технічний збій