Niepokojące wieści płyną z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach. Stan pobitego i poparzonego ośmioletniego Kamilka pogarsza się.
Sprawa wyszła na światło dzienne na początku kwietnia. Oprawcami chłopca okazali się jego najbliżsi – 35-letnia matka i 27-letni ojczym, z którymi mieszkał pod jednym dachem. Jak się okazało, dziecko miało liczne obrażenia ciała – poparzoną głowę, klatkę piersiową i kończyny, a także spalone włosy.
Kamilek od ponad miesiąca walczy o życie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jego stan był bardzo ciężki, ale stabilny. Na początku ubiegłego tygodnia pojawiły się informacje mówiące o tym, że lekarze rozważają przygotowanie do procedury związanej z wybudzeniem chłopca ze śpiączki farmakologicznej. Pod koniec ubiegłego tygodnia poinformowano jednak, że proces ten na razie nie rozpocznie się.
Niestety stan Kamilka pogarsza się.
– Stan Kamilka w ostatnich dniach jest bardzo ciężki. U chłopca postępują choroba oparzeniowa, ostra niewydolność oddechowa oraz rozwija się ciężkie zakażenie całego organizmu – informuje lekarze. – W związku z tym konieczne było wdrożenie u dziecka zaawansowanych procedur medycznych. Kamilek jest obecnie podłączony do wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi – wyjaśniają.
Kamilek cały czas pozostaje w śpiączce farmakologicznej i przebywa na oddziale intensywnej terapii.
Matka i ojczym chłopca zostali zatrzymani. 27-letni mężczyzna usłyszał zarzuty dotyczące m.in. usiłowania zabójstwa dziecka i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna miał polewać je wrzątkiem i umieszczać je na rozgrzanym piecu. Wcześniej natomiast brutalnie bić i kopać, a także przypalać papierosami. Dawid B. przyznał się do popełnienia przestępstw, jednakże odmówił złożenia jakichkolwiek wyjaśnień w tej sprawie.
Z kolei 35-letniej matce prokuratura zarzuciła narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Kobieta bowiem nie reagowała na zachowania męża. Magdalena B. przyznała się do popełnienia tych przestępstw i złożyła wyjaśnienia w tej sprawie. Twierdziła, że nie pomogła dziecku, bo bała się męża. Sąd podjął decyzję o tymczasowym, trzymiesięcznym areszcie zarówno dla 35-latki, jak i jej 27-letniego partnera.
W toku śledztwa prokuratura przedstawiła zarzuty kolejnym dwóm osobom – 45-letniej Anecie J., która jest ciotką ośmioletniego Kamilka oraz jej mężowi. Z ustaleń śledczych wynika, że w mieszkaniu socjalnym przy ulicy Kosynierskiej w Częstochowie pod jednym dachem mieszkały w sumie dwie rodziny. To matka Kamilka Magdalena B. wraz z mężem Dawidem B. i dziećmi oraz właśnie jej siostra Aneta J. wraz z mężem i dziećmi.
Prokurator zarzucił im, że zarówno kobieta, jak i mężczyzna nie udzielili pomocy swojemu ośmioletniemu siostrzeńcowi, mimo że był w stanie, który zagrażał jego życiu. Nikt z nich nie zareagował na zachowanie Dawida B., ani nie wezwał też pomocy medycznej do dziecka. Aneta J. i jej mąż nie przyznali się do winy. Prokurator zastosował wobec nich dozór policji. Zarówno kobiecie, jak i mężczyźnie grozi do trzech lat więzienia.
Obecnie najmłodsze dzieci, które mieszkały z Dawidem i Magdaleną B., trafiły do pieczy zastępczej, a starsze do placówki opiekuńczo-wychowawczej. W sumie Magdalena B. ma szóstkę dzieci. Ojcem dwójki najmłodszych jest 27-letni Dawid B., czwórkę pozostałych ma z dwoma innymi mężczyznami. Najstarsze z dzieci ma 11 lat, a najmłodsze urodziło się ubiegłym roku.
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
Polecane oferty
Materiały promocyjne partnera
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS