Kiedyś w tym miejscu można było spotkać chyba pół Częstochowy. Do tego oczywiście przyjezdni. Charakterystyczna woń, mimo że nie należała do najprzyjemniejszych, nikogo nie odstraszała. Wprost przeciwnie! Aby kupić frytki – szczególnie w kultowej budce – swoje trzeba było odstać. Ale przy okazji nawiązywało się nowe znajomości… Jeszcze przed kilkoma lat “Aleja Frytkowa” tętniła życiem! To przecież w tym miejscu odbywał się Festiwal Kultury Alternatywnej Frytka OFF, któremu dała nazwę. Dziś niestety częstochowskie zagłębie frytkowe odchodzi w zapomnienie, a pozostałe w tym miejscu budki można policzyć na palcach…
Aleja Frytkowa w Częstochowie znajduje się przy ulicy Piłsudskiego – tuż przy dworcu kolejowym. Przed laty była prawdziwym zagłębiem fast-foodowym. Budek było mnóstwo – jedna stała obok drugiej. Królowały w nich oczywiście frytki – można je było dostać niemal w każdym punkcie. Do tego zapiekanki, hamburgery, nuggetsy, hot-dogi… Kupowali tu nie tylko częstochowianie, ale też podróżni, turyści, czy pielgrzymi. I mimo że oferta w każdym miejscu była niemal identyczna, handlowcy zarabiali, i to całkiem nieźle.
ZOBACZ ZDJECIA
Ulica Piłsudskiego w Częstochowie była znana niemal w całym kraju. Zasłynęła właśnie z tego, że można było tu znaleźć najtańsze frytki w całej Polsce! Serwowano je najczęściej w papierowych torbach i wkładano do zrywki. Do tego plastikowe widelczyki w kolorach tęczy. Każdy mógł też dobrać sosy – tysiąca wysp, czosnkowy, majonez, ketchup – i przyprawy – papryka, czosnek, oczywiście sól i wegeta. W przypadku tych drugich obowiązywała samoobsługa. Słoiczki bowiem były ogólnodostępne. I mimo że frytki kosztowały dosłownie kilka groszy – za 100 gramów w pewnym momencie płaciliśmy zaledwie… 58 groszy! – smakowały wybitnie! Nikt się nie zastanawiał, czy są zdrowe, czy nie…
�
Jedną z najbardziej charakterystycznych i szczególnie uwielbianych budek był… “Gucio”. To właściwie od niego wszystko się zaczęło i to właśnie jego właściciele jako pierwsi zaoferowali frytki w przystępnych cenach.
Aleja Frytkowa była oblegana nie tylko w dzień, ale także w noc. Amatorzy nocnych podbojów wręcz ją uwielbiali – po dyskotekowych wygibasach w niektórych budził się głód. Można go było zaspokoić właśnie na Alei Frytkowej – niektóre budki były otwarte nawet całą dobę!
Kultowa Aleja Frytkowa dała nawet nazwę Festiwalowi Muzyki Alternatywnej Frytka OFF. I to właśnie ona była główną areną spotkań artystów i publiczności. W jego ramach odbywały się nie tylko koncerty, ale także liczne spektakle teatralne. Na częstochowian, jak magnes działał także barwny korowód, który otwierał wydarzenie – ruszał z ulicy Piłsudskiego i szedł w kierunku centrum. Zawsze było barwnie, kolorowo, głośno i… wybuchowo! Wydarzenie po raz pierwszy zorganizowano w 2011 roku. Później, w roku 2017 – głównie ze względu na budowę centrum przesiadkowego – festiwal “odjechał” do parku wypoczynkowego “Lisiniec” i już na Piłsudskiego nie powrócił…
Dziś po legendarnej Alei Frytkowej – znanej nie tylko częstochowianom, ale również przyjezdnym – pozostały już tylko wspomnienia. Co prawda znajdziemy tam jeszcze kilka budek, ale można je policzyć na palcach. Część handlowców wycofała się ze względu na wysokie czynsze (teren należy do PKP) i opłaty związane z prowadzeniem własnej działalności, a część twierdziła, że “zabiła” ich pandemia, a także modernizacja całej ulicy Piłsudskiego i budowa centrum przesiadkowego. Zmieniły się też nasze preferencje kulinarne – większość próbuje kierować się zasadą, że ma być nie tylko smacznie, tanio, ale przede wszystkim zdrowo. Poza tym, wychodząc już coś zjeść do miasta, wolimy usiąść w restauracji niż stać z jedzeniem na ulicy. W efekcie historyczne dla Częstochowy miejsce umiera na naszych oczach…
Polecane oferty
Materiały promocyjne partnera
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS