Kilkuset ultraortodoksyjnych Żydów zjechało do niewielkiego Lelowa, aby upamiętnić 209. rocznica śmierci cadyka Dawida Bidermana. Tego wielkiego charyzmatycznego przywódcę wspominają w dość oryginalny sposób – śpiewają psalmy, tańczą – nawet na stołach – i bawią się prosząc o wstawiennictwo u Boga.
Ultraortodoksyjni Żydzi zjechali się do Lelowa w czwartek, 26 stycznia i pozostaną tam aż do niedzieli 29 stycznia. Są wśród nich mieszkańcy Izraela, USA, Europy Zachodniej. Wszyscy pokonują setki kilometrów, by wspólnie móc odmówić modlitwę. W rozmowach z reguły posługują się językiem jidisz.
Warto wspomnieć, że do Lelowa zjeżdżają się wyłącznie mężczyźni – w różnym wieku. Od tych starszych, do małych chłopców. W chasydyzmie zajmują oni bowiem pozycję uprzywilejowaną. Rola kobiety sprowadza się praktycznie do dbania o dom i wychowywania dzieci. Mało tego – do namiotu, w którym chasydzi śpiewają i tańczą, żadne kobiety również nie mają wstępu. Jeśli którejś jakimś cudem udałoby się dostać do środka, natychmiast zostanie namierzona i wyproszona.
Główne uroczystości rozpoczęły się w piątek po zachodzie słońca i trwały aż do następnego zachodu, czyli przez cały szabat. Przez te kilka dni niewielki Lelów jest widoczny w całej Polsce – wizyta chasydów jest bowiem relacjonowana przez liczne ogólnopolskie media.
Brodaci mężczyźni w charakterystycznych kapeluszach i czarnych chałatach, a także młodzi chłopcy z charakterystycznymi pejsami na mieszkańcach Lelowa nie robią już wrażenia. Do ich obecności zdążyli się już przyzwyczaić – chasydzi bowiem przyjeżdżają tu od wielu lat. Ich zjazdy rzeczywiście były sensacją kilkanaście lat temu. Obecnie traktowane są jako tradycyjne spotkania, w których uczestniczyć chcą także mieszkańcy Lelowa. Niektórzy nawet przyjmują ich pod swój dach oferując nocleg – muszą jednak pamiętać, że podczas szabatu obowiązkiem gospodarza jest wykonywanie za gości niemal wszystkich czynności jak np. włączanie i gaszenie światła, czy odkręcanie wody. W szabat pobożny Żyd bowiem, a chasydzi są bardzo konserwatywni nie może nic robić.
Chasydzi zjeżdżają się do Lelowa, bo zgodnie z żydowskim zwyczajem, to właśnie w rocznicę śmierci (jarcajt) należy odwiedzać groby bliskich. I jeśli ktoś uważa, że to smutne święto, to jest w ogromnym błędzie. Pobożni Żydzi odmawiają wtedy kadisz. Nie jest to jednak modlitwa za zmarłych, jaką możemy znać z katolicyzmu. Chasydzi modlą się chwaląc Boga – zapalają świece, rozmyślają i wspominają nauki cadyka Bidermana, ale wszystko przebiega w iście radosnej atmosferze. Modląc się na ohelu (nagrobna kaplica) przekazują Swoje prośby do cadyka pisząc je na składanych na jego grobie karteczkach. Wierzą bowiem, że w rocznicę śmierci duch zmarłego zstępuje w miejscu jego pochówku między żywych i zanosi Bogu ich modlitwy. Po niej zasiądą przy wspólnym stole w specjalnym namiocie, gdzie odbywa się wielka uczta. W jej trakcie chasydzi śpiewają psalmy, tańczą i bawią się. Uważają bowiem, że w ten sposób także można chwalić Boga. Niektórzy – nierzadko będąc już pod wpływem alkoholu – w trakcie wychodzą by ponownie modlić się przy grobie cadyka.
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
Polecane oferty
Materiały promocyjne partnera
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS