Od 28 grudnia 2020 roku do 17 stycznia 2021 roku polskie dzieci i młodzież do ukończenia 16 roku życia nie mogą wyjść z domu przed godziną 16.00 bez opieki osoby dorosłej. To jedno z obostrzeń, które weszły w życie wraz z wprowadzeniem „narodowej kwarantanny” Obostrzeń, które wzbudzają powszechny opór rodziców i sprzeciw specjalistów zajmujących się zdrowiem dzieci.
Ekran bez przerwy
Patrzę z przerażeniem na moją 12-letnią córkę, która od kilku godzin rysuje swoje ulubione postaci z mangi w komputerze. Próbuję wyciągnąć ją na spacer, ale stanowczo odmawia. Spacery są nudne, a w internecie dzieje się mnóstwo ciekawych rzeczy – można porozmawiać ze znajomymi, obejrzeć film, pograć trochę dla zabicia czasu. Mnie gonią terminy, muszę pracować, więc nie mam jak organizować jej wolnego czasu. Zresztą, wszystko pozamykane, baseny, lodowiska, sale sportowe. Znajome dzieciaki też siedzą pozamykane w domach, bo rodzice pracują – a jeśli nie, to przecież żaden nastolatek nie zgodzi się na asystę rodziców w czasie spotkań ze znajomymi. Siedzą więc w domach. I już nawet wszystkim zaczyna to być na rękę. Rodzicom, bo mogą się w spokoju zająć swoimi sprawami. Dzieciom – bo całodniowe ślęczenie przed komputerem czy telewizorem to i tak jedyna opcja na te ferie, nikt się więc nie czepia.
Zdaniem specjalistów, taki sposób spędzania ferii to kompletne nieporozumienie, nawet w warunkach epidemii. – To rozporządzenie jest dla mnie trudno zrozumiałym absurdem – mówi dr Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego. – Po 10 miesiącach siedzenia w domach dzieci i młodzież pozbawia się możliwości wyjścia na świeże powietrze. To jest dla ich fizyczna i psychiczna katastrofa. Rozwijający się mózg potrzebuje zmian, a my zorganizowaliśmy dzieciom świat, w którym zmiany ograniczone są do minimum – ubolewa dr Piotrowska.
Otyli i samotni
Zwłaszcza ograniczenie ruchu może przynieść gigantyczne straty zdrowotne dla szybko rozwijających się organizmów dzieci. Jak zaleca Światowa Organizacja Zdrowia, dzieci w wieku szkolnym powinny mieć minimum 60 minut ruchu dziennie, zwłaszcza na świeżym powietrzu. Gdyby nie zakaz wychodzenia z domów, dzieciaki pewnie jakoś by sobie tę porcję ruchu zorganizowały, tak jak robiły to zawsze w zimowe ferie. – Przecież w tym czasie powinny one jeździć na sankach, łyżwach, czy choćby, jak w przypadku starszej młodzieży, spotykać się na dworze po to, żeby porozmawiać czy pokręcić się po osiedlu. To już jest jakaś forma ruchu i dotlenienia – podkreśla dr Piotrowska.
Przez ten rok zdalnej nauki młodzi ludzie, podobnie zresztą jak dorośli, zaczęli tyć. Prawdopodobnie będzie to pokolenie, które przez całe życie będzie zmagało się z problemami z wagą. Ale nie tylko. – Wśród dzieci i młodzieży lawinowo rośnie liczba uzależnionych, zarówno od grania, jak i serwisów społecznościowych – ostrzega dr Piotrowska. – Teraz udajemy, że problemu nie ma, ale tak naprawdę wychowujemy pokolenie, którego główną aktywnością jest patrzenie w ekran komputera czy smartfonu.
W dodatku będzie to pokolenie, które może mieć ogromne problemy z kontaktami międzyludzkimi. – Dla ludzi w wieku 14-16 lat podstawowym środowiskiem wychowawczym jest już nie rodzina, ale grupa rówieśnicza – tłumaczy dr Piotrowska. – Jak mają oni uczyć się wchodzenia w dojrzałe relacje? Za pomocą postów na Facebooku? Wiadomości na Messengerze? – pyta gorzko dr Piotrowska.
W pokoju jak w celi
I choć może na co dzień tego nie widać, to długotrwałe pozbawienie kontaktów społecznych, możliwości porozmawiania z ludźmi twarzą w twarz, przeżywania emocji związanych z relacjami już dzisiaj odbija się na psychice dzieci i młodzieży. – Obserwujemy pogorszenie kondycji psychicznej młodych ludzi w różnych aspektach – mówi dr Piotrowska. – Jest mnóstwo przypadków depresji, obniżonego nastroju, ale także zmian w psychice związanych z motywacją, dążeniem do osiągania celu. Dzieci, a zwłaszcza młodzież zamknięte w domach, zaczyna przejawiać bierność, obojętność, brak inicjatywy. Jak małe dzieci, są coraz bardziej uzależnieni od motywacji zewnętrznej, a przecież okres nastoletni powinien być czasem, kiedy kształtuje się motywacja wewnętrzna do osiągania własnych celów, do spełniania marzeń – tłumaczy dr Piotrowska.
Wydawałoby się, że ferie będą właśnie tym krótkim czasem, kiedy będzie można zyskać odrobinę normalności, idąc z innymi dzieciakami na osiedlową górkę na sanki, spotykając się na basenie czy lodowisku. To mógł być również czas na zorganizowanie naszym dzieciom wartościowych, rozwijających zajęć w ramach świetlic czy półkolonii. Niestety, choć formalnie nie zostały one zakazane, mało która instytucja czy organizacja podjęła się ich organizacji ze względu na drakońskie obostrzenia i wymagania. Urządziliśmy więc dzieciakom wygodne, więzienne cele w ich własnych pokojach.
Jasne, rozumiem, że chcemy zahamować rozprzestrzenianie się pandemii. Problem tylko w tym, że patrząc tak jednotorowo, możemy zniszczyć życie wielu młodym ludziom, pozamykanym w swoich pokojach, walczących z nudą, poczuciem upokorzenia i beznadziei. Koszty takiego dzieciństwa będą ogromne – zarówno dla samych dzieci, jak i dla społeczeństwa. Tylko tego na razie nikt nie chce dostrzec.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS