A A+ A++

To oczywiste, że normalny człowiek na ogół wzrusza się, gdy widzi cierpiące dziecko i chce mu pomóc. Tacy ludzie bez serca, którzy chcą żyć na cudzy koszt, wykorzystują to. Łukaszenka jest kimś takim jak ci „królowie żebractwa”, którzy okaleczają dzieci, aby uzyskać te datki. Trzeba zdać sobie sprawę, że tak jest i nie można takim szantażom ulegać” – mówi portalowi wPolityce.pl były wiceminister obrony narodowej Romuald Szeremietiew.

CZYTAJ TAKŻE:

-Podłe! Opozycja gra nieszczęściem dzieci. Fogiel: Łukaszenka będzie tych kobiet i dzieci wysłał o wiele więcej, bo widzi, że to jest skuteczne

-Incydent ze zdjęciem dziecka. Soloch wyjaśnia: „Poseł Łącki rzucił mi papiery, nie patrząc na mnie”, „Źle się stało, że…”

wPolityce.pl: Dość surowo ocenił Pan wczorajsze zachowanie polityków opozycji podczas debaty sejmowej nad przedłużeniem stanu wyjątkowego.

Prof. Romuald Szeremietiew: Dlaczego surowo? Zachowanie opozycji, zwłaszcza to, co wczoraj wydarzyło się w Sejmie, jest dowodem straszliwego upadku tych ludzi, jeśli chodzi o to, co nazywamy postawą państwową i troską o interesy państwa polskiego. Wszystko, co się tam działo i sposób, w jaki było to przedstawiane, woła coraz bardziej o pomstę do nieba.

Obrady sejmu nt. stanu wyjątkowego – to co mówiła opozycja, obserwując jej zachowania widać, że gdyby ona rządziła to państwo byłoby przedszkolem połączonym z domem wariatów. Wrogowie Polski chcieliby bardzo, aby takie było państwo polskie

Po wczorajszej dyskusji w Parlamencie opinię publiczną zdominowały zdjęcia dzieci. Owszem, chyba każdego człowieka wzruszy widok cierpienia dziecka, ale czy również w tej sytuacji możemy dopatrywać się prowokacji? Czy Łukaszenka świadomie sięga po dzieci, wiedząc, że rozgrzeje to emocje?

Kiedyś dziennikarze badali osoby, które siadają pod kościołami, aby żebrać i – dla „skruszenia” serc potencjalnych dobroczyńców – siadają tam z małymi dziećmi. Te dzieci są taką „przynętą”, aby uzyskać jakieś datki. I jest to, jak już dziennikarze ustalili, element pewnego przedsiębiorstwa. Osoby, które zbierają te datki, przekazują je później tym, którzy zarządzają taką „siecią” żebraków. Nie ma to nic wspólnego z miłosierdziem, to po prostu sposób na naciąganie, robienie z tego źródła dochodu i wykorzystywanie dzieci do tego celu. W krajach azjatyckich są nawet znane przypadki okaleczania dzieci, aby były bardziej wiarygodne jako zachęta przy żebraniu.

I to oczywiste, że normalny człowiek na ogół wzrusza się, gdy widzi cierpiące dziecko i chce mu pomóc. Tacy ludzie bez serca, którzy chcą żyć na cudzy koszt, wykorzystują to. Łukaszenka jest kimś takim jak ci „królowie żebractwa”, którzy okaleczają dzieci, aby uzyskać te datki. Trzeba zdać sobie sprawę, że tak jest i nie można takim szantażom ulegać.

Po stronie białoruskiej mamy zresztą coraz częstsze i coraz silniejsze prowokacje. Białoruskie służby ubierają imigrantów w mundury, prowokują polskich żołnierzy i pograniczników, a polskim dziennikarzom składane są oferty wyjazdu na Białoruś

Strona, która atakuje, widzi, że ma po stronie polskiej silny rezonans. To tylko jeszcze bardziej zachęca, aby ten napór wzmagać. Zawsze istnieje nadzieja, że uda się, również przy pomocy tych, którzy wymachują w Sejmie zdjęciami dzieci, osiągnąć swój cel. To umacnia atakujących w przekonaniu, że atakować należy i że będzie można odnieść sukces.

Część rozmówców naszego portalu wskazywała już, że Łukaszence może zależeć na rozlewie krwi, na sprowokowaniu polskich służb czy naszych żołnierzy do tego stopnia, aby padł strzał – bądź to do któregoś z imigrantów, bądź to do przedstawicieli białoruskich służb. Czy Pana zdaniem może dojść do takiej eskalacji? Sytuacja na granicy może zaostrzyć się jeszcze bardziej?

Tak długo, jak długo trwa tego rodzaju akcja, zawsze może się rozwinąć również w bardzo niebezpiecznych kierunkach. Wszystko może się zdarzyć i musimy zdawać sobie sprawę, że jesteśmy w stanie zagrożenia, które narasta i w którym to zagrożeniu również po polskiej stronie uczestniczą ludzie, którzy – zamiast starać się przeciwdziałać temu zagrożeniu, to jeszcze działają na rzecz atakujących. To coś niebywałego, że może dojść do takiego upadku.

Czy będą kolejne prowokacje, także z udziałem dzieci? Wiemy przecież, że grup imigrantów próbujących przedostać się na teren UE jest więcej

Sygnał poszedł z polskiego Sejmu, że dzieci to  świetny sposób, aby atakować Polskę. Wydaje się też, że każda grupka migrantów będzie miała ze sobą jakieś dzieciaki, aby po prostu utrudnić możliwość reakcji. Ręce opadają, trudno wytłumaczyć. To jest coś, co wydaje się oczywiste, zrozumiałe i powinno być jasne dla każdego zdrowo myślącego człowieka. Ci ludzie, owładnięci jakąś manią wojowania z PiS-em na wszystkich możliwych frontach. Robią wszystko, aby w ten znienawidzony PiS uderzyć, nie rozumiejąc przy tym, że uderzają we własne państwo, zatapiają szalupę, w której płyną.

Dzieci nie stanowią oczywiście zagrożenia, ale niekontrolowany przepływ kolejnych grup ludzi, zwłaszcza powiązanych z terrorystami – już tak. Politycy opozycji nie dostrzegają, że chodzi tu także o ich bezpieczeństwo?

Oni nie chcą tego dostrzec i trudno nazwać to inaczej niż zwykłą głupotą. Bo tylko głupiec świadomie działa na własną szkodę.

Czy w obecnej sytuacji rząd radzi sobie z kryzysem migracyjnym? A może powinniśmy poszukać pomocy za granicą?

Cały czas pojawia się kwestia Frontexu, we wczorajszej debacie również się pojawiła. Tym niemniej ci, którzy chcą abyśmy zwrócili się do Frontexu nie rozumieją, że ta organizacja nie dysponuje własnymi siłami, tylko funkcjonariuszami, których na jej potrzeby kierują poszczególne państwa członkowskie UE. Nie ma natomiast żadnych oddziałów i nasze władze mówią, że mamy wystarczające siły i kontrolujemy granice, dajemy sobie radę z tym wszystkim. Szkoda na ten temat mówić cokolwiek, jednak w stosunku do tych, którzy mnożą różnego rodzaju zarzuty, po prostu nie działają. Nie ma tu żadnego pola do porozumienia. Strona, która w tym momencie atakuje obóz rządzący, żadnych argumentów nie przyjmuje.

Pozostaje zatem robić swoje?

Należy bronić granicy, zachować możliwie zwartą polską wspólnotę narodową i bronić naszych interesów. A tutaj każdy wybiera, gdzie i w którym miejscu staje – czy występuje w obronie interesów naszego państwa, czy też przechodzi na pozycje jego wrogów. A wówczas wiadomo, jak takie postawy można ocenić.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozm. Joanna Jaszczuk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSpacer po Gorzowie. Szlakiem Hermana Pauckscha
Następny artykułKoszmar Wojciechowskiej! Została okrutnie wykorzystana. Będzie wojna