„”Putin, któremu przez ponad 20 lat za dobrze szło, zagrał w grę, która kosztuje bardzo dużo. Zbyt dużo. Stracił swoją rewolucyjną czujność” – mówi portalowi wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, historyk, wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
wPolityce.pl: Jakie konsekwencje dla Rosji ma wojna na Ukrainie? Czy Moskwa już w pewnym sensie przegrała to starcie?
prof. Mieczysław Ryba (KUL): Przez swoje działania Rosja już straciła jakąkolwiek sympatię narodu ukraińskiego, również tego rosyjskojęzycznego. Abstrahując od spraw militarnych i wyniku wojny, kwestie odbioru społecznego są we współczesnym świecie niezwykle ważne. Od upadku ZSRR Rosja mogła za pomocą różnych działań manipulować sytuacją polityczną i społeczną na Ukrainie, głównie za pomocą ludności rosyjskojęzycznej. Warto zauważyć, że to w tych regionach, które dzisiaj się bronią głosowano na Wiktora Janukowycza. Zdobycie kawałka ziemi na wschodzie może stanowić alibi propagandowe dla Putina, ale realnie Rosja już poniosła ogromne straty.
Czy Putin powiesił sobie poprzeczkę za wysoko? A może to nie jego chora ambicja, tylko rozzuchwalanie spowodowane uległością Europy Zachodniej?
Owszem, był rozzuchwalony, ale również polityką Bidena. Wystarczy wspomnieć o wycofaniu się wojsk amerykańskich z Afganistanu czy zgodzie na Nord Stream 2. Było kilka sygnałów, który Rosjanie mylnie odczytali. Sam cel polegający na zdominowaniu Ukrainy i wzięciu udziału w koncercie mocarstw byłby akceptowany zarówno przez Berlin, jak i Paryż. Rosjanie zresztą byli zapraszani do tej gry, inaczej nie powstałyby gazociągi. Nie do zaakceptowania jest jednak metoda, jaką stosuje Putin. Dominacja biznesowa i sankcje są znana państwom Zachodu, dlatego takie działania Kremla wobec Ukrainy czy Białorusi byłyby dla państw takich jak Francja czy Niemcy do przełknięcia. Być może zaakceptowałyby również krótką wojnę, natomiast to, co dzieje się teraz na Ukrainie budzi sprzeciw. Liberalne społeczności nie wyrażają na to zgody, a zjawisko się potęguje. Putin radykalnie przeszarżował co do metod. Stosowanie totalnej wojny dla osiągnięcia swoich celów jest we współczesnej Europie nie do zaakceptowania. Polska i Ukraina alarmują, że z Putinem nie ma dyskusji, a państwa zachodnie oczekują na jakiegoś nowego Borysa Niemcowa. Abstrahując od tych oczekiwań, mamy do czynienia z olbrzymim błędem Putina, który jest kosztowny tak dla Rosji, jak i Niemiec, a cel, jakim miałoby być budowanie przestrzeni od Atlantyku po Ural, oddala się znacząco.
Czy wojna zmieni postrzeganie Putina przez Rosjan? Mówi się, że podniósł kraj po jelcynowskiej smucie, ale teraz w ciągu kilkudziesięciu dni Moskwa poczyniła olbrzymi krok wstecz.
Przegrana wojna na pewno będzie miała odzwierciedlenia w nastrojach społecznych, a nic nie wskazuje na wygraną Putina. Pamiętajmy, że każdy car, który przegrywał wojnę był nieakceptowalny. Kontakty z Zachodem były dla rosyjskiej elity, wyzyskującej własne społeczeństwo, niezwykle istotne. Akurat na tym obszarze sankcje odniosą skutek. Rosja szukając ratunku ekonomicznego może częściej patrzeć w kierunku Chin, ale to obosieczna broń. Interesy z Pekinem w tej sytuacji będą oznaczały uzależnienie od Państwa Środka. Putin, któremu przez ponad 20 lat za dobrze szło, zagrał w grę, która kosztuje bardzo dużo. Zbyt dużo. Stracił swoją rewolucyjną czujność. Nie rozpoznał, przy pomocy swojego wywiadu, nastrojów na Ukrainie, potencjału militarnego Kijowa, ani możliwej reakcji Zachodu.
Załóżmy, że Putin zostaje odsunięty od władzy. Kto przejmie stery – jego ugładzona nowa wersja, a może nastąpi powrót do chaosu, jaki panował za czasów prezydentury Borysa Jelcyna?
Jelcyn był bardzo słabym politykiem. Za jego prezydentury państwo się rozpadało i żaden Rosjanin nie chce powrotu do tego okresu. Chyba że obudziłyby się separatyzmy i Rosja podzieliłaby się na kawałki, co z naszego punktu widzenia byłoby korzystne. Jeśli to nie nastąpi, to charakter tego państwa pozostanie imperialny. Wystarczy zwrócić uwagę na mentalność, jaką prezentuje tamtejsze społeczeństwo. Pojawienie się nowej, liberalnej twarzy na Kremlu, która i tak będzie realizować imperialną politykę imperialną również nie leży w naszym interesie.
Czyżby miał Pan na myśli Aleksieja Nawalnego?
Tak, na przykład. To nie musi być nawet ten konkretny polityk. Można spodziewać się sytuacji, w której Francja i Niemcy będą wspierać finansowo taką postać kreując przekaz, że moskiewski beton partyjny jej zagraża. To niebezpieczne zjawisko, bo będzie oznaczało powrót na dawne tory. Przegrana Putina to brak ruchu na Zachód, co oczywiście jest korzystne dla Polski. Natomiast zmiana przywódcy na „bardziej liberalnego”, który i tak będzie realizował te same cele na arenie międzynarodowej, nie powinna napawać nas optymizmem.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Aleksander Majewski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS