wPolityce.pl: Niemiecka gazeta ubolewa, że nowe prawo oświatowe ochrzczone przez opozycję mianem „lex Czarnek” ma na celu „nakazać wychowanie młodzieży w polskich szkołach na bezkrytycznie nacjonalistycznych, katolickich i skrępowanych seksualnie dorosłych”. Dlaczego dla niemieckich komentatorów jest takim dramatem, że Polska chce wychowywać dzieci do wartości, w poszanowaniu własnego ciała, a co więcej w duchu patriotycznym?
Prof. Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki: Neomarksistowscy ideolodzy z Niemiec, którzy pieczołowicie zabiegają o to, żeby Niemiec nie był chrześcijaninem i był rozwiązły, liczą, że to samo będzie miało miejsce w Polsce. To jest szczyt bezczelności tej niemieckiej gazety, która wtrąca się w kwestie edukacyjne sąsiedniego kraju. Do głowy by mi nie przyszło, żeby w jakikolwiek sposób komentować oświatę w Niemczech, albo na przykład na Ukrainie. Szczyt niemieckiej bezczelności ma swoje źródło również w tym, że są to ludzie, którzy są podszyci ideologią neomarksistowską i dlatego tak strasznie ubolewają nad tym, co uchwalił polski parlament.
Na przestrzeni dziejów psucie obyczajów w naszym kraju było jednym z kluczowych narzędzi wrogów czy okupantów. Nie czuje Pan rozczarowania, że przedstawiciele kraju oficjalnie deklarującego się jako polski sojusznik i partner chcą tego, czego dotychczas w dziejach chcieli dla nas wrogowie?
Umiesz liczyć, licz na siebie. Nie czuję żadnego rozczarowania. Co więcej, nie jestem w ogóle zaskoczony.
Ostatnio obchodziliśmy uroczystości 80. rocznicy powstania Armii Krajowej, w których zresztą Pan również uczestniczył…
Tak. Dzisiaj uczestniczyłem w Lublinie.
Wiele młodzieży utożsamia się z bohaterami AK, dlaczego zatem młodzież protestuje przeciwko wychowaniu do wartości?
Ale nie mówmy, że „młodzież protestuje przeciwko wychowaniu do wartości”, bo tak samo możemy powiedzieć, że nauczyciele protestują przeciwko tzw. lex Czarnek i protestują we wszystkich miastach. To jest mówienie językiem tych, którzy chcą ten język stosować, a który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Jakaś podszyta ideologicznie garstka młodzieży, wykorzystywana przez ideologów, protestuje. Zresztą ciągle te same twarze. Podobnie jakaś garstka nauczycieli. Jeżeli w Kaliszu protestowało dwoje, na Szucha w Warszawie – 37, to nie można mówić, że cała Polska protestuje. Oni chcą stworzyć taką narrację: cała Polska protestuje przeciwko „lex Czarnek”. Cała Polska? Powtarzam: Kalisz – dwoje, Warszawa – 37. Młodzieży tańczącej może z kilkadziesiąt osób. Nie mówmy, że młodzież protestuje przeciwko „lex Czarnek”, bo tak po prostu nie jest.
Dzisiaj byliśmy na uroczystościach właśnie związanych z Armią Krajową – 80. rocznicą powołania do życia tej niezwykle zasłużonej, bezcennej dla niepodległości Polski formacji. Byli również przedstawiciele młodzieży. Młodzieżowy Marszałek zabierał głos w imieniu młodzieży. Nie miałem najmniejszego wrażenia, żeby w jakikolwiek sposób negatywnie się do mnie odnosił, do reformy prawa oświatowego, a już w wielkich superlatywach mówił o tym, że trzeba się uczyć o Armii Krajowej, również o powojennych losach żołnierzy.
Dlaczego mówimy, że młodzież protestuje, skoro dzisiaj młodzież na Placu Litewskim mówiła przez mikrofon do zgromadzonej tam publiczności i do stacji telewizyjnych to, co ja powtarzam. Nie używajmy języka opozycji.
Wspomniał Pan Minister o tańczących młodych ludziach…
W niedzielę po południu, bardzo ładna pogoda…
Szczególne jest to, że do tego tanecznego protestu wybrali poloneza. To pozwala przypuszczać, że oni są mocno pogubieni, zmanipulowani i zdezorientowani. Być może nawet sami nie są w stanie określić przeciwko czemu tak naprawdę protestują?
Kilkadziesiąt osób, które spotyka się w niedzielne popołudnie, żeby zatańczyć poloneza w karnawale na Krakowskim Przedmieściu to nawet bardzo ładny widok. Czy rozumieją czy nie rozumieją, to jest inna sprawa. Natomiast protest przeciwko tej zmianie prawa oświatowego jest dla mnie absolutnie jednoznacznie czytelny. Zresztą proszę zwrócić uwagę, kto przewodził tym tańcom, kto tańczył w tych parach – już nie będę wymieniał z nazwiska – to znani aktywiści LGBT, którzy są absolutnie zaskoczeni faktem, że o ile łatwo poszło ideologii LGBT, ideologii neomarksistowskiej przejść przez instytucje kultury czy uczelnie wyższe ze swoją rewolucją, o tyle ktoś odważył się powstrzymać ten pochód neomarksistowskiej, lewackiej rewolucji w szkołach ponadpodstawowych i podstawowych, bo zmiana prawa oświatowego zwana „lex Czarnek” właśnie zastopuje pochód neomarksistowskiej rewolucji. Przeciwko temu protestują.
Lewica nadal usiłuje przekonywać, że ustawa o prawie oświatowym odbiera uczniom i rodzicom prawo do decydowania o sobie, o zajęciach dodatkowych w szkole. Czy rzeczywiście?
Ależ oczywiście, że nie. Wielokrotnie to tłumaczyliśmy. Nowe prawo oświatowe rozszerza prawo rodziców do kontroli treści, jakie organizacje pozarządowe chcą przekazywać ich dzieciom w szkole – rozszerza radykalnie. Konsumuje przez to pomysły pana prezydenta jeszcze z okresu kampanii wyborczej, który chciał rozszerzenia uprawnień rodziców do kontrolowania i współdecydowania o tym, które organizacje mogą, a które nie mogą w szkole uczestniczyć. Zwrócę uwagę na jeszcze jedną rzecz – szczególny apel do Lewicy – pragnę zwrócić uwagę na fakt, że prezydent jednego czy drugiego miasta płaci za godzinę zajęć pozalekcyjnych w szkole organizacjom pozarządowym ok. 200 zł za godzinę. A wiecie państwo, ile ten sam prezydent tego czy innego miasta płaci za nadgodziny nauczycielowi regularnie zatrudnionemu w tej szkole? Około 80 złotych. Dlaczego nauczyciele nie wyjdą z protestem przeciwko tym prezydentom miast i nie powiedzą: „dajcie nam te pieniądze, bo uczymy dużo lepiej niż te organizacje pozarządowe, za dużo mniejsze pieniądze, bo nie chcecie nam tych pieniędzy przekazać, a przekazujecie ideologicznym organizacjom płacąc 200 zł za godzinę, podczas, gdy nauczycielowi – 80 zł”? Bardzo bym prosił, żeby Lewica zainteresowała się tym apelem do prezydentów miast o utrzymywanie tego, co jest zadaniem własnym samorządu, czyli prowadzenie szkoły, a nie utrzymywanie organizacji pozarządowych. Dzisiaj niestety prezydenci wielkich miast zajmują się coraz bardziej utrzymywaniem lewackich organizacji pozarządowych, a jakoś mało interesują się tym, co należy do ich zadań własnych czyli prowadzeniem szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Powtarzam: 200 zł za godzinę zajęć pozalekcyjnych w szkole dla organizacji pozarządowych, 80 zł dla nauczyciela. Czy nauczyciele o tym wiedzą? Zdają sobie z tego sprawę? Państwo dokłada do tego coraz większą subwencję – na przestrzeni ostatnich 7 lat zwiększa się ona o ponad 16 mld zł, z nieco ponad 39 mld zł w 2015 r. do niemal 56 mld zł w tym roku. Tak wspomagamy samorządy. A niektórzy Prezydenci wielkich miast, jak widać, wolą niekiedy wspomagać organizacje pozarządowe.
Opozycja domaga się konsultacji z… podburzoną młodzieżą. W jakich kategoriach rozpatrywać wykorzystywanie osób nieletnich do celów politycznych?
Proponowałbym zatem, żeby teraz konsultować z młodzieżą również podstawy programowe chemii, biologii, fizyki, matematyki – to jest ta demokracja, o której mówi opozycja. Opozycja nie wie, o czym mówi. To jest jeden wielki jęk zawodu po tym, że nie da się – jeszcze raz powtarzam – przejść przez szkołę podstawową i ponadpodstawową z neomarksistowską, lewacką rewolucją, tak jak udało się niestety przez wiele instytucji kultury i uczelnie wyższe.
Przeciwnicy nowego prawa oświatowego cały czas operują na emocjach, a nie na racjonalnej, rzeczowej argumentacji. O czym to świadczy?
To świadczy właśnie o reakcji na to, o czym mówię, o tym, że są totalnie zaskoczeni faktem, że ktoś odważył się zatrzymać ich rewolucję w szkołach ponadpodstawowych, a zatrzymanie tej rewolucji to jest po pierwsze ochrona dzieci przed demoralizacją, do czego silne państwo polskie ma nie tylko prawo, ale i obowiązek konstytucyjny, a kurator oświaty jest urzędnikiem państwowym. Jako przedstawiciel państwa polskiego urzędnik państwowy ma obowiązek reagować na demoralizację dzieci w szkole. Teraz będzie miał do tego narzędzie. Po drugie, jest to przywrócenie normalnych relacji rodzinnych. To rodzice w pierwszej kolejności – wszyscy rodzice – mają wiedzieć, czego uczy się w szkole ich dzieci i kto to prawo wprowadza. To, że opozycja i lewackie organizacje pozarządowe nie chcą i protestują przeciwko ujawnieniu treści, które organizacja pozarządowa ma przekazywać dzieciom w szkole, ujawnieniu treści przed lekcjami, świadczy samo w sobie o złej woli i złych intencjach tych, którzy te pozalekcyjne zajęcia chcą wprowadzać.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS