A A+ A++

U nas jest różnica zdań w sprawach europejskich, ale to się zdarza w koalicji. Mam nadzieję, że to nie będzie powodem jakiegoś rozłamu, bo to byłby fatalny scenariusz i tego nie ukrywam. Poza tym musimy pamiętać o tym, że jest system d’Hondta. Natomiast musimy być przygotowani na sytuację, gdyby nie doszło do porozumienia. To jest jednak plan B, rezerwowy, który mam nadzieję, że nie zostanie zrealizowany. Jestem przeciwnikiem tego, żeby robić prezenty naszym oponentom, to jest nierozsądne. Suwerenna Polska jest lojalnym koalicjantem. Sens koalicji polega na tym, że pojawiają się różne spojrzenia na określone sprawy. Nie jest tajemnicą, że opozycja zerka w naszym kierunku i ma nadzieję, że może jednak się pokłócimy. Nie, niech na to nie liczą” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Tadeusz Cymański, poseł Suwerennej Polski.

wPolityce.pl: Po co zmienili Państwo nazwę swojej partii i czemu miała służyć wczorajsza konwencja?

Tadeusz Cymański: Przesunęliśmy główny nurt zainteresowania na zagadnienia europejskie, a nie na zagadnienia socjalne, społeczne, solidarnościowe, co jest znakiem firmowym całej Zjednoczonej Prawicy. Przed wyborami intencją zarządu było to, by nasza nazwa oddawała źrenicę, sedno, główny nurt – czymś takim jest suwerenność, a nie solidarność. To zresztą się nie kłóci, tylko uzupełnia. Mam nadzieję, że to stanie się naszym atutem.

Jak dawno zrodził się pomysł, by dokonać zmiany szyldu?

Ten pomysł pojawiał się od dłuższego czasu, pierwszy raz chyba już w ubiegłym roku. Zresztą już przy zakładaniu partii były różne pomysły na nazwę. W końcu sytuacja dojrzała do tego, że przeprowadzono zmianę.

Czy to nie jest jakaś forma konfrontacyjnego kursu z PiS-em? Ryszard Terlecki na Twitterze napisał, że jak zmieniają Państwo nazwę partii to nie znaczy jeszcze, że to właśnie Państwo będą bronić suwerenności Polski, a wolność i rozwój zapewnia tylko PiS.

Nie przejmuję się tymi uwagami, proponuję też kolegom, by podchodzić do tego z pewnym dystansem – bardzo lubię pana marszałka. Ten wpis był taki uszczypliwy, marszałek Terlecki od czasu do czasu nas uracza tego typu komentarzami. Może marszałka ukuło to, że partia która nie jest hegemonem i nie rozdaje kart – my swoje miejsce znamy – jest w takim trendzie rozwijania się, ale nadal dysproporcja między nami a PiS-em jest ogromna. To paradoksalnie jest taki probierz, że jednak więcej nas łączy niż dzieli. Takie testy musimy zdawać codziennie.

Mówi pan, że Suwerenna Polska zna swoje miejsce, czy to znaczy, że chcą Państwo wystartować w wyborach razem z PiS-em?

Każda partia musi być przygotowana do indywidualnego wymarszu, bo inaczej nie jest warta zawiązywania z nią koalicji. Koalicjant, który nie jest w stanie wystawić swoich list, zebrać podpisów, to marny koalicjant. Chcemy wspólnego startu z PiS-em, bo przecież każdy z nas myśli. Nie możemy brać przykładu z opozycji, która stała się tzw. zjednoczoną opozycją. Kiedyś żartowali z nas, a dziś wpadli we własne sidła. Wyborcy PO mają gorzkie momenty, są pełni zgryzoty. To ich problem, a u nas jest różnica zdań w sprawach europejskich, ale to się zdarza w koalicji. Mam nadzieję, że to nie będzie powodem jakiegoś rozłamu, bo to byłby fatalny scenariusz i tego nie ukrywam. Poza tym musimy pamiętać o tym, że jest system d’Hondta. Natomiast musimy być przygotowani na sytuację, gdyby nie doszło do porozumienia. To jest jednak plan B, rezerwowy, który mam nadzieję, że nie zostanie zrealizowany. Jestem przeciwnikiem tego, żeby robić prezenty naszym oponentom, to jest nierozsądne. Suwerenna Polska jest lojalnym koalicjantem. Sens koalicji polega na tym, że pojawiają się różne spojrzenia na określone sprawy. Nie jest tajemnicą, że opozycja zerka w naszym kierunku i ma nadzieję, że może jednak się pokłócimy. Nie, niech na to nie liczą. Decyzje ws. startu zapadną w bardzo określonych gremiach. Rozum ma to do siebie, że jest narzędziem chłodnym, logicznym, matematycznym. Natomiast emocje, sympatie i wszystko co się z tym łączy… w życiu i polityce różnie bywa, nie można niczego gwarantować. Myślę, że większość moich kolegów ma świadomość, że wspólny start z PiS-em jest optymalnym rozwiązaniem, ale żeby podkreślić swoje znaczenie i siłę musimy być przygotowani na inny scenariusz. Będę jednak bardzo rozczarowany, jeżeli nie będzie wspólnego startu. Paradoksalnie nasza mobilizacja jest w interesie Zjednoczonej Prawicy. Opozycja nam tego zazdrości, bo my pokazujemy, że mamy nie tylko wierny, ale i stabilny elektorat, a do tego jesteśmy zmobilizowani.

Dlaczego nie zaprosili Państwo polityków PiS, w tym prezesa Jarosława Kaczyńskiego na swoją konwencję?

Nie wiem, dlaczego tak było, natomiast nikt nie jest taki małostkowy, jesteśmy związani na co dzień, nasi liderzy się spotykają. To nie położy się cieniem na naszych relacjach. Nie jesteśmy na kolizyjnym, a tym bardziej na wojennym kursie z PiS-em.

Rozmawiał Adam Stankiewicz

CZYTAJ TAKŻE:

— TYLKO U NAS. Brudziński o wystawie w PE: „Kolejny przejaw lewackiego szaleństwa”. Jak wiceprezes PiS komentuje rebranding koalicjanta?

— Bochenek: Prezes PiS nie był zaproszony na konwencję SP. Trochę nad tym ubolewamy, dobrą praktyką było, aby się wzajemnie zapraszać

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułУкраїна скоро зможе завдати вирішальних ударів по росіянах – екс-глава Генштабу Британії
Następny artykułLegendarny bramkarz wziął się za politykę. Wystartował w wyborach. Wynik mówi wszystko