W nocy z poniedziałku na wtorek 3 stycznia w miejscowości Dawidy Bankowe rozbił się radiowóz, którym jechało dwóch policjantów i dwie dziewczyny w wieku 17 i 19 lat. – Policjanci zostali wezwani do interwencji dotyczącej wypalania kabli. Nie potwierdzili wypalania, ale na miejscu było ognisko. Funkcjonariusze odjechali z miejsca zdarzenia. Wracając z interwencji, policjant stracił panowanie nad radiowozem i uderzył w drzewo. Na miejscu policjanci zostali przebadani przez pogotowie ratunkowe. Byli trzeźwi – poinformowała kom. Karolina Kańka, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie.
Jak dodała, trwają czynności wyjaśniające, z jakich przyczyn osoby postronne znajdowały się w radiowozie. Obaj policjanci przebywają obecnie na zwolnieniach lekarskich.
Nastolatki w rozbitym radiowozie. „Chwyciła naszą drugą koleżankę za rękę, żeby wsiadła razem z nią”
Redakcja Onetu podjęła próbę ustalenia, co działo się przed wypadkiem. Jak wynika z ustaleń dziennikarzy, 17 i 19-latka nie przebywały tego dnia same. Wcześniej, w towarzystwie innych pięciu osób wybrały się dwoma samochodami na przejażdżkę po okolicy. Onet rozmawiał z ich znajomymi. – Kiedy zauważyliśmy pożar, podjechaliśmy tam i próbowaliśmy ugasić go naszymi gaśnicami samochodowymi. Kiedy to się jednak nie udało, a ogień coraz bardziej się rozprzestrzeniał, zagrażając także pobliskim drzewom i krzewom, wezwaliśmy strażaków. Ci szybko ugasili ogień. Tuż za nimi na miejsce przyjechał też patrol policji — przekazali rozmówcy Onetu.
Z relacji anonimowego źródła wynika, że policjanci spisywali młodych ludzi – ale nie wszystkich, a kiedy odjechali strażacy, mieli „rzucać jakieś dwuznaczne żarty”, zwłaszcza w stronę jednej z dziewczyn. – Te ich teksty miały taki podtekst erotyczny, jakby sobie flirtowali. Oprócz tego niby-żartu, że „mogą włączyć zaraz inne koguty”, był też jakiś tekst o… trójkącie. Niby chodziło o trójkąt odblaskowy w samochodzie, ale było to powiedziane w sposób dwuznaczny, z takim uśmieszkiem. Było też coś o „przeszukaniu osobistym” tej naszej koleżanki, którą sobie upatrzyli. Zwłaszcza starszy z nich tak sobie „żartował”, ten młodszy nie odzywał się, tylko się śmiał – relacjonowała rozmówczyni Onetu.
Policjanci mieli później wsiąść do radiowozu, a w pewnej chwili jeden z nich rzekomo otworzył szybę i po imieniu zwrócił się do jednej z dziewczyn. — Ten starszy krzyknął „M…, wsiadaj!”. Nie powiedział po co. Ale na pewno nie było tak, że z jej strony padła „prośba wejścia do radiowozu” — jak się wyraził rzecznik policji. W każdym razie funkcjonariusz krzyknął, żeby wsiadła, więc nasza koleżanka to zrobiła. Obawiając się jednak zostać z policjantami sam na sam, zwłaszcza w kontekście tych wcześniejszych niewybrednych żartów, chwyciła naszą drugą koleżankę za rękę, żeby wsiadła razem z nią — opisali rozmówcy Onetu.
Czytaj też:
39-latka nie daje znaku życia od kilku dni. Jej mąż trafił do aresztuCzytaj też:
Śmierć 25-latka w Rzeszowie. Prokuratura podejrzewa zabójstwo
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS