Brazylijczycy są skrajnie podzieleni. Emocje sięgają zenitu. A też kandydaci są całkowicie różni. Bolsonaro używa też takich haseł przemocowych. Może to skończyć się bardzo poważnym kryzysem. Choć mam nadzieję, że demokracja w Brazylii ostatecznie nie zostanie zepsuta, także dlatego, że Brazylia to jedna z największych demokracji na świecie – mówi Salonowi 24 dr Joanna Gocłowska-Bolek, latynoamerykanistka z Ośrodka Analiz Politologicznych i Studiów nad Bezpieczeństwem Uniwersytetu Warszawskiego.
Pierwszą turę wyborów w Brazylii wygrał były prezydent Luiz Inácio Lula da Silva. Ostateczne zwycięstwo rozstrzygnie się między nim a urzędującym prezydentem, Jairem Bolsonaro. Czy wygrana byłej głowy państwa świadczy o diametralnej zmianie nastrojów w Brazylii?
Dr Joanna Gocłowska-Bolek: Wynik pierwszej tury jest zaskoczeniem o tyle, że spodziewane było zdecydowanie bardziej wyraźne zwycięstwo byłego prezydenta, Luiza Inácio Luli da Silvy nad Jairem Bolsonaro. Wcześniej sondaże wskazywały, że Lula da Silva wygra zdecydowanie, a nawet dawały byłej głowie państwa ponad 50 proc., a więc wygraną w pierwszej turze. W samym głosowaniu okazało się jednak, że Bolsonaro otrzymał znacznie więcej głosów niż przewidywano. Ponadto, różnica między kandydatami nie jest wcale tak duża, wynosi zaledwie około 5 proc. To wskazuje po pierwsze na to, że Brazylijczycy są bardzo podzieleni. W dodatku rozkładają swoje sympatie na ugrupowania skrajne – bo kandydaci są diametralnie różni. Po drugie – widzimy, że w Brazylii polityczne centrum praktycznie nie istnieje. Kandydatów było wielu, a tylko dwaj liczący się. Kandydatka z trzeciego miejsca uzyskała poniżej 5 proc. poparcia. I jeszcze jedna refleksja – sondaże okazały się jednak mało wiarygodne. Nie oddały rzeczywistości.
Przeczytaj też:
Samorządowcy w końcu nie wytrzymali. Jedna kwestia przelała czarę goryczy
Czy jednak można dziś stwierdzić, że Lula po zwycięstwie w pierwszej turze jest faworytem, czy też wszystko może się jeszcze zdarzyć?
To, jak przebiegnie kampania przed II turą oraz to, jaki będzie wynik głosowania, jest wielką zagadką. Wskazania są nadal na Lulę da Silvę, on ma wciąż przewagę w sondażach. Ważne jest, jak zachowają się wyborcy dwóch kandydatów, którzy zajęli kolejne miejsca – trzecie i czwarte. Pani senator Simone Tebet z brazylijskiego Ruchu Demokratycznego, która uzyskała 4,2 proc. poparcia, opowiedziała się za tym, by przekazać swoje głosy Luli. Kolejne miejsce zajął Ciro Gomez z Demokratycznej Partii Pracy, który uzyskał 3 proc. poparcia. Centrolewicowy kandydat także wskazał na Lulę, ale tu niewiadomą jest, jak zachowają się jego wyborcy. Przejęcie głosów tych kandydatów już dawałoby Luli zwycięstwo. Jednak wszystko wskazuje na to, że walka będzie bardzo ostra i będzie się toczyć do końca. Bo obaj kandydaci mają szansę na wygraną.
Szanse są wyrównane, jak Pani wspomniała, nie ma centrum i walka będzie zacięta. Czy w przypadku, gdy wynik będzie bliski remisu, ale nieznacznie wygra Lula – Bolsonaro odda bez problemu władzę, czy dojdzie do starć takich jak w Stanach Zjednoczonych po porażce Trumpa, albo jeszcze ostrzejszych?
Jair Bolsonaro od wielu miesięcy przygotowuje opinię publiczną na to, że w razie, gdyby rezultat okazał się niekorzystny dla obecnego prezydenta, można oczekiwać kontestowania wyniku wyborów. W swych wystąpieniach prezydent Bolsonaro bardzo mocno krytykuje system liczenia głosów (w Brazylii głosowanie odbywa się elektronicznie). Twierdzi, że Najwyższy Trybunał Wyborczy jest przeciwko niemu, a sondaże są preparowane, by pokazywać jego gorsze wyniki. Wszystko odbywa się przy wyraźnym podziale społeczeństwa. A poziom wzburzenia jest bardzo wysoki. Emocje są bardzo silne. Dlatego można obawiać się, że w razie wygranej Luli, zwolennicy Bolsonaro wyjdą na ulice. Szczególnie, gdy różnica poparcia będzie bardzo niewielka. Jak to się skończy – trudno wyrokować, ale niestety może dojść do zamieszek.
Podziały, także ostre, są w wielu krajach. Są jednak takie, że ludzie pokłócą się nawet przy stole, pokrzyczą na demonstracji, a koniec końców rozchodzi się to po kościach i przesileniem są po prostu kolejne wybory. Są państwa, gdzie ostre spory prowadzą do rewolucji. Pani mówi o możliwych zamieszkach. Czy ostre konflikty po wyborach mogą w Brazylii doprowadzić do jakichś tragicznych zdarzeń oraz do destabilizacji ważnego bardzo państwa dla Ameryki Południowej?
Ocenia się, że Jair Bolsonaro psuł instytucje. Przez całą kadencję walczył z Sądem Najwyższym. Jest też oskarżany o korupcję. Jeśli przegra, może być tak, że procesy przeciw niemu zostaną odblokowane i po prostu trafi do więzienia. Zatem obecny prezydent ma bardzo dużo do przegrania. Będzie robił wiele, by zachować stanowisko. Siłą rzeczy będzie podsycał nastroje. A trafia to na podatny grunt, gdyż Brazylijczycy są skrajnie podzieleni. Emocje sięgają zenitu. A też kandydaci są całkowicie różni. Bolsonaro używa też takich haseł przemocowych. Może to skończyć się bardzo poważnym kryzysem. Choć mam nadzieję, że demokracja w Brazylii ostatecznie nie zostanie zepsuta, także dlatego, że Brazylia to jedna z największych demokracji na świecie.
Na czym polega ten podział w społeczeństwie brazylijskim, skąd bierze się fenomen Luli, skąd Bolsonaro?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS