A A+ A++

Współczesne dzieci żyją w świecie wielu skrajności. Z jednej strony ich rodzice i opiekunowie doskonale wiedzą, jak powinna wyglądać zrównoważona, odżywcza, zdrowa dieta najmłodszych, i stosują te zasady. Z drugiej jednak strony powszechna dostępność tanich słodyczy, przekąsek i słodzonych napojów sprawia, że od wczesnych lat życia dzieci są narażone na uzależnienie od takiej żywności (udowodniono to naukowo). Oczywiście śmieciowe jedzenie jest też po prostu niezdrowe. A z jeszcze innej strony sami ulegamy modom żywieniowym, które niewłaściwie stosowane mogą szkodzić. Jak więc mądrze karmić własne dzieci?

Naśladownicy i niejadki

Może to truizm, ale jeśli chcemy, by nasze dzieci zdrowo jadły, dajmy im dobry przykład. – Gdy mama nie je warzyw, maluch także nie weźmie ich do ust. Dzieci akceptują to, co znają – mówi Kamila Lipowicz, dietetyk, specjalizująca się w pracy z małymi pacjentami. Poza tym ważne jest rozsądne podejście do ich apetytu. W naturalny sposób przechodzą one okresy spadku łaknienia, co wiąże się z ich rozwojem. Tak jest np. u wielu dwulatków, które nawet przez kilka miesięcy jedzą mniej. Organizm sam upomni się w stosownym momencie o dawkę energii. Bywa też tak, że niejedzenie jest symptomem infekcji wirusowej – organizm dziecka się wycisza, by wyzdrowieć, korzysta ze swoich zasobów. Oczywiście wykluczamy łatwy dostęp do słodyczy, które dla większości maluchów są pokusą nie do odparcia i mogą oszukiwać prawidłowy apetyt.

– Niejedzenie może też w przypadku dzieci oznaczać okresowe problemy z trawieniem. Dochodzi do niedoboru któregoś z enzymów, co obniża łaknienie. W takich sytuacjach zalecam ziołowe napary do picia oraz podanie naturalnych enzymów ułatwiających trawienie – mówi dietetyk. To wyciągi z owocu papai czy ananasa lub nawet sam ananas dodany do potrawy, szczególnie mięsnej, gdyż owoc pomaga strawić białka mięsa. Gdy jednak martwi nas przeciągający się stan braku apetytu lub apetyt tylko na wybrane produkty, warto zasięgnąć rady dietetyka, który pomoże ustalić przyczynę problemów. Zawsze też wszelkie wątpliwości dobrze jest skonsultować z pediatrą, szczególnie spadek wagi. – Zdarza się też, że brak łaknienia wiąże się z obecnością pasożytów w jelicie, co da się stwierdzić dzięki badaniom oraz skutecznie wyleczyć – dodaje ekspertka. Jeśli zastanawiamy się, jaka dieta dziecku naprawdę służy, także w przypadku problemów z trawieniem, dobrym rozwiązaniem jest obserwowanie, które potrawy lubi i jak się czuje po zjedzeniu konkretnych produktów. Notujmy, czy po zjedzeniu danej potrawy malec ma potem duży apetyt, silne pragnienie, robi się senny, a może boli go brzuszek, ma gazy. Ważne jest sprawdzanie wyglądu tego, co dziecko zostawia w toalecie. – Gdy w kupce widzimy niestrawione resztki, to znak, że dziecko tego czegoś nie trawi w pełni – wyjaśnia Kamila Lipowicz.

Czytaj więcej: Są tu słoniki, grubaski, oponki. Jak wyglądają obozy odchudzające dla dzieci?

Pułapki mody

Trendy żywieniowe i mody zmieniają się nieustannie. Coraz więcej osób wyklucza ze swojej diety gluten, nabiał czy mięso. Z domowej spiżarni znikają słodycze, królują kasze i rośliny strączkowe. Oczywiście ograniczenie przetworzonych tłuszczów i niezdrowych przekąsek jest bardzo mądrym posunięciem, ale stanowczo należy uważać z wprowadzaniem restrykcyjnej diety u swoich dzieci. One mają mniej dojrzały układ pokarmowy i inne potrzeby odżywcze. – Dobrym pomysłem jest na pewno ograniczenie w diecie dziecka produktów z pszenicy i słodkich produktów mlecznych, bo są wytwarzane przemysłowo, mocno przetworzone – towarzyszy im cukier oraz syntetyczne polepszacze smaku i zapachu. Jednak już pieczywo z mąki orkiszowej czy nabiał ukwaszony, np. kefir, to pełnowartościowe produkty – wyjaśnia dietetyk.

Nie należy wprowadzać wielu restrykcji w diecie dziecka bez konsultacji ze specjalistą. Zdarza się, że rodzice zamieniają w domowej kuchni mięso na rzecz roślin strączkowych – z troski o odpowiednią ilość białka w diecie dziecka. – Rośliny strączkowe zawierają lektyny, substancje podrażniające jelita – dodaje. W efekcie malec ma nieustanne wzdęcia i gazy, nie czuje się z tym komfortowo, bo w jego jelitach panuje nadmierna fermentacja, spowodowana rozrostem złej flory bakteryjnej. Taka sytuacja może doprowadzić do przewlekłego stanu zapalnego jelit i złego wchłaniania substancji odżywczych. Najważniejsze jednak jest przestrzeganie sezonowości w wyborze potraw – także dla dzieci. Zimą lepiej wykluczyć z diety wychładzające potrawy, czyli zimny nabiał, ograniczyć surowe warzywa i owoce, a zastąpić je potrawami rozgrzewającymi. – Nasza tradycyjna polska kuchnia (dobrze zbilansowana pod względem ilości i jakości tłuszczów – źródła wielu witamin) jest wzorcowa, jeśli chodzi o działanie rozgrzewające: bogata w potrawy duszone, np. gulasz, kasze, warzywa na ciepło, np. buraczki czy purée ziemniaczane, oraz oczywiście gęste zupy – dzieci zwykle instynktownie zimą chętnie jedzą takie potrawy – mówi Kamila Lipowicz.

Zobacz: Czym nas karmią celebryci? I czy warto ufać ich dietetycznym pomysłom?

Błędy żywieniowe

A jak sprawa diety dziecka wygląda z punktu widzenia lekarza? Czy małe, ale częste odstępstwa od diety, uleganie prośbom malca o słodkości lub słone przekąski mogą doprowadzić do poważnych kłopotów? – Najważniejsze jest zwracanie uwagi na jakość produktów. Najlepsza dieta nie pomoże, jeśli artykuły będą niskiej jakości. Zwracajmy więc uwagę na tzw. chemię spożywczą, czyli bardzo przetworzone produkty, sprawdzajmy etykiety, czytajmy skład. Oczywiście, ograniczajmy dziecku dostęp do śmieciowych przekąsek, ale z głową – radzi pediatra Małgorzata Drabek, która w swojej praktyce korzysta dodatkowo z terapii naturalnych, takich jak homeopatia i zioła. Powszechnym błędem jest nie tylko pozwalanie dzieciom na jedzenie takich produktów (które zawierają wiele sztucznych dodatków i utrwalaczy), ale też przeciwnie – całkowite ich zakazywanie. – Jak wiemy, wszystko, co zakazane, jest najbardziej kuszące i atrakcyjne. Warto od czasu do czasu pozwolić dziecku na coś, na co ma ochotę, by zapobiec sytuacji, w której zacznie nadużywać zakazanych przekąsek, gdy już będzie mogło samo je sobie zapewnić – ostrzega lek. med. Małgorzata Drabek. W praktyce homeopatycznej każdego pacjenta traktuje się w sposób indywidualny, dlatego brane są pod uwagę wszystkie aspekty jego zdrowia, w tym również dieta. Ten element diagnozy pozwala poznać cechy osobnicze i lepiej dobrać odpowiednią terapię. Dlatego w homeopatii zwraca się szczególną uwagę na to, na co dziecko ma największą ochotę, a czego nie znosi. Smak na słone chipsy, kwaśne żelki, ale też brak ochoty na słodycze czy wreszcie apetyt na rzeczy niejadalne, jak np. kreda czy ziemia, mówią wiele o tym, jakie niedobory może mieć dziecko, co należy w jego diecie zmodyfikować.

Pediatrzy podkreślają, że bardzo ważne jest też niezmuszanie dzieci do jedzenia czegoś, na co nie mają ochoty, bo one instynktownie wiedzą, co im służy. – Leczyłam kiedyś pewnego chłopca, który był bardzo chorowity. Nieustannie miał katar, wciąż łapał kolejne infekcje. Po przeanalizowaniu jego diety doszłam do wniosku, że mama niepotrzebnie podawała mu duże ilości nabiału, wierząc, że jest niezbędny, choć chłopiec nabiału nie lubił. Zaleciłam odstawienie produktów mlecznych i infekcje niemal w zaczarowany sposób ustąpiły, choć ten pacjent nie miał alergii na mleko. Wiadomo natomiast, że ma ono działanie silnie zaśluzowujące i zakwaszające, co sprzyja zachorowaniom w sezonie zimowym – dodaje lekarka.

Warto pamiętać, że jednym z pierwszych kroków, jakie powinniśmy podjąć, gdy nasze dziecko często choruje, jest właśnie analiza jego diety. Mówią o tym wszystkie rodzaje medycyny, od akademickiej po holistyczne systemy medycyny chińskiej, ajurwedyjskiej, homeopatycznej. Przy czym to wcale nie oznacza, że na zawsze żegnamy wszystko to, co dziecko do tej pory jadało (co może stanowić duże wyzwanie). – W swojej praktyce zwykle zalecam odstawienie pszenicy, nabiału i cukru na jakiś czas, by pozwolić organizmowi wyciszyć niekorzystne procesy zapalne, alergiczne i uszczelnić jelita – mówi lek. med. Drabek. Jednocześnie wspiera tych rodziców, którzy zdecydowali się na rodzinny wegetarianizm i boją się przyznać lekarzowi POZ, że ich dziecko nie jada mięsa. – Wciąż pokutuje dawny pogląd, że mały człowiek do wzrostu potrzebuje codziennej porcji mięsa. Dzisiejsze badania oraz praktyka lekarska temu przeczą. Ważne jest tylko mądre ustalenie diety dziecka, najlepiej ze specjalistą, by niczego w niej nie zabrakło – wyjaśnia. A zatem zdrowy rozsądek, umiar, ale i pewna wyrozumiałość to klucze do dobrego żywienia naszego dziecka.

Czytaj także: Zestresowani i przemęczeni często jemy byle co. A zła dieta jeszcze pogłębia nasze problemy

Konsultacja:

Małgorzata Drabek – lekarz medycyny ze specjalizacją z pediatrii i rehabilitacji medycznej. Od wielu lat stosuje w swej praktyce leki homeopatyczne. Uczestnik konferencji krajowych i zagranicznych z zakresu homeopatii. Członek i wykładowca PTHK oraz CEDH

Kamila Lipowicz – dietetyk kliniczna, komponuje odpowiednie plany dietetyczne w chorobach autoimmunologicznych, cukrzycy, otyłości czy nietolerancjach pokarmowych. Najchętniej pracuje z małymi pacjentami. Specjalizuje się w tematyce związanej z jelitami i pasożytami

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułChudniesz ale kilogramy za jakiś czas wracają? Musisz zmienić dietę. Podpowiadamy, jak
Następny artykułPolicja Kędzierzyn Koźle: Kolejne kroki w walce z koronawirusem