A A+ A++

W poniedziałek Urząd Wojewódzkiego Mazowieckiego Konserwatora Zabytków zamieścił na Facebooku informację o nałożeniu na właściciela kamienicy kolejnej maksymalnej grzywny w wysokości 50 tys. zł. „Jej celem jest przymuszenie właściciela do zabezpieczenia budynku ze względu na zagrożenie zniszczeniem tego zabytku. To już kolejna grzywna w celu przymuszenia do wykonania prac zabezpieczających i najwyższa przewidziana prawem w tej sytuacji. Jeśli w dalszym ciągu obowiązek nie zostanie wykonany, Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków będzie zmuszony do dalszego kontynuowania postępowania egzekucyjnego m.in. wymierzenia kolejnych grzywien” – zapowiedział urząd konserwatorski.

Chodzi o kamienicę Abrama Włodawera, najstarszą zachowaną czynszówkę w dzielnicy Wola. Wzniesiono ją w latach 1877–78 po północnej stronie ulicy Łuckiej, pomiędzy ulicami Żelazną a Wronią. Od 1992 r. jej część frontowa wpisana jest do rejestru zabytków, co oznacza ścisłą ochronę i wyklucza rozbiórkę. W 2012 r. kamienica została sprywatyzowana. Obecnie należy do spółki J.M. Inwest. Jest niezamieszkana i zdewastowana, kilka razy była podpalana. Mimo otrzymywanych od dawna nakazów konserwatorskich spółka nie zabezpiecza budynku. 

Nakazy konserwatora

Pierwszy nakaz zabezpieczenia kamienicy Abrama Włodawera wydał w grudniu 2010 r. stołeczny konserwator zabytków. Wtedy budynek był jeszcze w gestii Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami w Dzielnicy Wola. W maju 2015 r. stołeczny konserwator nakazał już prywatnym właścicielom, spadkobiercom dawnych właścicieli, przeprowadzenie robót budowlanych i konserwatorskich ze względu na zagrożenie zabytku zniszczeniem. Swojej decyzji nadał rygor natychmiastowej wykonalności. Ponieważ właściciele się do niej nie zastosowali, stołeczny konserwator w listopadzie 2016 r. wszczął postępowanie egzekucyjne. Miesiąc później nieruchomość została sprzedana i przeszła w nowe ręce.

W listopadzie 2017 r. kompetencje konserwatora stołecznego przejął konserwator wojewódzki. Wszczęte rok wcześniej postępowanie egzekucyjne zostało przerwane. W kwietniu 2020 r. za zgodą powiatowego nadzoru budowlanego spółka J.M. Inwest rozebrała oficynę kamienicy Włodawera, która nie była w rejestrze, a jedynie w gminnej ewidencji zabytków. Na wojewódzkiego konserwatora zabytków prof. Jakuba Lewickiego posypały się gromy ze strony społeczników. Tomasz Markiewicz z Zespołu Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy „ZOK” napisał, że dziwi go zachowanie konserwatora, „który dopuścił do rozbiórki oficyny przy Łuckiej 8a i który od ponad 3 lat nie robi nic, aby wyegzekwować od właścicieli zabezpieczenie kamienicy Łucka 8 i doprowadzenie do jej remontu albo do wyciągnięcia wobec właścicieli nie dbających o zabytek konsekwencji przewidzianych obowiązującym prawem. Dla nas jest to tym bardziej smutne , że walczymy o uratowanie tego wyjątkowego dla historycznej Woli zabytku do 28 lat!”.

Sprawa kamienicy w sądzie

We wtorek skontaktowaliśmy się telefonicznie z J.M. Inwest. Mężczyzna przedstawiający się jako pełnomocnik spółki – nie podał nazwiska – poinformował nas, że firma zaskarżyła nałożoną przez wojewódzkiego konserwatora grzywnę, drugą już z kolei, do Ministerstwa Kultury.

J.M. Inwest chce też doprowadzić do wykreślenia kamienicy Włodawera z rejestru zabytków, żeby móc ją rozebrać. Jak stwierdził pełnomocnik spółki, budynek ten jest wyeksploatowany, poza tym „nie ma żadnej wartości artystycznej, historycznej, ani naukowej”. Innego zdania jest Ministerstwo Kultury, które odmówiło wykreślenia kamienicy z rejestru. Spółka odwołała się od decyzji resortu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Obecnie postępowanie w tej sprawie toczy się w Naczelnym Sądzie Administracyjnym.

Z kolei Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli nakazał prokuraturze ponowne zbadanie, czy właściciel kamienicy, pozostawiając ją w takim stanie, stwarza zagrożenie dla pieszych, zaparkowanych lub poruszających się pojazdów bądź budynków znajdujących się w pobliżu. Poprzednie postępowanie śledczy umorzyli w końcu 2020 r., stwierdzając, że wejście do domu jest ogrodzone i zamknięte na klucz, a powołany do oceny zagrożenia biegły napisał, że „ewentualne zawalenie się budynku nie zagrozi życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach”. Urzędnicy miasta i Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego zaskarżyli tę decyzję, a sąd przyznał im rację. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzetarg – ul. Graniczna, obr.4
Następny artykułII przetarg – ul. Jesienna Obr.01