To były dwie zupełnie różne połowy na stadionie przy Olimpijskiej. Najpierw fatalna gra stilonowców, festiwal chamstwa, przerwa w meczu przez zadymioną płytę oraz chuligańskie burdy. W drugiej części gorzowscy piłkarze zdążyli przedrzeć się z piekła do nieba. Agencja Inwestycyjna Stilon Gorzów – Odra Wodzisław Śląski 4:3.
W najczarniejszych snach nie przewidywaliśmy, że zespół Stilonu tak fatalnie będzie wyglądał przez 45 minut w domowym meczu z aktualnie najsłabszą ekipą „gorzowskiej” grupy trzeciej ligi. Ciągle nie wyleczył kontuzji kostki podstawowy bramkarz Bartosz Przybysz, znów musiał bronić Bartosz Szymoniak z rocznika 2005. To zdecydowanie nie przez niego przeżyliśmy naprawdę koszmarną połowę.
Właściwie pierwsza akcja gości i gol, po wrzutce z rzutu wolnego. My nie odpowiadamy właściwie niczym, zupełnie nie potrafimy przedostać się w okolice pola karnego Odry. A rywale znów mieli świetną okazję, Brazylijczyk Elorhan trafił w słupek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS