Joker – zwiastun:
Absolutnie zachwycająca geneza największego złoczyńcy Gotham przypomina zabieg na otwartym mózgu obłąkanego samotnika, którego Todd Phillips operuje bez znieczulenia. Zgłębianie zdeformowanego bolesną egzystencją umysłu na przemian fascynuje i przeraża. I o taki emocjonalny dysonans chodzi w rasowym thrillerze psychologicznym, jakim “Joker” z całą pewnością jest. Wciąż dudniący w uszach po seansie demoniczny śmiech będzie nam o tym przypominał jeszcze bardzo długo.
Co się stanie, gdy rozpustne Las Vegas zastąpisz anarchistycznym Gotham City? Jeśli nazywasz się Todd Phillips (“Kac Vegas”) i właśnie nakręciłeś “Jokera”, owa zmiana klimatu równoznaczna będzie ze stworzeniem najlepszego filmu w dotychczasowej karierze. Opowieść o psychopatycznym błaźnie wymyka się gatunkowym standardom i rozwija się z dala od komercyjnej rozrywki, co świadczy nie tylko o sprawności warsztatowej reżysera, lecz również o ogromnej odwadze artystycznej.
Kameralny, otrzepany z hollywoodzkiego brokatu, niezwykle surowy obraz nie jest na pewno tak przystępny jak choćby nolanowski “Mroczny rycerz”. Psychologiczny thriller ze sprawnie nakreślonymi na dalszym planie społecznymi nierównościami, emocjonalnym wykluczeniem, polityczną demagogią i w końcu szaleńczą zbrodnią potrafi jednak zaspokoić nawet najbardziej wytrawne filmowe gusta. A w uzależnionej od komiksowych ekranizacji “Fabryce Snów” tak śmiałe przedsięwzięcia zdarzają się niezwykle rzadko. “Joker” to film z pogranicza kina artystycznego.
Sprawdź gdzie grają film Joker
Brylujący sarkastycznym dowcipem, przebojowy i uwikłany w kaskaderskie pojedynki z Batmanem Heath Ledger to filmowy posąg, którego Todd Phillips nie zamierzał ani odkurzyć, ani nadkruszyć. “Joker” nie ma więc wiele wspólnego z widowiskowym kinem akcji, w którym każdą sekwencję można byłoby kwitować owacją. Historia Arthura Flecka, choć ocieka krwią, na pewnym etapie charakteryzuje się brutalnością i nie stroni od czarnego humoru, jest dla odmiany bardzo intymnym portretem życiowego wykolejeńca popadającego w skrajny obłęd.
Im więcej warstw makijażu tytułowy bohater nakłada na twarz, tym – paradoksalnie – coraz bardziej obnaża przed widzem zdeformowaną traumami psychikę. A towarzyszą temu ambiwalentne emocje. Od współczucia, które okazujemy udręczonemu biedą i społecznym wykluczeniem pracownikowi agencji klaunów, który samotnie opiekuje się schorowaną matką i marzy o karierze komika. W dodatku podupada na zdrowiu, nie może znaleźć odpowiedniej pomocy i poradzić sobie ze schorzeniem na tle nerwowym, które ujawnia się poprzez gwałtowny śmiech (świetny zabieg fabularny). Po przerażenie i niepokój będące efektem drastycznych zbrodni dokonywanych przez Arthura. “Joker” bezlitośnie wwierca się w naszą strefę komfortu, siejąc emocjonalne spustoszenie, ale dostarczając zarazem niesamowitych filmowych wrażeń.
Fascynacja czarnym charakterem osiąga w przypadku dzieła Phillipsa maksymalny pułap, a rozchwiana natura Jokera chyba w żadnym z dotychczasowych filmów nie została tak kompleksowo zilustrowana. Główna w tym zasługa reżysera, który absolutnie niespiesznym tempem nakreśla cenny kontekst filmowych zdarzeń. Widzimy więc zszarzałe, zanurzone w smogu, zabrudzone Gotham (kapitalnie sfotografowane) końcówki lat 70., w którym bieda wylewa się wręcz na ulice, a frustracja ubogich uderza w pychę bogaczy. Polityczno-ekonomiczny aspekt staje się kluczowy szczególnie w drugiej połowie filmu, gdy w anarchistycznym społeczeństwie samozwańczy Joker okaże się społecznym mścicielem i buntownikiem. Alienacja jednostki nakręci terror tłumu.
Tłumy tymczasem porywa fenomenalny Joaquin Phoenix, bez którego tak bezkompromisowa, odważna i zatrważająco szczera interpretacja Jokera nie miałaby szans powodzenia. Heath Ledger fascynował, czarował, wykreował złoczyńcę, który przyciągał jak magnes. Phoenix jest tak przerażająco prawdziwy na ekranie, że niewielu widzów gotowych byłoby na bezpośrednią konfrontację nawet nie tyle z odgrywaną przez niego postacią, co z samym aktorem! Sposób poruszania się, gestykulacja, mimika i ten diaboliczny śmiech – z tych wszystkich elementów Phoenix skompletował kreację doskonałą.
Plastyczne umiejętności odtwórcy głównej roli zadziwiają, lecz o wiele bardziej istotne jest to, jak prostymi środkami ekspresji Joaquin Phoenix potrafi grać na emocjach widza i oszukać naszą percepcję. W wielu scenach rozpacz, obłęd i gniew Jokera są tak wymieszane, że właściwie nie wiadomo, jak na to zareagować. Skonfundowany widz przez chwilę może więc doskonale poczuć niewyobrażalny emocjonalny bałagan, który skrywa w sobie wątły uliczny klaun. Tak blisko z Jokerem jeszcze nie siedzieliśmy przy jednym stole.
Skoncentrowana na głównej postaci kamera (mnóstwo bardzo sugestywnych zbliżeń) pozostawia już niewiele przestrzeni pozostałym aktorom. Drugi plan na czele z Robertem De Niro jest więc ledwie zarysowany. Drobny minus można także postawić w rubryce “metraż filmu”. Szczególnie w środkowej części “Joker” łapie niewielkie dłużyzny, choć nie wytraca dość specyficznego tempa. Wybuchowy finał przykrywa na szczęście drobne fabularne mielizny. Teoretycznie “puste” sceny wypełnia ponadto kapitalna muzyka Hildur Guonadottir. Islandka choćby w przebojowym “Czarnobylu” już udowodniła, że fantastycznie potrafi budować klimat opowieści, a jej umiejętności zachwycają niemal w równym stopniu co popisy Phoenixa.
“Joker” nie dostarcza spektakularnych eksplozji, dramatycznych pościgów, efektownych pojedynków. To nie jest kino akcji w hollywoodzkim wydaniu, nie jest również komiksową adaptacją, do jakiej przyzwyczaił już nas duopol DC z Marvelem. Todd Phillips podkradł Jokerowi zestaw do makijażu, powybierał najmroczniejsze odcienie i zmalował film zupełnie niekompatybilny ze współczesnym mainstreamem. Oby się opłaciło, choć nie jest to produkcja pod masową widownię.
Szalenie ryzykowne przedsięwzięcie zaowocowało jednym z najlepszych obrazów tego roku i ścisłym topem w kategorii “geneza bohatera”. Równie dobrze można byłoby go opatrzyć alternatywnym tytułem: “Wszystko, co chcecie wiedzieć o Jokerze, ale boicie się zapytać”. I słusznie, bo odpowiedź nie będzie łatwa, prosta i przyjemna. Zupełnie jak Arthur Fleck alias Joker alias Joaquin Phoenix.
OCENA: 9/10
Film
- produkcja
- USA
- premiera
- 4 października 2019
- czas trwania
- 2 godz. 2 min.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS