A A+ A++
Publicystyka
10 listopada 2021, 17:44

autor: DM

Strzelam i jeżdżę – wirtualnie i w realu. Później o tym piszę – krytycznie lub z zachwytem.

Oczekiwanie na zapowiedź GTA6 ma nam chyba umilić odświeżona wersja klasycznej „trylogii HD”. My też postanowiliśmy powspominać i wybraliśmy nasze ulubione części GTA. Czy ostatnie trzy pozycje są jakimś zaskoczeniem?

Premiera zwiastuna GTA6 to obecnie chyba najbardziej wyczekiwany moment przez graczy na całym świecie. Niestety, firma Rockstar wciąż nie ma zamiaru ujawniać szczegółów dotyczących następcy starzejącej się już „piątki”. Zamiast tego utrzymuje zainteresowanie marką dzięki kolejnym kuracjom odmładzającym jej starsze dzieła. Przy GTA5, zaliczającym już za chwilę cztery premiery w ciągu ośmiu lat, było to do przewidzenia. Pewną niespodzianką jest natomiast małe odświeżenie klasycznych odsłon: GTA3, Vice City i San Andreas.

Nowym wersjom trylogii przyjrzymy się bliżej w swoim czasie. Póki co najświeższa premiera Rockstara rzeczywiście przypomniała nam o marce i skłoniła do wybrania naszych ulubionych odsłon Grand Theft Auto. Sami oceńcie, czy wyniki są zaskoczeniem, czy też nie. Każdą z tych dobrze znanych pozycji, o dość podobnych fabułach i głównych bohaterach, postanowiliśmy przedstawić tym razem w formie niecodziennego zbioru wspominków i ciekawostek.

Jak głosowaliśmy?

Redaktorzy serwisu GRYOnline.pl głosowali w sumie na 11 pozycji, traktując oddzielnie wszystkie główne odsłony serii oraz spin-offy i dodatki fabularne.

11. GTA: Vice City Stories

Rok produkcji: 2006

Platformy: PlayStation Portable, PlayStation 2

Nasza ocena: 8,5/10

Jaka była konkurencja w roku premiery?

Grand Theft Auto: Vice City Stories to spin-off wydany ekskluzywnie na przenośną konsolę Sony PlayStation Portable (rok później powstał średnio udany port na PlayStation 2). Już z tego względu gra nie zdobyła aż takiej popularności jak pełnoprawne części z tzw. „HD Universe”. Jej konkurencja to więc również gry i porty wydane wtedy na PSP: Ace Combat X: Skies of Deception, Brothers in Arms: D-Day, Metal Gea Solid: Portable Ops czy Killzone: Liberation. Natomiast w świecie gier na sprzęt stacjonarny królowały wtedy: Oblivion, Half-Life 2: Episode One, Hitman: Blood Money, Call of Duty 3, Need for Speed: Carbon.

Bohater i fabuła

Jak sugeruje tytuł, Vice City Stories nawiązuje do „dużej” odsłony GTA: Vice City i opowiada trochę inną historię dziejącą się przed wydarzeniami z tamtej gry. Głównym bohaterem jest zresztą brat Lance’a Vance’a (postaci z GTAVC) – Victor Vance. Poznajemy go jako żołnierza stacjonującego w lokalnej bazie, jednak szybko wplątuje się on w ciemne interesy i zostaje zwolniony ze służby. Dalej jest już niebezpieczny świat handlowania narkotykami i mozolne wspinanie się po szczeblach gangsterskiej kariery – standard w GTA.

Co się podobało, a co nie?

Grand Theft Auto: Vice City Stories jak zawsze zachwycało klimatem i swobodą działania oraz misjami dobrze wkomponowanymi w fabułę. Gra posiadała unikalną mechanikę budowania naszego imperium, polegającą na otwieraniu różnych przybytków na terenach przejętych od gangów. Było to swego rodzaju połączenie kupowania posiadłości z GTA: Vice City oraz wojny gangów z GTA: San Andreas. Mały spin-off na przenośną konsolę wyposażony został nawet w moduł zabawy sieciowej przez wi-fi, z 10 różnymi trybami rozgrywki. Krytyka dotyczyła głównie portu na PS2, z którego albo wycięto wiele elementów, albo zostawiono je bez poprawek, ulepszając jedynie oświetlenie.

Gwiazdy, celebryci, cameo

Podobnie jak GTA: Vice City, spin-off przesiąknięty był klimatem lat 80. oraz atmosferą kultowego serialu Miami Vice. Grający w nim jedną z głównych ról Philip Michael Thomas (detektyw Tubbs), w grze podkładał głos postaci Lance’a Vance’a, natomiast skorumpowany glina Bryan Forbes był ewidentnie stylizowany na postać Sonny’ego Crocketta – partnera Tubbsa. Nosił takie same pastelowe stroje i luźne marynarki. Inne znane nazwiska, których głosy słychać w grze, to Danny Trejo i Luis Guzman, a prawdziwą wisienką na torcie był występ gwiazdy rocka lat 80. – Phila Collinsa, który… w grze zagrał samego siebie!

Soundtrack, który do dziś dzwoni w uszach

I can feel it coming in the air tonight, oh lord. I nic nie trzeba dodawać. Koncerty gwiazd muzyki w grach komputerowych Rockstar serwował wcześniej, niż się to Fortnite’owi śniło. W Vice City Stories można było wybrać się na koncert Phila Collinsa i usłyszeć słynny przebój, podziwiając artystę w jego własnej wirtualnej osobie. A to przecież tylko jedna piosenka z wielu hitów lat 70. i 80., jakich można było posłuchać w grze. Na playlistach stacji radiowych znajdowali się tacy wykonawcy jak DIO, Scorpions, Judas Priest, Genesis, Blondie, Frankie Goes to Hollywood i wielu innych.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułO przeszłości i przyszłości, czyli konferencja „Piaseczno miasto historyczne”
Następny artykułByły żużlowiec Włókniarza Rafał Sz. skazany na 9 lat i 4 miesiące więzienia