A A+ A++

„Kiedyś to były kreskówki, dziś już nie ma”… Znam to powiedzenie i niestety nie mogę się z nim całkowicie zgodzić. Jasne, patrząc na ogół produkcji, mamy obecnie dużo więcej pozycji robionych na jedno kopyto i bazujących na podobnych aspektach humorystycznych i fabularnych. Poza tym – wiele z tego, co dziś dostajemy, bywało już prezentowane wcześniej. To niesie poczucie nudy i niejako zażenowania. 

Nie jest jednak tak, że w XXI wieku nie ma już ciekawych kreskówek dla dzieciaków (cóż, głównie, bo oglądać je może każdy). Są, a jeśli się zagłębić w temat, można zauważyć, że debiutuje ich całkiem sporo. I dziś postaram się to udowodnić. Chciałbym przedstawić Wam najlepsze kreskówki ostatnich lat – jak wspomniałem w tytule, te, które emitowane są i były w telewizji (Disney XD, Cartoon Network i tak dalej). 

Wydaje mi się, że zrodziło się błędne przekonanie o ich beznadziejności, a może być to niejako krzywdzące. Skoro natomiast Święta są już na wyciągnięcie ręki, a my będziemy mieli nieco więcej wolnego czasu, nadarza się kapitalna okazja, aby nieco nadrobić i ewentualnie zmienić swoje zdanie. Bez dalszego przedłużania, przejdźmy do pierwszej kreskówki z ostatnich lat, którą warto sprawdzić! 

Wielka Szóstka 

A startujemy z serialem, który bazował na bardzo udanym filmie pełnometrażowym od Disneya, debiutującym w 2014 roku. Pozycja spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem, więc nie może zaskakiwać fakt, iż już trzy lata później postanowiono zaprezentować nam serial. Wszystko zamknęło się w ponad 50 odcinkach, a dalsze losy grupki przyjaciół naprawdę mocno angażują – nawet nieco starszych odbiorców. 

Spectacular Spider-Man

W drugiej dekadzie XXI wieku dostaliśmy także w telewizji jedną z dwóch najlepszych odcinkowych animacji o Spider-Manie. I jeśli tylko pojawi się opcja obejrzenia jej gdziekolwiek w Internecie w sposób legalny, będę zachęcał do seansu absolutnie każdego. Sam czekam, aby raz jeszcze powtórzyć sobie tę historię, bo nie odstaje wcale od kultowej kreskówki, która debiutowała w 1994 roku. 

Randy Cunningham: Nastoletni ninja

Zdaję sobie sprawę, że pewne elementy tego serialu mogą odrzucać, ale zdecydowanie polecam obejrzeć go, skupiając się na tym, ile prawd o życiu przekazuje tu każdy odcinek. Praktycznie wszystkie epizody niosą jakąś puentę, a przy tym uczą wagi szacunku, zaufania i przyjaźni. To właśnie na tym opierały się moje ulubione kreskówki z dzieciństwa i prawdopodobnie dlatego tak bardzo cenię historię Randy’ego. 

Pora na przygodę! 

Nie wszystko musi jednak nieść głęboki przekaz i czasem po prostu warto obejrzeć coś dla samej jakości. A w Adventure Time jest jej niewyobrażalnie dużo. Perypetie Finna i Jake’a w Krainie Ooo mogą brzmieć dość głupkowato (i niekiedy zdecydowanie takie są), ale gwarantuję, że potwornie wciągają! Zresztą, sam fakt, że dostaliśmy 10 sezonów, a także oddzielne komiksy, książki, a nawet gry wideo, najlepiej świadczy o sile marki. 

Niesamowity Świat Gumballa

Kolejna kosmicznie popularna kreskówka, która już dawno przekroczyła bariery telewizji i wypłynęła na szerokie wody popkultury. Tu kluczem do sukcesu był komizm, który przedstawiano w absolutnie każdym wydaniu. Od postaci, przez fabułę, aż po miejsca. Wszystko tu grało i sprawiało wrażenie, iż ma się do czynienia z małymi dziełami sztuki. A fakt, że pojedynczy odcinek trwał zaledwie 11 minut, dobrze wpływał na walkę ze znużeniem dłuższymi sekwencjami. 

Teen Titans: Go! 

Reboot oryginału. Czy był tak dobry jak pierwowzór? Cóż, mam wątpliwości. Czy mimo wszystko trzymał bardzo wysoki poziom, a ewolucja humoru sprawiła, że dobrze się go dziś ogląda? Jak najbardziej! Cukierkowa oprawa graficzna i niekiedy przesadna przaśność mogą na początku odrzucać, ale gwarantuję, że jeśli poczujecie vibe, będziecie się naprawdę dobrze bawić. Humor jest tu zdecydowanie najmocniejszą stroną. 

Steven Universe

Jeden z największych hitów Cartoon Network ostatniej dekady, bez dwóch zdań. Serial zadebiutował w naszym kraju właśnie na tym kanale i z miejsca stał się jednym z największych hitów i czymś na wzór maskotki stacji. Bardzo nietypowe podejście do tematu superherosów, które trafi nie tylko do najmłodszych odbiorców. Jestem prawie pewien, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Warto dać szansę. 

Ninjago: Mistrzowie Spinjitzu

Zdaję sobie sprawę, że kreskówka zrealizowana w formie animowania klocków LEGO może średnio zachęcać, ale pomijając warstwę graficzną (która oczywiście ma swoje zalety), jest to po prostu kapitalna seria pełna walk, zwrotów akcji i świetnych zabiegów fabularnych. Obecnie mamy piętnaście sezonów (ponad 180 odcinków), a końca nie widać. Sam niedawno postanowiłem nadrobić kilka pierwszych wątków i nawet dziś wypada to przyjemnie. 

Star Wars: Rebels

Każda dekada ma swoje Gwiezdne Wojny, prawda? Ten serial rozgrywał się pomiędzy „Zemstą Sithów” a „Nową Nadzieją” i przybliża nam kilku członków załogi statku Duch, którzy postanawiają stawić czoła siłom Imperium. Sama produkcja to zdecydowanie godny następna „Wojen Klonów” i pozycja, której nie mogą ominąć fani Star Warsów. Jeśli jeszcze nie oglądaliście – nie zwlekajcie i koniecznie nadróbcie. 

Wodogrzmoty Małe

Mój faworyt. Alex Hirsch (tak, ten sam, co pracował przy „Spider-Man: Uniwersum” czy wielu odcinkach „Fineasza i Ferba” oraz „Ricka & Morty’ego”) stworzył małe cudo, które zamknęło się z zaledwie dwóch sezonach. Opowieść o Dipperze i Mabel, którzy na wakacje trafili do domku wujka Stana, wciągnęła nie tylko moje pokolenie. To uniwersalna historia, która wielokrotnie ma drugie dno oraz masę nawiązań. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak znaleźć pracownika przez Internet? 3 skuteczne sposoby
Następny artykułKoronawirus – Raport Dnia. Nowe informacje o COVID-19. Środa, 22 grudnia