“Hazardzista”
Nic dziwnego, że “Hazardzista” ze swoim oskarżycielskim tonem wobec procederu mającego miejsce w trakcie rządów republikańskiego prezydenta znalazł się na liście ulubionych filmów roku Baracka Obamy. Zapewne z podobną satysfakcją Bush przyjąłby film o atakach amerykańskich dronów jako zbrodniach wojennych ery Obamy. Istotne jest jednak co innego: obraz Ameryki jako samozwańczego głównego moralisty świata, a zarazem kraju pogrążonego w degrengoladzie i szaleństwie. Być może od 11 września 2001 roku w stopniu większym niż kiedykolwiek wcześniej. I choć więzienia opodal Bagdadu fizycznie już nie ma, podobne praktyki nie skończyły się wraz z kadencją Busha. Przeciwnie – pod pewnymi względami spowszedniały, co jeszcze gorsze. Część ludzi przeszła do porządku dziennego z odczłowieczaniem rozmaitych “innych” i “obcych”.
Czytaj więcej >>>TUTAJ<<<
“Archiwum 81”
Netflix umie w nostalgię. Koronnym dowodem “Stranger Things”, którego skądinąd “Archiwum 81” jest swego rodzaju “doroślejszą” wersją. Tu także zaglądamy do epoki przedcyfrowej i poznajemy alternatywny wymiar pod postacią gorszego odbicia naszej rzeczywistości. Ale głównym nośnikiem nostalgii jest tym razem nie tyle popkultura, ile nośnik sensu stricto – taśma VHS. Zapomniana, zakurzona kaseta, którą niektórzy z nas przechowują jeszcze gdzieś na strychu lub w piwnicy. I która dla przeciętnego zjadacza chleba może stanowić odpowiednik starożytnego papirusu dla archeologów: przedmiot skrywający tajemnicę i pochodzący z – cóż – innego świata.
Czytaj więcej >>>TUTAJ<<<
“Ogrodnicy”
W myśl starej ludowej mądrości, że nie powinno pozwalać się prawdzie zabijać dobrej historii, twórca serialu Ed Sinclair, prywatnie mąż Olivii Colman, bierze rzeczywistą kronikę policyjną i przy pomocy kreatywnego reżysera Willa Sharpe’a przerabia na mocno stylizowaną, groteskową, niekiedy wręcz surrealistyczną fantasmagorię. Sercem “Ogrodników” nie jest zbrodnia, lecz romans. Oderwani od rzeczywistości bohaterowie wyobrażają sobie siebie w charakterze postaci hollywoodzkich i tak też są przedstawiani w retrospekcjach – jako gwiazdy klasycznego westernu lub love story.
Czytaj więcej >>>TUTAJ<<<
“Przeżyć”
Film rozpoczyna się scenami beztroskiego dzieciństwa w Kabulu, spędzanego na puszczaniu latawców, słuchaniu A-ha na walkmanie i wzdychaniu do Jean-Claude’a Van Damme’a. Można by rzec: typowe dziecko lat 80., gdyby nie talibowie momentalnie obracający wniwecz wszystko, od popkulturowych przyjemnostek po życiowe plany. Potem jest ucieczka do Rosji i strach przed skrajnie skorumpowaną milicją, nieudana próba przeprawy do Szwecji, pobyt w nieludzkich warunkach w Estonii, odesłanie do Moskwy i widmo powrotu do Afganistanu, w końcu azyl w Kopenhadze. Wszystko cały czas podszyte dodatkowym strachem z powodu budzącego się homoseksualizmu – wentyl bezpieczeństwa pojawi się dopiero dekady później, wraz z opcją poślubienia duńskiego partnera i kupna domu na wsi. Tak, wszyscy uchodźcy mają pewne cechy wspólne, a jednocześnie za każdym stoi bardzo indywidualna opowieść.
Czytaj więcej >>>TUTAJ<<<
“Wielka wolność”
Reżyser i współscenarzysta Sebastian Meise sięga do niechlubnej karty w dziejach kraju Goethego. Mało kto wie, że jeszcze całe dekady po II wojnie niemieccy geje byli represjonowani przez państwo na mocy paragrafu 175. Pochodzący z XIX wieku przepis został zaostrzony w czasach III Rzeszy, zliberalizowany u progu lat 70., a w pełni zniesiony dopiero w roku 1994. Egzemplifikację problemu stanowią losy Hansa Hoffmanna (rewelacyjny Franz Rogowski), który po “wyzwoleniu” z obozu zagłady z miejsca trafia za kratki w zachodnich Niemczech, by pod okiem niewzruszonych aliantów odsiedzieć pierwotny wyrok za homoseksualizm. Ordnung muss sein.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS