– Przed pandemią z reguły pracowało się na etacie na najniższą krajową przez połowę miesiąca, a w pozostałej części otrzymywałyśmy ok. 30 proc. prowizji od każdego zabiegu. Już wtedy dawało to średnio 4 – 5 tys. zł na rękę – wspomina jedna z warszawskich manikiurzystek, która dwa lata temu, ze względu na lockdowny zakończyła pracę w salonie ulokowanym w galerii handlowej na stołecznej Pradze-Południe. Teraz maluje paznokcie klientkom z domu. – To jest zresztą częsta praktyka – klientki korzystając z usług salonów, dopytują się manikiurzystek, czy można skorzystać z ich usługi w domu. Wiadomo, będzie taniej – opowiada manikiurzystka, która w domu za jeden hybrydowy manicure inkasuje 100 zł. Na czarno. Dla porównania, w dobrych punktach za hybrydę trzeba zapłacić 120-140 zł – i to w wersji podstawowej, bo bardziej skomplikowane wzory, jak choćby słynne „baby boomer” kosztuje już ok. 200 zł. Ze względu na ogromny popyt na usługi beauty, dziś stylistki paznokci są w stanie zapewnić nawet 1,5 tys. dziennego utargu, a jeśli z firmą, w której są zatrudnione, mają dogadany udział w zyskach – ich prowizje dochodzą nawet do 50 proc. Przy dobrej bazie klientów, oznacza to niemałe pieniądze. Ale trzeba się narobić.
– Moja najlepsza pracownica, malując paznokcie po 10 godzin dziennie, miesięcznie zarabia na rękę ponad 10 tys. zł – kalkuluje właścicielka jednego z krakowskich salonów piękności.
Oczywiście po takim maratonie, trudno już by było znaleźć czas na dorabianie w szarej strefie. Osobną kwestią jest fakt, że w domu manikiurzystki przyjmują tylko klientki stałe, lub pochodzące z wiarygodnego polecenia. Grono potencjalnych chętnych na domowe malowanie paznokci jest więc szczuplejsze niż grupa, która korzysta z usług w salonie.
Czytaj też: Chcesz zarabiać najlepiej w Polsce? Nie myśl o IT. Na liście najlepiej opłacanych branż informatycy są dopiero drudzy
Zmieniły się też warunki zatrudnienia. Dziś salony niechętnie podpisują umowy etatowe, preferując pracowników na JDG. Z kolei otwarcie własnego biznesu w tej branży to już osobna para kaloszy – koszt najmu powierzchni, jej aranżacji czy profesjonalnego wyposażenia w Warszawie może przebić 100 tys. zł. Nie jest to więc łatwy próg wejścia.
Branża beauty (nie) dla każdego. Ile się zarabia na masażu Kobido?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS