Dzisiaj o prawilnym kebsie, niespodziewanym efekcie motyla i pułapkach czyhających na człowieka podczas kolonoskopii.
Znasz to powiedzenie, by nie wtykać nosa tam, gdzie nie trzeba? Hank the Tank nie znał, a może znał, ale łeb i tak wepchnął tam, gdzie nie trzeba. Pokaźnych rozmiarów rottweiler nie był w stanie powstrzymać swojej ciekawościi wepchnął łeb w otwór w drzwiach wejściowych w swoim domu w mieście Kidderminster na zachodzie Anglii. Zdawszy sobie sprawę z wagi z popełnionego błędu zwierzę z pokorą przyjęło swoją aktualną sytuację i ze spokojem oczekiwało na ratunek. Ten nadszedł razem z wezwanymi na miejsce strażakami.
Jak powszechnie wiadomo, trąbienie klaksonem usprawnia ruch uliczny. Wiedzą to ludzie, wiedzą i roboty, które uczą się najlepszych ludzkich zachowań. Mieszkańcy jednego z osiedli w dzielnicy South of Market w amerykańskim mieście San Francisco uważają jednak, że autonomiczne taksówki z korporacji Waymo mają jeszcze wiele do nauki. Samochody mają swoją bazę na osiedlu i choć w mieście radzą sobie całkiem nieźle, to miewają olbrzymie problemy z wyjazdem z parkingu. Mieszkańcy skarżą się, że w środku nocy auta nie są w stanie same wyjechać, przez co blokują ruch, trąbią na siebie i migają światłami. Zupełnie jak na cygańskim weselu albo pod biedrą w sobotę.
Kobiety nie pyta się o wiek, mężczyzny – o zarobki, a turasa w budzie z kebabem – o skład mięsa. Wkrótce może się to jednak zmienić i pytanie „Wołowina czy cielęcina?” faktycznie nabierze jakiegoś sensu. Turcja chciałaby bowiem uznania kebaba za tradycyjny specjał i tym samym regulowany na poziomie całej Unii. Problem w tym, że Niemcy mają swój przepis na kebaba i nie zgadzają się z propozycją Turków, którzy chcieliby za kebab uznawać potrawę z określonym rodzajem mięsa. Niemcy z kolei lubią zjeść kebaba z kurczakiem, młodą wołowiną i cielęciną, które nie znajdują uznania wśród wnioskodawców z Turcji. Gdyby wniosek Turków spotkał się z akceptacją unijnych urzędników, to by oznaczało, że zgodnie z prawem kebabem można by było nazywać potrawę z mięsa cielęcego ze zwierząt w wieku co najmniej 16 miesięcy lub mięsa z nóg i/lub grzbietu owiec w wieku co najmniej sześciu miesięcy. Alternatywnie z kurczaka. Skład marynaty również miałby zostać ujednolicony na poziomie urzędowym.
Takich wygibasów nie oglądamy nawet w finale zawodów gimnastycznych na igrzyskach olimpijskich. Prawnicze szpagaty zasługują jednak na osobną dyscyplinę, a prawnicy Disneya byliby w niej absolutnymi dominatorami. Amerykańskiemu gigantowi z branży rozrywkowej zaczął grozić proces o odszkodowanie w związku ze śmiercią jednego z gości w parku na Florydzie. Kanokporn Tangsuan doznała śmiertelnej reakcji alergicznej na niektóre składniki w daniach zamówionych w restauracji Raglan Road Irish Pub. Tangsuan i jej mąż Jeffrey Piccolo wielokrotnie upewniali się u obsługi, że podawane dania nie zawierają groźnych dla życia kobiety alergenów, co obsługa wielokrotnie miała potwierdzać. Kobieta doznała jednak szoku anafilaktycznego, który pozbawił ją życia, więc mąż kobiety żąda od właściciela parku, korporacji Disney, odszkodowania. Prawnicy Disneya uważają jednak, że odszkodowanie się nie należy, ponieważ po pierwsze firma Disney nie ma nic wspólnego z restauracją, która podała kobiecie jedzenie, a po drugie Jeffrey Piccolo zasubskrybował kilka lat wcześniej bezpłatny okres testowy w usłudze Disney+, a tam jak byk w warunkach użytkowana stoi, że użytkownik będzie załatwiał wszelkie spory z Disneyem polubownie.
Czy krzyki dobiegające z gabinetu gastroenterologa to normalna sprawa? Pewnie zależy od gastroenterologa, natomiast z reguły nie powinno się ich słyszeć. Doktor Ishwari Prasad ma na to jednak skuteczne sposoby. Gastroenterolog odbywający praktykę w swoim gabinecie w mieście Tampa na Florydzie wykonywał zabieg kolonoskopii na jednym z pacjentów w czerwcu 2023 roku. Wszystko szło gładko dopóki Prasad nie zorientował się, że leżąca na łóżku osoba jest bardziej aktywna niż być powinna. Wcześniej bowiem pacjent otrzymał lek znieczulający, który miał go pozbawić przytomności na czas zabiegu, ale pacjent ocknął się i zaczął drzeć się wniebogłosy z powodu bólu powodowanego przez lekarskie oprzyrządowanie wsunięte mu od południowej strony. Lekarz początkowo nie słyszał krzyków kolonoskopowanego, bo zapomniał nałożyć aparat słuchowy. Jego sprawą zajęła się lokalna rada lekarska, która zawiesiła lekarza w obowiązkach.
Jak już skończysz zajmować się sprawami z tego odcinka newsów, to koniecznie zobacz sprawy z poprzedniego odcinka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS