A A+ A++

Przed nami aukcje bibliofilskie, które z konieczności odbędą się tylko online. Jak sobie w nowych warunkach poradzą kolekcjonerzy i antykwariusze?

Są już pierwsze optymistyczne doświadczenia. 4 kwietnia odbyła się aukcja krakowskiego Antykwariatu Wójtowicz.

Aukcja tradycyjnie miała odbyć się na sali. Do udziału w licytacji na sali rejestrowało się zwykle do stu osób. Do licytacji online zarejestrowało się ok. 500 uczestników. Co najmniej połowa z nich byli to nowi (!) klienci antykwariatu. Wolno sądzić, że to młodzi klienci, ponieważ nie mieli żadnych kłopotów z licytacją przez internet.

Warto sprawdzić: Jeśli padną antykwariaty, cenne książki trafią na śmietniki

Do sieci na stałe?

Piotr Wójtowicz dziś skłania się ku temu, żeby w przyszłości zrezygnować z licytacji na sali. Antykwariaty ponosiły wysokie koszty najmu sal, kateringu. Transportem i pakowaniem białych kruków każdorazowo zajmowały się specjalnie wynajęte ekipy. Zdarzało się, że podczas pakowania książki ulegały uszkodzeniu. Przy licytacji tylko online odpadają koszty i zagrożenia.

W licytacji tylko online nie wzięły udziału muzea i biblioteki. Nie były przygotowane na radykalną zmianę na rynku? Książki, które mogły trafić do muzeów, kupili prywatni kolekcjonerzy. Dzięki temu wrócą one kiedyś na rynek. Czy osiągną wyższe ceny?

Kto kupuje dawne książki, listy królów, stare mapy lub fotografie? Nie ma badań konsumenckich na ten temat. Z obserwacji rynku wynika, że nabywcy kierują się motywacjami kolekcjonerskimi, nie zaś inwestycyjnymi. Cena książki zależy od jej rzadkości, stanu zachowania, rodowodu (ekslibris lub superekslibris). Licytowane są prawie wyłącznie polonika, najchętniej o wartości historyczno-patriotycznej.

W tej branży nie ma przypadkowych klientów! Klienci z zasady są merytorycznie przygotowani, oczytani w fachowej literaturze. Jak może wystartować debiutant na tym rynku? Powinien zacząć od samoedukacji. Warto kupić „Encyklopedię wiedzy o książce” wydaną w 1971 roku (cena ok. 100 zł).

W „Encyklopedii” zebrano informacje o zabytkowych polonikach, zdefiniowano podstawowe pojęcia. Lektura umożliwi porozumiewanie się w branży. Debiutant dowie się, co to „inkunabuł”, a co oznacza termin np. „folio”. W katalogach aukcyjnych jest mnóstwo branżowych pojęć niezrozumiałych dla laika.

Załóżmy, że debiutant przeczytał w katalogu aukcji, że interesująca go książka ma „niewielkie ślady zawilgocenia”. Jeśli nie może bezpośrednio obejrzeć egzemplarza, powinien zażądać przed aukcją dodatkowych fotografii. Przy licytacji tylko online lawinowo przybyło nowych klientów. Z myślą o nich antykwariaty powinny zamieszczać w katalogach internetowych zdecydowanie więcej dokładnych zdjęć towaru.

Lem z potencjałem

9 maja odbędzie aukcja online Krakowskiego Antykwariatu Naukowego (www.antkrak.krakow.pl). Można będzie wylicytować ponad 800 pozycji, np. „Kalendarz skarbowy” na 1939 rok. To kopalnia informacji ekonomicznych dla miłośników historii Polski (cena wyw. 150 zł).

Warto sprawdzić: Pandemia zrodziła rewolucję na rynku bibliofilskim

Jest pierwodruk „Księgi robotów” Stanisława Lema, wydany w 1961 roku z ilustracjami kultowego artysty Daniela Mroza (wyw. 100 zł). Około dziesięciu lat temu prognozowano, że pierwodruki Lema to świetna inwestycja. Przewidywano, że o pierwodruki Lema zaczną walczyć światowi kolekcjonerzy, którzy na naszym rynku rekordowo wywindowali ceny pierwodruków Brunona Schulza.

Jak dotąd ceny pierwodruków Lema nie drgnęły. Ceny są przystępne, debiutant na rynku może stworzyć ciekawą kolekcję pierwszych wydań pisarza.

Krakowski Antykwariat Naukowy wystawi druki, rękopisy i fotografie. Ciekawa jest oferta zabytkowych druków propagandowych. Na przykład odezwy Polskiej Partii Socjalistycznej dokumentują biedę, jaka panowała w międzywojennej Polsce.

Druk propagandowy na temat bolszewizmu pochodzi z 1943 roku. Fot. Krakowski Antykwariat Naukowy

Intryguje ulotka ostrzegająca przed bolszewizmem, wydana w 1943 roku. Zacytowano wypowiedzi znanych osobistości, np. Józefa Piłsudskiego, socjologa Floriana Znanieckiego i publicysty Stanisława Cata-Mackiewicza (wyw. 45 zł). Ile zachowało się takich ulotek?

Z kolei 23 i 24 maja odbędzie się aukcja online warszawskiego antykwariatu Lamus (www.lamus.pl). Są polskie starodruki i listy królewskie. Jest w ofercie pierwodruk „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza (wyw. 7,5 tys. zł). W 2019 roku Lamus sprzedał inny egzemplarz za rekordową kwotę 22 tys. zł. Czy „Pan Tadeusz” to dobra lokata? Czy za 10–20 lat dziś kupiony egzemplarz można będzie odsprzedać bez strat lub z zyskiem?

Pierwodruk, który wypada mieć

W latach 90. pisałem o pozytywnym snobizmie na kupowanie pierwszego wydania dzieła Mickiewicza. W bogatych polskich domach do dobrego tonu należało ustawienie w widocznym miejscu pierwodruku. „Pan Tadeusz” budował wizerunek właściciela domu, jego rodziny. Faktem jest, że „Pan Tadeusz” od 1834 roku kształtuje wrażliwość narodową Polaków. Tak samo będzie za 10–20 lat?

W ofercie Lamusa wyróżniają się druki patriotyczne. Od 3,6 tys. zł licytowany będzie plakat z 1919 roku „Idziemy do Polski. To nasza matka”. Plakat alarmuje, zachęca do zbierania środków na Fundusz Narodowy odzyskania Spisza i Orawy. Plakat ma udokumentowaną doskonałą proweniencję. Pochodzi ze zbioru Juliusza Zborowskiego, legendarnego dyrektora Muzeum Tatrzańskiego w … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEkstraklasa koszykarek. Balintova przedłużyła kontrakt z Arką Gdynia
Następny artykułZasiłek z dodatkiem dla bezrobotnych wyniesie nawet 2500 zł. Jest wstępny termin