W oddanym osiem lat temu do użytku 27-piętrowym mumbajskim budynku Antilia, gdzie mieszka Mukesh Ambani, oprócz wielu luksusowych udogodnień jest też prywatne kino na kilkadziesiąt miejsc. Podobno tam właśnie największy udziałowiec Reliance Industries Limited zwykł oglądać przynajmniej trzy razy w tygodniu filmy bolywoodzkie, które – jak twierdzi – urozmaicają mu codzienność.
W kinie mógłby oglądać opowieść o własnej rodzinie, gdyby ją nakręcono. Ta historia jest właściwie gotowym materiałem na filmową epopeję. Nie brakuje w niej sukcesu self-made mana, wielkiego talentu biznesowego braci i ich miłości, pozwalającej rozbudować rodzinną firmę w jeden z największych konglomeratów globu. A także późniejszej kłótni rodzeństwa i niszczącej konkurencji biznesowej.
Na razie ostatnim sequelem tej epickiej serii jest odważne wejście Mukesha Ambaniego w telefonię i usługi cyfrowe. Jego partnerstwo z amerykańskim Facebookiem może zmienić indyjski e-commerce i geopolitykę regionu.
Zobacz także: Lider tyle waży, że innych… lekceważy. Ranking polskiego e-commerce
Po nitce do bogactwa
Zacznijmy jednak od początku. Historia firmy rozpoczęła się w 1958 roku, kiedy Dhirubhai Ambani zdecydował się z żoną i rocznym wówczas Mukeshem powrócić do Indii z Jemenu, gdzie obsługiwał stację benzynową. W ojczyźnie Dhirubhai w ciągu dwóch dekad zbudował firmę rodzinną skupioną na handlu i produkcji przypraw i tkanin, branżach od wieków będących źródłem zamożności niektórych Hindusów. Ambani nie byli wtedy bogaczami, ale stać ich było, by posłać synów na studia inżynierskie, a starszego nich, Mukesha, po licencjacie z chemii na harwardzki kurs MBA.
Początek lat 80. ubiegłego wieku to w Indiach czas gospodarki w znacznym stopniu kontrolowanej przez państwo, nieprzychylnie patrzącego na wielki biznes i rozdzielającego zezwolenia na działalność w poszczególnych branżach. Nie wiadomo, co było bardziej istotne w decyzji o przyznaniu licencji na produkcję włókna poliestrowego niewiele znaczącej wtedy rodzinie: wola rządu Indiry Gandhi zagrania na nosie wielkim rodom przemysłowym, jak Tata czy Mittal, a może umiejętność przekonywania biurokratów, jaką Mukesh odziedziczył po ojcu. Uzyskanie tego zezwolenia, które dziś wydaje się banalne, otworzyło rodzinie Ambani wrota do wielkiego majątku.
Idąc za przykładem innych biznesowych rodów, zaczęli skupować firmy w łańcuchu dostaw: wychodząc od nici poliestrowych zainwestowali z jednej strony w zakłady zdolne tworzyć surowce do ich produkcji, z drugiej zaś – w salony odzieżowe.
Od momentu pierwszego udaru ojca w 1986 roku, Mukesh i młodszy Anil przejęli faktyczną władzę nad rosnącym konglomeratem. W tym czasie byli podobno tak zżyci, że – wedle rozmówców indyjskiej edycji „Bloomberga” – kiedy jeden z nich rozpoczynał zdanie, drugi je kończył. Choć dobiegali trzydziestki, mieszkali wówczas, jak przystało na indyjskie rody, w rodzinnym wieżowcu Sea Wind w Mumbaju. Pod jednym dachem, ale każdy we własnym apartamencie. Korzystając ze zgromadzonego majątku, na fali liberalizacji gospodarki indyjskiej lat 90. wchodzili w kolejne branże i zaczęli inwestować poza Indiami.
Zobacz także: Najbogatszy człowiek Indii został e-rezydentem Estonii
Bracie, gdzie jesteś?
Kłótnia rozpoczęła się zaraz po drugim udarze ojca, zakończonym jego śmiercią w 2002 roku. Poszło o majątek, bowiem ojciec, do którego formalnie należała firma, nie pozostawił testamentu. Bracia zaczęli się wzajemnie oskarżać w mediach i wnosić przeciw sobie sprawy sądowe. Dopiero w trzy lata później udało się ich matce, Kokilaben, doprowadzić do ugody. Podział majątku zatwierdził w 2005 roku sąd w Mumbaju.
Wydawało się wówczas, że bardziej przyszłościowe aktywa otrzymał Anil. Dostał część holdingu odpowiedzialną za operacje w branżach produkcji elektryczności, telekomunikacyjnej i finansowej. Starszemu Mukeshowi przypadły aktywa głównie w branży gazowej, chemicznej i petrochemicznej. Jednak to ten ostatni wykazał się większym talentem biznesowym.
Mukesh konsekwentnie rozwijał przedsiębiorstwa w tradycyjnych branżach, czego symbolem stała się budowa rafinerii w Jamnagar, ukończona w 2010 roku. Jej zdolność do przerobienia 668 tys. baryłek ropy dziennie sprawia, że jest prawdopodobnie najwydajniejszym tego typu obiektem na świecie.
Na subkontynencie do firm Mukesha należą biznesy tak różne, jak ponad 1,2 tys. stacji benzynowych, wielkie zakłady do produkcji tworzywa używanego do wytwarzania butelek typu PET, sieci supermarketów, sklepów z odzieżą, obuwiem oraz elektroniką. Imperium uzupełnia grupa medialna Network18. Do tego doszła ekspansja w Wielkiej Brytanii, USA i na Bliskim Wschodzie.
W Stanach Zjednoczonych przedsiębiorstwa Mukesha Ambaniego stały się największym udziałowcem notowanej na NASDAQ telekomunikacyjnej firmy Radisys Corporation, nad Tamizą mumbajczyk przejął wiodącą światową sieć sklepów z zabawkami Hamleys. Oprócz tego Mukesh kontroluje znaczące pakiety akcji przedsięwzięć hotelarskich w Egipcie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indonezji i na Mauritiusie oraz malezyjskich producentów w macierzystej dla niego branży tekstylnej.
Jednocześnie wojna podjazdowa w rodzinie się nie skończyła. Anil czuł się pokrzywdzony podziałem i zarzucał starszemu bratu używanie wpływów w administracji państwowej do blokowania jego inicjatyw. Posunął się nawet do publicznego oskarżenia ówczesnego premiera Indii o sprzyjanie Mukeshowi w rodzinnym konflikcie biznesowym. Sprytne klauzule w umowie o podziale majątku umożliwiły podobno starszemu z braci skuteczne powstrzymywanie wzrostu bogactwa Anila.
Umocniony gotówką z innych przedsięwzięć, Mukesh zdecydował się na wejście w branżę telekomunikacyjną, która była dotąd podstawą biznesu młodszego brata. Korzystając z wprowadzania technologii 4G do Indii, umożliwiającej znacznie szybszy przepływ danych, rozwinął markę Jio. Zaoferowała ona telefony, rozmowy telefoniczne i pakiety danych w cenach znacznie niższych od konkurencji.
Dochody z abonamentów nie pozwalały pokryć kosztów nowego operatora, ale doprowadziły do skokowego wzrostu udziału w rynku. Sprawiły też, że kilkaset milionów mieszkańców Indii otrzymało dostęp do sieci, na który było ich wreszcie stać.
Telekomunikacyjna firma Anila Ambaniego nie przetrwała wojny cenowej. Kilka lat temu musiała ogłosić upadłość. Przed wierzycielami ochronił młodszego brata między innymi Mukesh Ambani, który spłacił część długów Anila tuż przed ostatecznym terminem uregulowania wierzytelności. Anil, po latach wykorzystywania mediów do prania rodzinnych brudów, zdecydował się publicznie podziękować bratu za wielkoduszność.
Zobacz także: Sieci w sieci. Czas na przeprowadzkę do online
Razem z Facebookiem. Straci Amazon?
Tymczasem starszy z Ambanich nie spoczął na laurach. W 2019 roku Jio był największym indyjskim operatorem telekomunikacyjnym z ok. 390 mln użytkowników. W zeszłym roku powołano do życia też Jio Platforms, do którego przeniesiono wszystkie firmy i usługi cyfrowe świadczone przez podmioty zależne od Reliance Industries: od telefonii Jio, centra baz danych, aż po rozrywkę.
W kwietniu tego roku, w środku pandemii, Mukesh ogłosił partnerstwo na rynku indyjskim z amerykańskim Facebookiem, umacniając wizerunek lidera indyjskiej rewolucji cyfrowej. Facebook zapłacił ok. 5,7 mld dol. za 9,99 proc. akcji indyjskiej Reliance Jio. Później mniejsze pakiety wedle informacji Reutersa obejmowały Microsoft i jeden z emirackich funduszy inwestycyjnych.
Nieoficjalne informacje o wartości sprzedaży udziałów mogą wskazywać, że Jio Platforms warta jest na rynku ok. 70-100 mld dol. Jeśli rząd indyjski wprowadzi korzystne warunki zamorskich notowań akcji indyjskich spółek, Jio Platforms w przyszłym roku może zawitać na amerykańskiej giełdzie.
Będący własnością Facebooka WhatsApp zawarł porozumienie z innymi podmiotami z grupy Reliance Industries, Jio Platforms i Reliance Retail. Celem tego partnerstwa będzie wspólne rozwijanie platformy e-commerce.
Jak tłumaczył w niezwykłej odezwie do narodu Mukesh Ambani, ma ona umożliwić ponad 30 mln małych sklepów na subkontynencie sprzedaż swoich produktów przez internet klientom w najbliższym sąsiedztwie. Użytkownicy telefonii Jio korzystający z Facebooka (w Indiach to ponad 300 mln ludzi) lub WhatsAppa (400 mln) mają zamawiać towary w lokalnych sklepach.
Wykorzystując relatywnie niski poziom ochrony prywatności i danych osobowych, platforma będzie prawdopodobnie profilowała oferty pod konkretnego odbiorcę, korzystając z danych pobieranych w serwisach społecznościowych. I zarabiała na pośrednictwie. Taki model pozwala marzyć o rzuceniu wyzwania wspólnymi siłami dominującym na indyjskim rynku e-commerce Amazonowi i Flipkartowi, kontrolowanemu przez amerykański Walmart.
Mukesh Ambani wniesie do partnerstwa z Facebookiem znajomość indyjskiego rynku, a dzięki biegłości poruszania się w korytarzach władzy w Delhi i stanowych stolicach – zapewne także wpływ na regulacje dotyczące sektora. Rynek zareagował na te plany z entuzjazmem: choć w Indiach pandemia nie ustępuje, wycena majątku Ambaniego powróciła do stanu sprzed koronawirusa.
Konsekwencje omawianych transakcji wychodzą poza biznes. Najbogatszy Azjata wszedł w duży projekt z kolejnym z amerykańskich koncernów cyfrowych inwestujących w strategiczny projekt na subkontynencie. Dla firm takich jak Amazon czy Walmart Indie stały się już drugim – po amerykańskim – rynkiem. Rośnie więc współzależność podmiotów biznesowych z tych krajów.
Jeśli dodać do tego silne zaangażowanie amerykańskiego kapitału w inne indyjskie start-upy, otrzymujemy obraz Indii coraz mocniej połączonych kapitałowo ze Stanami. Choć Delhi nie chce wybierać strony w konflikcie między Chinami a USA, ostatnie ruchy biznesowe Ambaniego świadczą, że przynajmniej jego cyfrowe imperium przesuwa się w amerykańską stronę.
Zobacz także: E-commerce zje handel? „Przetrwają ci, którzy najlepiej się adaptują”
Krzysztof M. Zalewski – przewodniczący Rady Instytutu Studiów Azjatyckich i Globalnych im. Michała Boyma
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS