Mały kościół z cegły w małej wsi na Żuławach. Z pozoru niewiele się różni od innych małych świątyń w małych polskich wsiach i miasteczkach. Ale jest coś, co wyróżnia kościół pw. Znalezienia Krzyża Świętego w Krzywym Kole.
Wieść gminna niesie, że w murach kościoła znajdują się kamienne kule armatnie z czasu wojen szwedzkich.
– Tak powtarzają mieszkańcy – mówi pracująca przy renowacji kościoła Aleksandra Sobczyk, konserwatorka.
Pierwotnie to była drewniana kaplica. Na jej zrębie w XIV wieku wzniesiono świątynię gotycką. Reszta kościoła została dobudowana w XVI i XVII wieku. I to właśnie z tego okresu pochodzą największe skarby kościoła – odkrywane od 2015 roku przez zespół konserwatorski polichromie datowane na 1687 rok, które przez 300 lat były zamalowane farbą.
Zaczęło się na przełomie XX i XXI wieku.
– W 1999 roku mieszkańcy i mieszkanki wsi zmobilizowali się i zaczęliśmy zbierać środki na remont. Udało się wtedy zebrać 50 tysięcy złotych, dodatkowe wsparcie pochodziło z funduszy zewnętrznych. Wspólnymi siłami wyremontowaliśmy dach, co było podstawą prac remontowych – opowiada obecna sołtysina Krzywego Koła, a wtedy radna, Małgorzata Cyra. – Nie wiedzieliśmy, że pod tą farbą kryją się takie cuda.
Wszystko zmienił przyjazd konserwatorki z Trójmiasta Aleksandry Sobczyk. Do kościoła została skierowana w 2014 roku przez Urząd Konserwatorski w Gdańsku, a powód jej wizyty był zgoła inny. To, co zobaczyła, przerosło jej oczekiwania.
Kościół w Krzywym Kole. Pod warstwą farby przez 300 lat ukryte były XVII-to wieczne polichromie. Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
– To, co zwróciło moją uwagę, to portrety. One jako jedyne nie były zamalowane farbą, ale były w bardzo złym stanie. Chociaż zakurzone, zniszczone i z masą ubytków reprezentowały malarstwo wysokiej klasy. Pomyślałam wtedy, że marnuje się tutaj wielka sztuka rangi muzealnej – opowiada kierowniczka zespołu konserwatorskiego, który od 2015 roku pracuje w kościele. – Gdy zaczęliśmy kawałek po kawałku odkrywać, co zostało zamalowane, przecieraliśmy oczy ze zdumienia. To było szaleństwo dekoracyjne: bogate zdobienia, oryginalne przedstawienia świętych i przypowieści biblijnych. Zachowało się tutaj pełne, barokowe wyposażenie kościelne pochodzące z 1687 roku.
Najbardziej feministyczny kościół
Dekoracja malarska protestanckich kościołów na północy Polski częściej tworzona jest w duchu pietystycznym, mniej ortodoksyjnym. Chociaż protestantyzm propagował skromność, odrzucał bogactwo i tworzenie kolejnych wizerunków Boga i świętych, związki wsi z bogatym ośrodkiem miejskim jakim był wtedy Gdańsk spowodowały, że kościoły na Żuławach zdobione były z przepychem. Do dziś niewiele z tego się zachowało. Wyjątkiem, jest kościół w Krzywym Kole. Ale wyróżnia się też z innego powodu.
– To najbardziej feministyczny kościół, z jakim się spotkałam – śmieje się Sobczyk, wskazując na sportretowane wizerunki kobiet w zapleckach ław.
Aleksandra Sobczyk, konserwatorka. Od 2015 roku zespół pod jej kierownictwem prowadzi prace konserwatorskie Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Obok 12 Apostołów są prorokinie, niewiasty ze Starego Testamentu. To kobiece portrety symbolizują Cnoty Kardynalne: Rebeka – umiarkowanie, Abigail – mądrość, Debora – odwaga, Ruth – skromność, Zuzanna – niewinność, oraz są personifikacją personifikacje trzech Cnót Boskich: Miłości, Wiary i Nadziei. Są też znane z Nowego Testamentu św. Elżbieta, Salome, Maria Magdalena.
Sobczyk: – Co ciekawe, w protestantyzmie odrzuca się kult maryjny, w kościołach ewangelickich wizerunek Marii Panny był czymś niespotykanym. Tutaj jednak występuje – opowiada konserwatorka. – Ikonografia tego kościoła jest bardzo skomplikowana i dobrze przemyślana. Portrety dziś zaskakują urodą, ale one miały przede wszystkim czemuś służyć. Patrząc współcześnie na dekoracje odbieramy je w kategoriach estetycznych. Musimy jednak pamiętać, że kiedyś podstawową funkcją sztuki sakralnej była edukacja. Nie każdy umiał czytać, ale z obrazów mógł wywnioskować jaki jest ich przekaz. Kościół, oprócz tego, że był piękny – nauczał.
Na drzwiczkach ław umieszczono sceny, dla których źródłem ikonograficznym była Biblia Meriana, na bokach namalowano manierystyczne w charakterze girlandy owocowe i kwietne wzory (każdy z kwiatów miał swoją symbolikę). Na ambonie znajdują się sceny ze Starego Testamentu a na odrestaurowanym ołtarzu – droga krzyżowa. Sobczyk podkreśla, że bogate wyposażenie było uzależnione od majątku fundatorów, których nazwiska rodowe zostały utrwalone w gmerkach i wejściach do ław. Hans Zimen, Pavl Klein, Andreas Biberstein, Greger Gilav, Jacob Hendrich, George Klinge to tylko niektóre z nich.
Kościół w Krzywym Kole. Pod warstwą farby przez 300 lat ukryte były XVII-to wieczne polichromie. Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Niestety, w archiwach polskich i niemieckich nie ma wzmianki na temat autorów tych dzieł. – Analiza stylistyczna, zwłaszcza portretów, pozwala nam myśleć, że autorem może być jeden z uczniów Andrzeja Stecha, jednego z najlepszych malarzy XVII-wiecznego Gdańska. Nie mamy na to niestety żadnego dowodu. To są tylko domysły podparte analizami z zakresu historii sztuki – tłumaczy konserwatorka.
Na ratunek wyposażeniu
Prace konserwatorskie w Krzywym Kole mają rangę prac ratunkowych. – Jeśli ich się nie wykona tu i teraz, natychmiast, to może się okazać, że nie ma już czego ratować – mówi konserwatorka.
Na początku odnowiono narożnik południowo-zachodni, rok później: północno-zachodni. W 2018 roku nowego blasku nabrała ława ze ściany południowej, w 2019 roku ambona, a w roku minionym odrestaurowano ołtarz i część ławy Apostołów. Po demontażu fragmentu ławy ukazały się malowidła ścienne sprzed XVII wieku. Widać też wcześniejszą dekorację.
– Już wiemy, że dekoracja kościoła, którą my się zajmujemy podczas konserwacji, to dekoracja kolejna – mówi Sobczyk.
Ona została zamalowana warstwą XVIII- i XIX-wiecznych zdobień różnej klasy artystycznej. Aby zachować spójność dekoracyjną, zespół konserwatorski zdecydował się je usunąć, a była to praca żmudna i pracochłonna.
Kościół w Krzywym Kole. Pod warstwą farby przez 300 lat ukryte były XVII-to wieczne polichromie. Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
– Milimetr po milimetrze zeskrobywaliśmy warstwy farby. Malowidła, które chcemy odsłonić, zostały wykonane w technice tempery kazeinowej, którą stosowano w XVII i XVIII wieku. Dlatego warstwę “młodszą” usuwamy skalpelem, aby nie uszkodzić tego, co jest pod spodem – tłumaczy konserwatorka.
Dla trzyosobowego zespołu pod kierownictwem Aleksandry Sobczyk (Beata Myśliwiec, Krzysztof Krajewski) rekonstrukcja jednego zespołu ław z portretami to sześć-siedem miesięcy pracy. Pracy, która jest nie tylko czasochłonna, ale i kosztowna.
– Piszemy wnioski do ministerstwa, do urzędu marszałkowskiego, do kogo tylko możemy. Jednak zdobycie dotacji na prace konserwatorskie w kościele poza dużym obszarem miejskim, które nie jest miejscem “świecznikowym”, jest czasem trudniejsze niż prace konserwatorskie – mówi Sobczyk.
Dlatego konserwatorka zwróciła się o wsparcie do Niemiecko-Polskiej Fundacji Ochrony Zabytków Kultury (Polnische Stiftung Kulturpflege und Denkmalschutz), która przyczyniła się do ratowania Świątyń Pokoju w Świdnicy i Jaworze oraz do wpisania tych zabytków na listę dziedzictwa UNESCO.
– Jesteśmy zaszczyceni współpracą z DPS. Wsparcie Fundacji dla działań w kościele w Krzywym Kole trwa od 2018 roku, to ze współudziałem funduszy niemieckich realizowana jest konserwacja Ławy Apostołów – opowiada konserwatorka.
Kościół w Krzywym Kole. Pod warstwą farby przez 300 lat ukryte były XVII-to wieczne polichromie. Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Murem za konserwatorami
Wsparcie finansowe prac to jedno. – To by się nie udało, gdyby nie ludzie, gdyby nie otwartość wójciny, sołtysiny, ówczesnego księdza proboszcza i mieszkańców – mówi Sobczyk.
– To są już nasi konserwatorzy, nie ktoś obcy – deklaruje sołtysina Krzywego Koła. – Mieszkańcy i mieszkanki nie wyobrażają sobie, że prace w kościele miałyby być niedokończone. Chwała pani Oli i księdzu Krzysztofowi.
To dzięki zaangażowaniu i wsparciu zmarłego w listopadzie proboszcza Krzysztofa Zdrojewskiego prace konserwatorskie przebiegały sprawnie.
– Ksiądz interesował się historią kościoła, chętnie oprowadzał przyjeżdżających turystów. Każde pieniądze przeznaczyłby na remont. Baliśmy się, że śmierć proboszcza utrudni dalsze prace. Dlatego, gdy tylko przyjechał do nas biskup, poszłam prosić go, w imieniu mieszkańców, o proboszcza, który nie tylko będzie się z nami modlił, ale będzie też otwarty na współpracę przy pracach w kościele – opowiada Cyra. I dodaje, z niekrytą ulgą, że nowy proboszcz Mikołaj Ratajski już w pierwszym kazaniu zauważył, jak ważne dla lokalnej społeczności są prace konserwatorskie.
Małgorzata Cyra, sołtysina Krzywego Koła, która wraz ze społecznością wspiera prace konserwatorskie w kościele Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Aleksandra Sobczyk: – Mieszkańcy uwierzyli, że nam zależy. Zauważyli, że to, co robimy, jest piękne, ważne i cenne, a kościół w ich miejscowości to wyjątkowej rangi zabytek, perełka.
W planach na kolejne lata jest dokończenie renowacji ławy apostołów, wolnostojącej ławki i rozpoczęcie prac przy balustradzie chóru, które mogą potrwać nawet trzy lata.
– A po ich zakończeniu będę mogła spokojnie przejść na emeryturę – żartuje konserwatorka.
***
Jeśli ktoś chciałby zobaczyć znajdujące się w kościele wyposażenie z XVII wieku, może się kontaktować z sołtysiną Krzywego Koła Małgorzatą Cyrą (tel. 698 751 173).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS