Do naszej redakcji zgłosiła się czytelniczka z zamiarem zamieszczenia na łamach gazety ogłoszenia. Jak się okazało, kobieta zaniepokoiła się sytuacją mieszkaniową małżeństwa z Pożar, które odwiedziła w święta.
My również nie pozostaliśmy obojętni na słowa czytelniczki. Postanowiliśmy odwiedzić Gregorewiczów i sprawdzić warunki w jakich żyją na co dzień. Elżbieta Gregorewicz ma 68 lat, jej mąż Eugeniusz jest dwa lata starszy. Pan Eugeniusz, podczas prac w ogrodzie zmiażdżył stopę, co skutkowało wystąpieniem martwicy. Niestety, lekarze nie byli w stanie uratować nogi i konieczna była jej amputacja. Poza tym choruje również na cukrzycę. Wszystkie prace związane z domem Elżbieta Gregorewicz stara się wykonywać sama.
— Mieszkam jedynie z mężem, który jest chory na cukrzycę i ma amputowaną nogę. Oczywistym jest, że nie może mi pomóc w pracach domowych. Córka mieszka na przeciwko mnie, w kawalerce. Pomaga mi, wtedy, gdy nigdzie nie wyjeżdża. Na święta umyła mi okna. Samej naprawdę ciężko byłoby mi to zrobić — mówiła pani Elżbieta. Pani Elżbieta oprowadziła nas po mieszkaniu, w którym widać brak “męskiej ręki”. Mieszkanie jest spore, lecz prawie puste, a głównym elementem, którego brakuje jest pralka.
—Syn przyniósł mi kuchenkę, kupiliśmy wannę z uchwytami, żeby mężowi łatwiej było się kąpać i wychodzić z wanny. Jednak najbardziej zależy mi na pralce. Odczuwamy bardzo jej brak — mówiła 68-latka.
Apelujemy: jeśli ktoś posiada na zbyciu pralkę, niepotrzebne meble czy inne podstawowe sprzęty użytku domowego może je oddać potrzebującemu małżeństwu w Pożarach.
Katarzyna Wiśniewska
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS