W poprzednim tygodniu doszło do radykalnej zmiany sentymentu
polskich inwestorów indywidualnych. W przeszłości zmiana o podobnej skali miała
miejsce jedynie kilkukrotnie i wcale nie musiała wyznaczać dobrego momentu do
zakupu akcji.
Końcówka lipca i początek sierpnia przyniosły załamanie
nastrojów krajowych inwestorów indywidualnych. Takie przynajmniej wnioski można
wyciągnąć z analizy cotygodniowej sondy przeprowadzanej przez Stowarzyszenie
Inwestorów Indywidualnych. Jeszcze w połowie lipca grubo ponad połowa
ankietowanych (57,7%) obstawiała utrzymanie trendu wzrostowego w horyzoncie
kolejnych 6 miesięcy. Jednak GPW zamiast iść w górę, zaczęła spadać.
W nieco ponad trzy tygodnie WIG zaliczył spadek o przeszło
12% i wymazał wszystkie zyski z pierwszej połowy roku. Trudno się zatem dziwić,
że nastroje polskich „swetrów” (do których sam należę) uległy gwałtownemu
pogorszeniu. Odsetek giełdowych „byków” spadł o blisko 25 punktów procentowych,
podczas gdy frakcja „niedźwiedzi” urosła o 33 pkt. proc. Po raz pierwszy od zeszłorocznego
października ponad połowa biorących udział w ankiecie obstawiała spadki.
Sentyment inwestora na pstrym koniu jeździ
Jednakże nie od dziś wiadomo, że sentyment inwestorów jest
bardzo wrażliwy na zmiany giełdowych indeksów. Wystarczył tydzień mocnego
odreagowania na warszawskim parkiecie, aby szeregi „niedźwiedzi” uległy
wyraźnemu przerzedzeniu. Odczyt z ubiegłego tygodnia to 33,4% obstawiających
spadki (czyli aż o 19,5 pkt. proc. mniej niż przed tygodniem!) oraz 39,4%
spodziewających się powrotu do trendu wzrostowego.
W rezultacie otrzymaliśmy niemal rekordowo silne odwrócenie
nastrojów polskich inwestorów indywidualnych. Indeks INI – obliczany jako
różnica pomiędzy odsetkiem giełdowych „byków” i „niedźwiedzi” – podskoczył o
26,5 punktów procentowych. To trzecia najsilniejsza zmiana w liczącej prawie półtorej dekady historii tego wskaźnika. Silniejsze wahania giełdowego
sentymentu jak dotąd oberwaliśmy jedynie dwukrotnie: w październiku ’23 (+32,4 pp)
i styczniu ’22 (+29,4 pp).
Oba te wydarzenia miały miejsce całkiem niedawno.
Postanowiłem jednak głębiej poszperać w archiwach i odszukać także te bardziej odległe w
czasie epizody wybuchu inwestycyjnego optymizmu. Granicę arbitralnie
ustaliłem na poziomie +24 pkt. proc. tygodniowej zmiany INI. Takie kryterium
ukazało 9 historycznych (łącznie z najnowszą) przypadków, co stanowiło 1,3%
ogółu obserwacji w historii tego wskaźnika.
Sygnał jest zatem na tyle rzadki, że warto prześledzić, co w
przeszłości działo się po jego wygenerowaniu. Wszyscy pamiętamy rok ubiegły,
gdy ciągnąca się od początku sierpnia do końca września korekta była znakomitą
okazją do zakupu przecenionych akcji. Kto na początku
października ’23 kupił szeroki indeks polskich akcji (w tym przypadku WIG), ten
pół roku później mógł zrealizować prawie 24% zysku. Czyli całkiem nieźle. Ale
już niemal równie mocny sygnał z początku stycznia ’22 wygenerował ponad 26%
straty pół roku później. Wtedy to zarówno poprawa inwestycyjnego sentymentu, jak
i odreagowanie na GPW okazało się boleśnie krótkotrwałe.
Generalnie strategia kupowania akcji po spektakularnej
poprawie nastrojów inwestycyjnych była niezbyt opłacalna. Średnia z 8
poprzednich przypadków po pół roku pozwoliła wygenerować stopę zwrotu z
WIG-u w wysokości 3,6%. Czyli bez szału. Poza zeszłorocznym październikiem dobre
efekty pojawiły się jeszcze tylko w czerwcu ’12 oraz w styczniu ’17. Jednakże w
obu tych przypadkach gwałtowna poprawa inwestycyjnego sentymentu miała miejsce albo
w dołku bessy, albo tuż po nim. Teraz to zdecydowanie nie jest ten przypadek,
ponieważ jeszcze w lipcu WIG notowany był blisko historycznego szczytu.
Reasumując, jeśli ktoś niedawno zakupił akcje, licząc na
ponadprzeciętne stopy zwrotu w horyzoncie kolejnych kilku miesięcy, to może się
rozczarować. Na poparcie swojego timingu ma w zasadzie tylko jeden –
zeszłoroczny – przypadek. A to dlatego, że wszystkie pozostałe ponadprzeciętnie
pozytywne rezultaty zastosowania strategii „kupuj na odbiciu” miały miejsce
albo pod koniec bessy, albo na początku hossy. A teraz polski rynek akcji jest
albo w dość zaawansowanej fazie hossy, albo na początku bessy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS