Prezydium Sejmu na zamkniętym posiedzeniu unieważniło karę nagany nałożoną na Joannę Lichocką w sierpniu. Posłowie uznali, że była zbyt wysoka, a posłanka PiS domaga się przeprosin za umieszczenie jej zdjęcia ze środkowym palcem na billboardach.
Komisja etyki postanowiła skrytykować zachowanie Joanny Lichockiej, która wykonała gest środkowego palca w stronę posłów opozycji w lutym podczas debaty sejmowej. Posłowie wówczas zajmowali się uchwałą Senatu o odrzuceniu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji – dzięki nim media publiczne zostały zasilone rekompensatą 2 mld złotych, co później krytykowała opozycja. Koalicja Obywatelska natychmiast podchwyciła temat i rozpoczęła kampanię billboardową, oskarżając PiS o to, że zamiast przeznaczyć środki publiczne na onkologię, dofinansowało “rządową telewizję”.
W trakcie gorącej dyskusji, Lichocka w pewnym momencie pokazała środkowy palec. Po 6 miesiącach została ukarana naganą przez komisję etyki poselskiej. Prezydium Sejmu uchyliło jednak tą decyzję. – Byłam wtedy na sali obrad i pamiętam doskonale, że kiedy pani poseł Lichocka zabierała głos z mównicy, z sali posiedzeń wykrzykiwano bardzo obraźliwe sformułowania pod adresem pani poseł. To było bardzo nieprzyjemne i tych posłów, którzy, nie pierwszy raz zresztą, się w ten sposób zachowywali, żadna kara nie spotkała – wyjaśniła Małgorzata Gosiewska.
Wicemarszałek Sejmu zakaziła się podczas urlopu koronawirusem, dlatego posiedzenie Prezydium odbywało się zdalnie. Nie było transmitowane, dlatego nie znamy dokładnie argumentów, które padły w trakcie dyskusji. Wiadomo jednak, że za uchyleniem kary nagany dla Lichockiej zagłosowali przedstawiciele PiS: Ryszard Terlecki, Elżbieta Witek oraz właśnie Gosiewska. Z kolei Małgorzata Kidawa-Błońska nie zgadzała się z tą decyzją. W posiedzeniu nie uczestniczyli natomiast Włodzimierz Czarzasty z Lewicy i Piotr Zgorzelski z PSL.
Lichocka od początku przekonywała, że nie pokazała wulgarnego gestu oponentom. Na początku twierdziła, że poprawiała włosy i okolice oczu, a publikowane filmy z posiedzenia Sejmu określiła jako zmanipulowane.
– Gdybym chciała pokazać gest środkowego palca posłom PO, którzy po chamsku zachowywali się na sali plenarnej to bym to zrobiła. Przesuwałam dwukrotnie palcem pod okiem, energicznie bo byłam zdenerwowana. Nic więcej, a politycy PO sądzą po sobie. To ich styl – stwierdziła w lutym posłanka PiS. Dodała również, że jest obiektem ataków “postkomuny”, manipulującej stopklatkami z posiedzenia Sejmu. Dwukrotnie jednak przeprosiła tych, którzy poczuli się urażeni gestem.
Awantura wokół Lichockiej lotem błyskawicy zainteresowała internautów – w ciągu jednej doby po opublikowaniu nagrań portal “Polityka w sieci” odnotował zasięg ponad 18 mln użytkowników w mediach społecznościowych.
Temat stopklatek powrócił w oświadczeniu byłej dziennikarki, a obecnie parlamentarzystki. Lichocka wyjaśniła, dlaczego żądała uchylenia kary nagany.
Takie znaczenie mojemu ruchowi ręką nadaje jedynie manipulacja polegająca na zwolnieniu tempa materiału filmowego.
– Stanowisko Komisji Etyki należy uznać za całkowicie błędne i oparte na zmanipulowanym przekazie. Nie sposób zgodzić się z twierdzeniami zawartymi w uchwale, że wykonałam gest “powszechnie uznany za wulgarny i obraźliwy”, gdyż takie znaczenie mojemu ruchowi ręką nadaje jedynie manipulacja polegająca na zwolnieniu tempa materiału filmowego z tego zdarzenia lub stopklatki. Zatem twierdzenie, że swoim zachowaniem naruszyłam powagę Wysokiej Izby, dobre imię Sejmu, jak i godność innych osób oparte jest na zmanipulowanej sytuacji – podkreśliła.
Zdaniem Lichockiej, podczas debaty sejmowej była cały czas prowokowana przez posłów opozycji. – Komisja Etyki Poselskiej kompletnie zignorowała fakt niesłychanie agresywnego i naruszającego zasady przyzwoitej debaty zachowania posłów opozycji podczas jej wystąpienia. Oskarżanie o rzekomo wulgarny gest było kontynuacją agresywnej i obraźliwej napaści na nią podjętą przez polityków opozycji – argumentowała posłanka PiS.
– Przewodnicząca Komisji Etyki Poselskiej z Klubu Parlamentarnego Lewicy osobiście angażowała się w akcję dyfamacyjną, która miała na celu zdyskredytowanie w opinii publicznej – podsumowała Lichocka.
Fundacja Otwarty Dialog wykorzystała awanturę w Sejmie, by uwiecznić gest środkowego palca posłanki na billboardach z podpisami “PiS pozdrawia chorych na raka”. Jak informuje “Gazeta Wyborcza”, Lichocka domaga się przeprosin, wpłaty 40 tys. złotych na fundację “Rak’n’Roll – Wygraj Życie”, a także wyrazów ubolewania nad wykorzystaniem jej wizerunku.
– Wizerunek Joanny Lichockiej został wykorzystany do prowadzenia publicznego sporu za pomocą ‘chwytów’ polegających na zestawieniu niekorzystnych zdjęć z nieprawdziwymi, populistycznymi hasłami i kolejno umieszczeniu ich na projektach billboardów, które pojawiły się na terenie całej Polski – a które sfinansował nie kto inny, jak wprowadzeni w błąd obywatele – zapisano w wezwaniu do usunięcia zbiórki. Prawnicy Lichockiej podkreślili, że w wyniku akcji billboardowej jej klientka otrzymała ogrom pogróżek.
GW
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS