A A+ A++

Przyzwoite tempo, spora zawziętość, dużo ruchu – to było. Natomiast nie był to mecz, w którym pachniało jakimkolwiek zwrotem akcji. Polonia Warszawa popełniała furę błędów na własnej połowie, a Wisła Płock wiedziała, jak za nie karcić. Stąd pewna i w pełni zasłużona wygrana gospodarzy, którzy dziś świętowali podwójnie.

Za nami oficjalne otwarcie nowego stadionu Wisły Płock. Kibiców nie brakowało, większość krzesełek była zajęta i atmosfera na płockim obiekcie była bardzo radosna. Jako pierwszy w spotkaniu piłkę kopnął prezydent Płocka Andrzej Nowakowski, który rozpoczął całkiem przyjemne do oglądania spotkanie. Nie było może boiskowych fajerwerków — pozaboiskowe były za sprawą oprawy sympatyków Nafciarzy — ale ciężko było się nudzić przy tym meczu.

Wisła Płock – Polonia Warszawa 3:0. Goście się gubili, Nafciarze strzelali

Jeszcze rok temu te zespoły dzieliła różnica dwóch poziomów rozgrywkowych i dziś na dobrą sprawę było to widać. Niby obie ekipy zaczynały spotkanie z identycznym dorobkiem punktowym, ale na murawie obserwowaliśmy przepaść. Wytrawny gracz z Płocka kontra naiwny świeżak z Warszawy — tak to wyglądało. Polonia szukała guza, Wisła Płock wiedziała, jak go rywalom nabić. I tak od pierwszej do ostatniej minuty.

W ostatnim czasie wśród kibiców Polonii prowadzone są dyskusje na temat stylu zespołu Rafała Smalca. Beniaminek próbuje odważnie konstruować akcje od tyłu, ale na ten moment przy tego typu próbach popełnia zbyt wiele błędów. Dziś zwłaszcza zawodził w tym aspekcie duet Kowalski-Haberek i Wełna. Cóż to byli elektrycy. Można ich nazwać nawet sabotażystami. Liczba popełnionych przez nich błędów biła po oczach.

Po nich Polonia straciła też pierwszego gola. Któryś już raz goście zdrzemnęli się przy wyprowadzeniu piłki i doczekali się kary za swoją niedokładność. Dzięki niefrasobliwości gości sytuację miał Łukasz Sekulski, skończyło się na rzucie rożnym, ale to po nim padła bramka. W dodatku komiczna. Żaden z piłkarzy Polonii nie przypilnował Marcina Biernata, który grać głową potrafi. Pierwszy jego strzał zbił Kuchta, powtórki nie był już w stanie zatrzymać i mieliśmy 1:0.

Myśleliśmy, że Polonia szybko wyciągnie wnioski. A gdzie tam. Znów goście popełnili babola przy wyprowadzeniu piłki. Wełna wsadził na konia Michalskiego. Po chwili piłka była już pod nogami Szwocha, ten dał oddał do boku Chrupalle, który zdecydował się na wrzutkę. Z niej skorzystał Sekulski. I cyk, 2:0 i z takim wynikiem piłkarze schodzili na przerwę.

Po niej szybko połapaliśmy się, że zwrotu akcji nie ma co się spodziewać. Polonia nadal prosiła się o nieszczęście i przyciągała kłopoty z siłą magnesu neodymowego. Długo nie czekaliśmy na wpadkę prowadzącą do straty gola. Po jednym ze wznowień płocczan Kowalski-Haberek sprowadził na ziemię Biernata i sprokurował rzut karny. Do karnego podszedł Sekulski i wygrał pojedynek z Mateuszem Kuchtą. Zaczęliśmy zadawać sobie pytanie, na ilu tu się skończy, bo jak nie idzie, to nie idzie.

Niewykorzystany karny

Minęło niewiele czasu, a Janus zagrał prostopadłą do Grica. Słowak zdecydował się na wrzutkę, którą zatrzymał ręką Wełna, więc i kolejna pomyłka tego gracza. Sędzia Kochanek znów wskazał na wapno. Tym razem jednak jego wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Sekulski mógł skompletować hat-trika, ale trafił prosto w Kuchtę. Po meczu wziął to na klatę i nie szukał wymówek.

Ha, to może Polonia wróciła do gry? No nie. Goście wyprowadzili tuż po karnym bardzo groźną kontrę, ale Paweł Tomczyk nie trafił na pustą bramkę. Była to perfekcyjna puenta występu Polonii.

Goście chcieli, ale nie umieli.

To wyczekiwane przełamanie Wisły Płock?

I nie był to brak szczęścia. Po prostu w środku pola Wisła Płock była sprytniejsza, agresywniejsza i dojrzalsza. Większość skoków pressingowych Nafciarzy gasiło ofensywne zapędy Polonii. Wisła miała ten mecz pod kontrolą i trzymała rywali na krótkiej smyczy. Wiedziała, co grać i czego unikać. Polonia jest — co prawda — kiepskim wyznacznikiem, ale może dobry wynik nakręci zespół Marka Saganowskiego po rozczarowujących pierwszych kolejkach. Teraz — po siedmiu — Nafciarze mają dziewięć oczek. Szału nie ma, ale okazuje się, że Wisła potrafi być skuteczna na tle słabego przeciwnika. Zapracowała dziś na zaufanie swoich kibiców i dała nadzieję, że będzie się rozkręcać, ale rączki na kołderkę. Nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków.

A Polonia potwierdziła swoje problemy i niedociągnięcia. Po meczu Kuchta przyznał, że czas najwyższy by beniaminek zaczął wyciągać wnioski i będzie miał nad czym pracować w przerwie na kadrę. Polonia w tym sezonie straciła już szesnaście bramek. Gorszy pod tym względem jest tylko Chrobry, który zamyka tabelę. To jest wymowne. Zatem Polonio, do roboty!

Wisła Płock 3:0 Polonia Warszawa (2:0)

M. Biernat 16′, Ł. Sekulski 33′ i 52′ (k)

WIĘCEJ O PIERWSZEJ LIDZE:

Fot. Newspix

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMateusz Wieteska z asystą w debiucie w Cagliari [WIDEO]
Następny artykułWybory 2023. Lista PiS do Sejmu z okręgu numer 7 wywrócona do góry nogami przez desant warszawski i uciekinierów. “To policzek”