Jeden z przewoźników, który pragnie pozostać anonimowy przyznaje, że francuskie służby są bardzo restrykcyjne. – We Francji za byle drobiazg mundurowi wlepiają 750 euro kary. Żądają strasznej ilość papierów, francuskie władze potrafią wyprodukować dokument, za tydzień zmienić formularz i żądać nowego dokumentu w trybie bezzwłocznym. Od zaraz. Dzisiaj wprowadzają i dzisiaj ma to być w kabinie samochodu. To jest dramat. To specjalność Francji, ale nie tylko – opisuje przewoźnik i zarazem kierowca.
Francja już ma sposoby działania
Wójcikiewicz potwierdza agresywność francuskich służb i radzi przygotować się na nadchodzące trudne czasy. – Jeżeli nie ma adwokata, który jest w stanie sprawdzić co się dzieje w postępowaniu, policjanci robią co chcą z kierowcą. Pani S. zna czeski a nie polski, ale jest wzywana do polskich kierowców, bo to dla niej widocznie lepszy biznes. Policja dzwoni po swoich ludzi zamiast po tłumacza przysięgłego – opisuje proceder Wójcikiewicz.
Czytaj więcej
Skutek jest taki, że sądy unieważniają postępowania przeciw polskim kierowcom: w Dunkierce, Boulogne, Bobigny, Pontoise. Mimo to jak zauważa Wójcikiewicz, skandaliczne metody nielegalnych i niekompetentnych „tłumaczy” we Francji nie ustały. – Od strony Prokuratury i Ministerstwa Sprawiedliwości wciąż kompletna cisza, všechno je normální! Kierowco, nie podpisuj więc protokołów, których treści nie rozumiesz! – apeluje adwokat z kancelarii Quaerens. Zarazem przyznaje, że nie wie ilu kierowców mogło w taki sposób „na tłumacza” dostać wyroki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS